Polscy biskupi u Franciszka. "Nie jadą się chwalić. Ponieśli porażkę"
Polski Episkopat udał się z wizytą do papieża Franciszka. Choć spotkanie ma charakter cykliczny i formalny, wszystko wskazuje na to, że tym razem nie zabraknie ostrych słów i trudnych tematów. Od zaniedbań ws. ścigania pedofilii, przez mieszanie Kościoła i polityki, po kryzys migracyjny.
Choć tak to może wyglądać z dystansu, polscy biskupi nie pojechali do Watykanu "na dywanik do Franciszka". Wizyta "ad limina Apostolorum", która rozpoczęła się w poniedziałek 4 października, to odbywająca się cyklicznie co 5 lat (ze względu na pandemię ten okres wydłużył się do 7) seria formalnych spotkań pomiędzy Stolicą Apostolską a lokalnymi episkopatami.
Biskupi różnych krajów przybywają dosłownie "do progu Apostołów", aby - w nomenklaturze Kościoła - "utrzymać więź" z Kurią Rzymską i jej głową - papieżem. Oczywiście tematyka, którą poruszają, jest niezwykle szeroka. To życie poszczególnych diecezji, statystyki powołań, kwestie finansowe i ogólna kondycja praktyk religijnych w regionach, za które odpowiadają hierarchowie.
"Wizyta w niestandardowych warunkach"
W przypadku Polski mowa o 24 biskupach, którzy przylecą w czterech grupach. Każda spędzi w Rzymie niespełna tydzień, aby na początku listopada Watykan mógł podsumować pełny obraz wydarzeń. Właściwie każdy z duchownych, z którymi starałem się skontaktować przed spotkaniem - od kard. Nycza po abpa Gądeckiego - unikał dłuższych komentarzy, tłumacząc się "ogromem obowiązków" przed wizytą u papieża. Oczywiście nie polegał on tylko na sporządzeniu sprawozdań, ale w dużej mierze na wadze samej wizyty. I tutaj dochodzimy do sedna.
Jest rzeczą oczywistą, że obok standardowych wątków duszpastersko-logistycznych w rozmowach pojawi się temat pedofilii oraz zaniedbań hierarchów. W tej sprawie w ostatnich latach Watykan zdecydowanie się ożywił, nakładając bezprecedensowe (choć de facto mocno symboliczne) kary na podejrzanych biskupów. Papież Franciszek powinien odnieść się do tego problemu na spotkaniach zamkniętych, zwłaszcza że przypadki takie jak zawieszenie zmarłego niedawno bpa Edwarda Janiaka czy abpa Sławoja Leszka Głodzia wychodzą bezpośrednio z jego inicjatywy oraz wydanego w 2019 r. dokumentu "Vos estis lux mundi".
- Cieniem na wizycie kładzie się niewątpliwie obecna sytuacja polskiego Kościoła. Stolica Piotrowa ukarała 10 biskupów, a przynajmniej wobec dwóch, którzy będą na miejscu, toczy się obecnie postępowanie wyjaśniające. Z tym kryzysem duchowni będą się musieli zmierzyć. Sama wizyta jest poniekąd standardowa, ale odbywa się w niestandardowych warunkach - stwierdził w rozmowie z WP publicysta Tomasz Terlikowski.
Jak dodał, papież zapewne odniesie się do sprawy tuszowania pedofilii, ale również sekularyzacji młodzieży, spadku powołań oraz relacji państwo-Kościół. - Franciszek jest bardzo wrażliwy, gdy polityka wchodzi do domeny religii. Sądzę, że odniesie się również do kryzysu migracyjnego. Nie jest przypadkiem, że po chwili milczenia Episkopat zrobił się w tym temacie bardziej aktywny - słyszę.
