"Polityczna ściema". Ekspert ostro o kandydaturze Nawrockiego

- Nie kupuję narracji o żadnym z obywatelskich kandydatów na prezydenta, Karol Nawrocki nie jest jedynym, który tak się przedstawia. PiS robi to, co umie najlepiej, próbuje namieszać ludziom w głowach - mówił w programie "Newsroom" Mirosław Oczkoś specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego. Gość Pawła Pawłowskiego uważa również, że Prawo i Sprawiedliwość może nie uznać wyniku przyszłorocznych wyborów prezydenckich, jeżeli wygra je Rafał Trzaskowski.

Karol Nawrocki jest wspieranym przez Prawo i Sprawiedliwość kandydatem na prezydenta
Karol Nawrocki jest wspieranym przez Prawo i Sprawiedliwość kandydatem na prezydenta
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto
Justyna Lasota-Krawczyk

Dr Oczkoś uważa, że Prawo i Sprawiedliwość próbuje obejść partyjność kandydata, aby dotrzeć do niezdecydowanych wyborców. - PiS nauczył się ściemniać politycznie. Robi to, co umie najlepiej - próbuje namieszać ludziom w głowach. To nie jest skierowane do twardego elektoratu. Chodzi głównie o niezdecydowanych. Niezadowolonych z rządów koalicji 15 października albo takich, którzy nie wiedzą, czy na wybory pójdą. Karola Nawrockiego w żaden sposób nie można połączyć z ośmioma latami rządów PiS. To najlepszy wybór dla PiS-u w tej sytuacji - mówił gość programu "Newsroom" Wirtualnej Polski.

Zdaniem eksperta Jarosław Kaczyński zostawił sobie furtkę. Jeżeli Karol Nawrocki nie wypadnie korzystnie w najbliższych sondażach, po ogłoszeniu kampanii prezydenckiej może zostać wymieniony na innego kandydata.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nie program, a emocje

Gość Pawła Pawłowskiego zauważa, że dla wyborców ważniejsze od programu wyborczego są emocje. - To, że kandydat przyjeżdża i rozmawia ze zwykłymi ludźmi. Andrzej Duda był wszędzie. Jeżeli kandydat przyjedzie, porozmawia, uściśnie rękę, wypije herbatę, to ludzie powiedzą, że to fajny człowiek, zszedł z piedestału. To nie musi być nic nadzwyczajnego - podkreślił Oczkoś.

Rozmówca WP zwrócił uwagę, że Nawrocki obecnie prezentowany jest jako "swój chłop", jednak początki prekampanii były zupełnie inne. - Przez pierwszy tydzień było mówione "doktor Karol Nawrocki" aż do granic absurdu. Nikt nie mówi "doktor Rafał Trzaskowski" ani "doktor Sławomir Mentzen", chociaż też mają tytuł. Zdecydowano, że "doktor Karol Nawrocki" ma się utrwalić. PiS ma w tym doświadczenie. Dla mnie było to zdumiewające, kiedy przy co drugim wystąpieniu Lecha Kaczyńskiego był przedstawiany jako "prezydent profesor Lech Kaczyński". Karol Nawrocki to jest teraz swój chłop, ale od początku był "doktorem Karolem Nawrockim" - przypomniał Oczkoś.

Gra o życie polityczne Tuska i Kaczyńskiego

A jak Mirosław Oczkoś ocenia kampanię Rafała Trzaskowskiego? - Na razie tej kampanii nie widzę. Jeżeli ludzie Trzaskowskiego się czegoś uczą, to nie mogą powielić błędu Komorowskiego i uznać, że wygrana jest dana. Jeżeli sztab zrozumie, że to jest gra o życie polityczne Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska, to zrozumieją, że muszą gryźć trawę, ale razem z ziemią. Musi być wet za wet, to nie może być kampania reaktywna. Mogę ich pocieszyć, że nikt nie chce czytać programu, liczy się uściśnięcie dłoni i prezydenckość - podkreślił ekspert.

Oczkoś jest zdania, że czeka nas zaciekła i spolaryzowana kampania prezydencka. - Druga tura jest właściwie pewna - stwierdził gość WP.

