ŚwiatPolscy prokuratorzy i biegli zakończyli badanie Tu-154M

Polscy prokuratorzy i biegli zakończyli badanie Tu‑154M

Polscy prokuratorzy wojskowi i biegli w czwartek rano zakończyli badanie wraku samolotu Tu-154M znajdującego się na lotnisku w Smoleńsku i wyruszyli w drogę powrotną do Polski. Do kraju dotrą w piątek. Na lotnisku Siewiernyj pracowali od 23 września.

29.09.2011 | aktual.: 29.09.2011 16:26

W czynnościach w Smoleńsku uczestniczyło dwóch prokuratorów: podpułkownik Karol Kopczyk i podpułkownik Tomasz Mackiewicz z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, siedmiu biegłych z zakresu techniki i wypadków lotniczych oraz dwóch ekspertów z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Ci ostatni wykonali dokumentację fotograficzną wraku, a także jego poszczególnych elementów.

Wrak polskiego Tu-154M jest w dyspozycji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. Wciąż nie wiadomo, kiedy miałoby dojść do jego przekazania Polsce. Komitet Śledczy FR podkreśla niezmiennie, że wrak maszyny jest dowodem również w jego śledztwie i powinien pozostać na terytorium Rosji do końca postępowania.

Rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej płk Zbigniew Rzepa powiedział, że prokuratorzy i biegli przebywający w Smoleńsku "wykonali wszystkie zaplanowane czynności na terenie lotniska Smoleńsk Siewiernyj, mieli nieograniczony dostęp do wraku na płycie lotniska oraz wszystkich jego elementów". Płk Rzepa potwierdził, że grupa prokuratorów i biegłych wyjechała już ze Smoleńska.

Prok. Kopczyk ocenił z kolei w rozmowie z dziennikarzami, że prokuratorzy i biegli w całości wykonali wszystkie zaplanowane prace. - Biegli dokonali oględzin całości wraku. Wykonali stosowne pomiary na wraku zasadniczym - przełomów i zniekształceń. To wszystko zostało udokumentowane fotograficznie. Także przy użyciu aparatu sferycznego - powiedział.

Prokurator poinformował, że "biegli dokonali też oględzin wszystkich elementów agregatów, znajdujących się w pomieszczeniach na terenie lotniska, ze szczególnym naciskiem na te, które z ich punktu widzenia są istotne".

Kopczyk przypomniał, że w zeszłym tygodniu inna grupa polskich prokuratorów wojskowych i biegłych dokonała oględzin elementów samolotu, które znajdują się w Moskwie. - Te dwie czynności - praca kolegów i biegłych w Moskwie oraz nasza i biegłych w Smoleńsku - ze sobą współgrały - zaznaczył.

Prokurator podkreślił, że biegli mieli nieograniczony dostęp do wraku. - Nie napotkaliśmy żadnych problemów przy dokonywaniu oględzin, w tym powtórnych, jeśli biegli zgłaszali taką potrzebę. Myślę, że udało nam się zrobić wszystko, co zaplanowaliśmy - oświadczył.

Kopczyk podał, że "w przyszłości trzeba będzie jeszcze wykonać pewne pomiary w terenie, których życzą sobie biegli". - Ale to jest kwestia bliżej nieokreślonego czasu - powiedział.

Wojskowy prokurator nie wykluczył, że "w przyszłości może zaistnieć potrzeba dokonania ponownych oględzin jakiegoś fragmentu lub agregatu samolotu". - To wszystko będzie wychodziło w trakcie prac biegłych w Polsce - oznajmił.

Kopczyk przekazał, że eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji wykonali bogatą dokumentację fotograficzną. - Możemy mówić o setkach zdjęć - wskazał.

- Uważam, że oględziny wraku mamy zrobione w sposób dokładny. Każdy element był szczegółowo oglądany. Szczególny nacisk był położony na sposób deformacji tego skrzydła, które oderwało się w wyniku uderzenia w brzozę. Trzeba jednak pamiętać, że również inne elementy pozwolą biegłym na odtworzenie procesu niszczenia konstrukcji samolotu. Wszystkie przełomy zostały sfotografowane, zmierzone - powiedział.

Prokurator podkreślił, że biegli zbadali też wszystkie trzy silniki Tu-154M, w tym przy pomocy endoskopów.

W ubiegły piątek, przed przystąpieniem do czynności na lotnisku w Smoleńsku, Kopczyk informował, że ich celem jest "udokumentowanie stanu wraku w takim zakresie, jaki będzie potrzebny biegłym do wydania opinii i odpowiedzi na postawione im pytania o przyczyny i przebieg katastrofy".

- Same oględziny wraku mają na celu stwierdzenie przez biegłych, czy ewentualnie doszło, czy też nie doszło do usterki technicznej, która mogła być przyczyną katastrofy. Na chwilę obecną w naszym śledztwie nie znamy przyczyny katastrofy. Prowadzimy odrębne śledztwo. Nie jesteśmy związani ani ustaleniami Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ani raportem Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) - powiedział wówczas prokurator.

Kopczyk podkreślił wtedy także, iż "protokół z czynności, zgodnie z przepisami, zostanie sporządzony przez stronę rosyjską". Zaznaczył również, że będą wykonywane te czynności, o których przeprowadzenie strona polska zwróciła się do Rosji we wniosku o pomoc prawną. - Nie będziemy mieli możliwości pobierania żadnych próbek. Jeśli taka konieczność zajdzie, to wystąpimy o to w kolejnym wniosku o pomoc prawną - wskazał.

22 września inna grupa polskich prokuratorów wojskowych i biegłych zakończyła czynności w Moskwie. Dokonała ona oględzin elementów wyposażenia elektronicznego Tu-154M znajdujących się w stolicy Rosji. Są one zdeponowane w siedzibie MAK, który badał katastrofę prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem z 10 kwietnia 2010 roku.

Dwaj prokuratorzy, pułkownik Anatol Sawa i major Jarosław Sej oraz dwaj biegli z zakresu pracy automatyki lotniczej, osprzętu lotniczego i badania wypadków lotniczych w ciągu czterech dni przebadali kilkadziesiąt przedmiotów, m.in. urządzenia elektroniczno-nawigacyjne, w tym komputery nawigacyjne, urządzenia awioniczne, urządzenia sterowania i zegary pokładowe.

Naczelna Prokuratura Wojskowa wyjaśniła wcześniej, że efekty pracy polskich biegłych i prokuratorów w Moskwie oraz Smoleńsku zostaną wykorzystane do przygotowania kompleksowej opinii na temat okoliczności, przyczyn i przebiegu katastrofy smoleńskiej. Zespół ekspertów mający przygotować taką opinię został powołany na początku sierpnia tego roku przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie prowadzącą śledztwo w sprawie wypadku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (10)