"Komunikaty Watykanu zbyt lakoniczne"
Polscy hierarchowie mogą chcieć jednak wiele problemów zbagatelizować. - Wizyty "ad limina Apostolorum" są przede wszystkim spotkaniami z Ojcem Świętym. Spotkamy się wszyscy razem, a jeżeli są jakieś problemy, to papież rozmawia indywidualnie. (…) Księża biskupi chętnie udają się do Rzymu, aby doświadczyć powszechności Kościoła. (…) Wizyty "ad limina Apostolorum" są normalnym wydarzeniem, jest ono usankcjonowane przez prawo kanoniczne – powiedział w Radiu Maryja ks. bp Ignacy Dec, biskup-senior diecezji świdnickiej.
Nieco konkretniej do tematyki rozmów podszedł jednak prymas abp Wojciech Polak, który w wywiadzie dla Interii potwierdził, że zamierza rozmawiać z papieżem na temat wspólnej grupy badawczej między Episkopatem a Państwową Komisją ds. Pedofilii. Poruszony zostanie również wątek ogłaszania decyzji Stolicy Apostolskiej ws. biskupów oskarżonych o zaniedbania w walce z pedofilią, ponieważ "komunikaty Watykanu dotyczące wyroków w sprawach hierarchów są zbyt lakoniczne i mało precyzyjne", przez co biskupi nie znają szczegółów ani dokładnych uzasadnień prowadzonych przez Watykan postępowań.
Nawet jeśli biskupi wiedzą, co może ich spotkać u Franciszka, w większości zachowują się jednak bardzo defensywnie. - Skoro problem istnieje i skoro istnieje nie tylko w Polsce, to trzeba się ustosunkować do tej sprawy, wychodząc do Ojca Świętego i potem usłyszeć, co na ten temat sądzi - stwierdził np. w rozmowie z mediami abp Stanisław Gądecki.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski odniósł się również do rzekomego "trybu pilnego", w którym do Watykanu mieli zostać wezwani polscy duchowni. - Od naszej ostatniej wizyty ad limina minęło już nie 5, ale 7 lat, a zatem plotki o tym, że Ojciec Święty wzywa polskich biskupów w trybie nagłym, są wyrazem pragnień ich autorów, a nie rzeczywistości – uspokajał.
"Problem upolitycznienia polskiego Kościoła"
- To jest zwyczajowa wizyta, ale moment wydaje się nie być taki zwyczajny. Choć abp Gądecki zarzekał się, że termin był przesunięty i włożony w kalendarz papieża ze względu na pandemię, nie da się ukryć, że jest on równocześnie przyspieszony. Widać, że Franciszkowi zależy na tym, aby spotkania nie odwlekać w czasie. Jesteśmy drugim po Francji episkopatem wezwanym do Watykanu - mówi WP jezuita, ks. Jacek Prusak. Jak zaznacza, nie będzie to spotkanie łatwe dla obydwu stron.
- W Polsce mierzymy się z problemem radykalnej sekularyzacji młodzieży. Przyczyn tego zjawiska jest wiele, ale nie sposób go odseparować od problemu pedofilii. Papież poruszy ten wątek, był przecież na Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie, ale nie sądzę, aby uciekał od problemu pedofilii. Wie przecież, ile spraw polskich księży i biskupów leży na biurku Kongregacji Nauk Wiary. Niewątpliwie podniesie problem upolitycznienia polskiego Kościoła. Te apele są do niego wysyłane z różnych stron od dłuższego czasu. Myślę, że to nie będzie "ostry dywanik", bo nie jest tajemnicą, że nie ma dużej chemii między polskim Episkopatem a papieżem. Nie zna tych duchownych tak dobrze jak Episkopatu z Chile, ale nie sądzę, aby Polscy biskupi jechali do Rzymu z oczekiwaniem na pochwały. Ponieśli porażkę - przekonuje duchowny.
- Biskupi raczej jadą gasić pożary, niż brylować statystykami, twierdząc, że Polska jest bastionem katolicyzmu. Okazało się, że "pokolenie JPII" nie istnieje - dodaje publicysta "Tygodnika Powszechnego". Pytanie, czy wizyta "ad limina Apostolorum" będzie sygnałem ostrzegawczym dla polskich hierarchów, a może próbą usprawiedliwiania się i odwracania głowy od źródła kryzysu wiary. Z pewnością dłużej głowy w piasek chować się nie da.
Marcin Makowski dla WP Wiadomości