15 października się nie powtórzy

Rafał Trzaskowski w swojej kampanii ma skupić się na terenach, których mieszkańcy w większości popierają Prawo i Sprawiedliwość - na południowej i zachodniej Polsce. Ekspert podkreśla jednak, że przed wyborami prezydenckimi nie będzie miejsca na odpuszczenie zachodniej części kraju.

- To nie jest tak, że obywatele z zachodniej Polski zagłosują na kogoś innego, ale mogą w ogóle nie pójść. Problemem są młodzi ludzie, którzy poszli zagłosować na koalicję 15 października, ale 15 października 2023 roku zdarza się raz - podkreślił Oczkoś. Jego zdaniem Trzaskowski ma atut, który może mu pomóc zachęcić młodych do pójścia do urn. - Atutem Trzaskowskiego jest Campus Polska Przyszłości. Tam się zbudowała pewna społeczność, jeśli Trzaskowski jest się w stanie do niej odwołać podczas kampanii, to jest to ogromna przewaga nad innymi kandydatami - mówił.

Trumpizacja kampanii?

Gość Pawła Pawłowskiego obawia się, że może czekać nas trumpizacja kampanii prezydenckiej.

- Najbardziej się obawiam trumpizacji. Widać to w wypowiedziach Nawrockiego do dziennikarzy, które są dosyć ostre, one się ocierają o surowość i dystans. To chyba jakaś wymyślona strategia. Mogę podać koszmarny, moim zdaniem, przykład ostatnich wypowiedzi Mateusza Morawieckiego. Bycie nieprzyzwoitym się opłaca. Z jednej strony byśmy chcieli, żeby nasz kandydat był szlachetny i grał w szachy, ale wiele wskazuje na to, że te wybory to będzie raczej walka uliczna - ocenia Oczkoś.

Rysa na koalicji

Gość "Newsroomu" zauważył, że główni kandydaci nie walczą tylko o swój sukces. Chociaż więcej do stracenia ma Jarosław Kaczyński, to i dla Donalda Tuska sukces w wyborach jest wyjątkowo wskazany.

- Jeśli przegra Rafał Trzaskowski to przegra i Donald Tusk. Wszystko, co robi rząd, z którym jest bezpośrednio związany, będzie promieniowało. Ludzie będą patrzyli na Trzaskowskiego przez to, co robi i czego nie robi rząd - ocenił Oczkoś. - Koalicja ma pod górkę również dlatego, że prominentny polityk koalicji, pan Szymon Hołownia, również startuje w wyborach. Moim zdaniem Hołownia nie odrobił jeszcze lekcji z prowadzenia polityki - dodał eskpert.

- Powinien być jeden kandydat koalicji rządzącej i jeden po przeciwnej stronie, to oczywiste, reszta to plankton. Obawiam się, że Szymon Hołownia zaczął się kukizować. W Polsce cały czas rządzi rząd, utrzymanie rządu ma sens dla wszystkich koalicjantów - uważa gość Pawłowskiego.

Ludzie wyjdą na ulicę?

Mirosław Oczkoś uważa, że zwycięstwo Trzaskowskiego jest dla Tuska ważne z jeszcze jednego powodu. - Jeżeli wygrałby kandydat PiS-u, to z automatu należy się zastanowić, czy nie trzeba zrobić przyspieszonych wyborów (parlamentarnych - przyp. red.). Prezydent, który będzie po prezydencie Dudzie, np. prezydent Nawrocki, uniemożliwi rządzenie. Będzie weto prezydenckie plus ułaskawienia, o czym mało się pamięta - wyjaśnił ekspert.

Ostrzegł równocześnie, że Prawo i Sprawiedliwość może nie uznać wyniku wyborów w przypadku zwycięstwa Rafała Trzaskowskiego. - Warto obserwować, na co gra PiS. PiS gra, żeby przywrócić program chaos plus, czyli to, co się dzieje wokół Państwowej Komisji Wyborczej. Jest zmasowane przygotowanie do nieuznania wyborów, jeżeli wygra Rafał Trzaskowski i mówię to z pełną świadomością, na to idzie gra. Jeżeli będzie chaos w PKW, to ludzie mogą wyjść na ulice. Co dalej? Kaczyński to powiedział: utworzenie Rady Gabinetowej, zawieszenie konstytucji i praca nad nową konstytucją - uważa Oczkoś.

Paweł Pawłowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (450)