Polityk starł się z Adrianem Klarenbachem na antenie TVP. Teraz przyznaje: Poczułem ulgę
- Oczywiście, że powtórzyłbym swoje słowa. Powiedziałbym nawet mocniej. Dziś wzywam ludzi, by zaprzestali płacić abonament na tę telewizję - mówi Wirtualnej Polsce poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki. To właśnie on jako pierwszy z polityków opozycji w ostrych słowach ocenił działalność telewizji publicznej po śmierci syna posłanki PO Magdaleny Filiks. I to na antenie TVP, wprawiając w konsternację prowadzącego program na żywo.
Reporter Marcin Tulicki w "Wiadomościach" TVP oskarżył posła KO Artura Łąckiego, że - wraz z innymi politykami opozycji - "wykorzystał rodzinną tragedię i śmierć dziecka do politycznego ataku na dziennikarzy Telewizji Polskiej".
"Zacznijmy od tego, że ten materiał w ogóle by nie powstał, gdyby nie takie haniebne słowa polityków opozycji" - mówił w materiale "Wiadomości" Tulicki. Następnie przytoczył słowa Łąckiego z programu "Minęła 20", w którym poseł KO zwrócił się do ludzi pracujących w TVP: "Nie pozwolimy, żebyście zabijali polskie, niewinne dzieci" (cała wypowiedź w nagraniu poniżej).
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Po tych słowach podczas programu "Minęła 20" w studiu zapadła cisza. Prowadzący program Adrian Klarenbach był wyraźnie skonsternowany.
Wirtualna Polska zapytała Łąckiego, jak odniesie się do oskarżeń z "Wiadomości" TVP. I czy powtórzyłby swoje słowa z programu "Minęła 20". - Oczywiście, że bym powtórzył. Poczułem ulgę. Jestem bardzo zadowolony, że to zrobiłem. Miałem już dosyć tego szamba - przyznaje Łącki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prof. Rychard o narracji TVP: rzecz skandaliczna
Jak mówi: - Dziś powiedziałbym może to nawet bardziej dosadnie, bo tym ludziom puściły już wszelkie hamulce. To oni doprowadzili do tragedii. Nie wolno im tego zapomnieć.
W tym miejscu warto podkreślić, że na razie nie można wyrokować, jakie były przyczyny śmierci nastoletniego syna posłanki Magdaleny Filiks. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.
Poseł wzywa do bojkotu
Łącki przekonuje, że "tylko ta sprawa wystarczy, by zlikwidować tę telewizję i wyrzucić to całe towarzystwo". Polityk przyznaje też, że "ludzie powinni przestać płacić abonament na tę telewizję, bo te pieniądze zasilają hejt".
Poseł Łącki podziela zdanie polityka KO Piotra Borysa, żeby bojkotować TVP Info i nie uczestniczyć w politycznych dyskusjach na antenie tej telewizji. - Jestem przekonany, że nikt z Koalicji Obywatelskiej się tam nie pojawi - twierdzi nasz rozmówca.
Co na ten temat sądzą inni politycy KO? - Jeśli kogoś nie ma, to nie jest słyszalny. Trzeba wykorzystywać każdą możliwość, by pokazywać afery, draństwa i łajdackie działania obecnej władzy oraz narzucać własną narrację. Musimy w tych mediach wypowiadać się głośno i odważnie - powiedziała Wirtualnej Polsce europosłanka KO Elżbieta Łukacijewska.
Artur Łącki przyznaje, że podobne słowa, jakie padły w TVP Info, chciał wypowiedzieć wcześniej, w audycji Radia Szczecin 5 marca o godz. 10:00. - Na godzinę przed programem zadzwonił do mnie prowadzący audycję z pytaniem, czy ja mam zamiar dotrwać w programie do końca, czy się rozłączyć. Powiedziałem uczciwie, że mam zamiar ogłosić oświadczenie i się rozłączyć. I oni zdjęli ten program z anteny. W ogóle go nie nadali. Postanowiłem więc wygłosić swoje słowa w TVP - mówi poseł KO.
Poseł KO Piotr Borys odpowiada na atak TVP po śmierci syna posłanki
Wcześniej polityk Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys przyznał w rozmowie z Wirtualną Polską, że kieruje prywatny akt oskarżenia przeciwko TVP. Przekonywał też, że z uwagi na ostatnie wydarzenia, politycy opozycji powinni zbojkotować telewizję publiczną.
- Absolutnie uważam, że po tym, co się wydarzyło, po zaszczuciu rodziny państwa Filiks i próbie zaszczucia innych osób, należy przestać pojawiać się w tej telewizji - mówił poseł w wywiadzie dla WP.
Kroki prawne podjął też marszałek województwa zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz. - Złożyłem w sądzie pozew przeciwko panu Tomaszowi Duklanowskiemu i będę dochodził swoich praw. Każdy z nas ma swoją wrażliwość, swoją rodzinę, swoje dzieci. Kłamstwa i bezzasadne ataki narażają na infamię - powiedział nam polityk.
Jak stwierdził, "publikacje medialne z grudnia ub. roku i doprowadzenie przez to do ujawnienia danych ofiar było zmasowaną, starannie przygotowaną akcją polityczną, zorganizowaną najprawdopodobniej przy udziale państwowych służb i z wykorzystaniem pseudodziennikarzy".
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski