Oglądali się za nią wszyscy koledzy z Platformy
Zdaniem Palikota, Mucha robiła niebywałe wrażenie na kolegach z klubu. - Tak, to było bardzo widoczne. Te spojrzenia... Była bez wątpienia przedmiotem westchnień i marzeń męskiej części klubu. Wiem, że to żenujące trochę, ale taka jest rzeczywistość - opowiadał w "Kulisach Platformy". Szczególnie urzekła m.in. Grzegorza Schetynę: - Ale to w ogóle było powszechne zjawisko. Niemniej kariery poważnej nie zrobiła.
Nie znosiły jej z kolei wszystkie panie z Platformy. - Wzbudzała zazdrość swoją urodą. A ona sama nie zrobiła nic, by się z nimi zaprzyjaźnić, udowodnić, że jest inaczej. Przeciwnie, prowokowała, szła do przodu, nie dbając w ogóle o relacje z kobietami, konsekwentnie budując swoją pozycję poprzez męską część klubu. To kobieta w pełni świadoma swoich atutów i korzystająca z przewagi, jaką jej daje uroda - opowiada Palikot.
Zdradza, że Mucha szczególnie z Ewą Kopacz miała na pieńku. O co poszło? - Kopacz, jak wszystkie kobiety, po części pewnie irytowała jej uroda. Mucha miała ambicje, by w pierwszym szeregu zajmować się służbą zdrowia. Była w komisji zdrowia. Nie wiem dokładnie, o co poszło; chodziły słuchy, że Mucha próbowała kogoś wsadzić do Narodowego Funduszu Zdrowia, na co Kopacz się nie godziła. W każdym razie niechęć była między nimi od początku - mówił Palikot.
Na zdjęciu z 28.02.2011 r. Joanna Mucha w oryginalnych, jak na gmach sejmu kolczykach. Sexy?