Były doradca Zełenskiego kpi. "Musimy wypowiedzieć wojnę Polsce"
Były doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego krytycznie o słowach głowy państwa wobec Polski. Ołeksij Arestowycz napisał, że każdy rząd w Ukrainie "zaczyna się inaczej, ale zawsze kończy w ten sam sposób: politycznym samobójstwem".
20.09.2023 | aktual.: 21.09.2023 09:34
Nie milkną echa słów Wołodymyra Zełenskiego w Nowym Jorku. Prezydent Ukrainy stwierdził, że "niektórzy nasi przyjaciele w Europie odgrywają w teatrze politycznym solidarność" i "pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora". Odnosił się w ten sposób do przedłużenia embarga na ukraińskie produkty rolne przez Polskę, Słowację i Węgry.
W środę polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wezwało w tej sprawie ambasadora Ukrainy Wasyla Zwarycza i przekazało mu "protest" w związku z wypowiedzią Zełenskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawę skomentował były doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz, znany między innymi z tego, że nie gryzie się w język.
"Myślę, że wszystkiego nie skończyliśmy. Musimy wypowiedzieć wojnę Polsce. Będzie podobnie, jak 100 lat temu. Co prawda, zakończenie będzie takie samo, ale najwyraźniej bardzo tego chcemy" - napisał żartobliwie na portalu X.
"Czy zauważyliście, że każdy rząd w Ukrainie zaczyna się inaczej, ale zawsze kończy w ten sam sposób: politycznym samobójstwem? Dzieje się tak dlatego, że wszyscy ci ludzie u władzy są z przypadku" - napisał.
"Otrzymawszy historyczną szansę, władza nie wie, jak się nią zająć, męczy się sobą i zaczyna panować jedyny instynkt, jaki im pozostał: pragnienie śmierci" - podkreślił.
Dymisja Arestowycza
Ołeksij Arestowycz przestał być doradcą Zełenskiego w styczniu 2023 roku. Wtedy doszło do rosyjskiego ataku rakietowego, w wyniku którego w Dnieprze zginęły 44 osoby. Arestowycz powiedział wówczas, że pocisk, który spadł na blok, został zestrzelony przez ukraińskie siły obrony powietrznej. To było właśnie powodem jego dymisji.
Arestowycz jest popularnym blogerem w Ukrainie, aczkolwiek słynie także z licznych kontrowersyjnych wystąpień. Kilka miesięcy temu mówił, że "Kijów jest miastem rosyjskojęzycznym" i zwalczanie używania tego języka nie ma sensu. Powoływał się przy tym na anegdotę swojego znajomego kasjera, który wyliczył, że większość jego klientów mówi po rosyjsku. Spotkało się to z dużą krytyką ze strony Ukraińców.
Czytaj więcej: