Politycy PO: idziemy na twardo, rozważamy różne scenariusze, mamy kilku rosłych posłów
Politycy Platformy Obywatelskiej przyznają nieoficjalnie, że wcześniej rozważali różne scenariusze, ale po naradzie stawiają na twardy kurs i pozostaną na sali sejmowej. - W razie czego mamy kilku rosłych posłów - dodają.
10.01.2017 | aktual.: 10.01.2017 18:26
Jeszcze w poniedziałek w Platformie można było usłyszeć głosy, że posłowie protestujący plenarnej już wystarczająco pokazali swoją determinację, a Grzegorz Schetyna powinien się pojawić na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim i Stanisławem Karczewskim.
Po posiedzeniu zarządu nastroje zaczęły się radykalizować.
- Burza mózgów, rozważaliśmy różne scenariusze, ale nie było głosów za tym, aby ustąpić. Idziemy na twardo. Co do budżetu, nie ma wątpliwości, że nie został uchwalony zgodnie z prawem. To PiS ma problem. W razie czego, mamy kilku rosłych posłów, którzy sobie poradzą w różnych sytuacjach - relacjonuje w rozmowie z Wirtualna Polską polityk z władz PO.
- Dotąd były różne głosy, ale jak zapadła decyzja na zarządzie i musimy prezentować jedność. Sam jestem za ostrym kursem - zaznacza poseł PO.
Z informacji WP wynika, że w Platformie są różne opinie co do tego czy politycy powinni blokować fotel marszałka Sejmu, czy tylko przebywać na sali plenarnej.
Zwolenniczką ostrego kursu jest jedna z posłanek, która wcześniej nie była zaliczana do jastrzębi. - Nie byłam przekonana czy kontynuować protest, ale teraz nie mam wątpliwości. PiS nie jest w stanie udowodnić, że budżet został uchwalony legalnie - przekonuje.
Według polityków PO wycofanie się Nowoczesnej z okupowania na sali plenarnej polityków Nowoczesnej niewiele zmieni. - Nowoczesna ma znacznie mniej posłów, więc dla nich dyżury były bardziej dolegliwe - tłumaczy posłanka PO.
Przyznaje, że dla licznej Platformy nie ma takiego problemu. - Widać też, że posłowie podchodzą do dyżurów na Sali poważnie. Jak ktoś według grafiku ma zacząć o 6 rano, to nie trzeba go pilnować - dodaje.
Po fiasku rozmów części opozycji z PiS na temat zakończenia kryzysu sejmowego w Platformie można usłyszeć, że ostry kurs przyniósł efekt. Według Bogdana Klicha liderzy Kukiz '15, Nowoczesnej i PSL dali się wykorzystać partii rządzącej do manipulacji rodem z PRL-u.
- Gdy jako student brałem udział w strajku w 1981 roku, dałem się naiwnie zaprosić do telewizji. Potem dopiero zdałem sobie sprawę, że chcieli mnie wykorzystać do manipulacji. Tu było tak samo - mówi WP senator PO Klich, wskazując na gabinet marszałka Senatu, gdzie toczyły się rozmowy.