Politolog o wystąpieniu premier Kopacz: "Trudno być szczęśliwym na pogrzebie"
Sukcesy rządu, parytet młodości, przeprosiny za błędy, obietnica rozprawienia się z umownymi śmieciowymi, słuchanie obywateli, napisanie nowego programu i przestroga przed dokonywaniem zmiany na gorsze oraz apel do działaczy PO, by nie popadali w samozachwyt. Między innymi o tym mówiła dziś na warszawskim Towarze - otoczona młodymi ludźmi - premier Ewa Kopacz. Spotkanie miało zmotywować partię do walki w jesiennych wyborach parlamentarnych. - Dobrą miną można nadrobić wiele, ale były to raczej uroczystości żałobne - ocenia w rozmowie z WP politolog dr Łukasz Młyńczyk.
- Ewa Kopacz powiedziała dziś jedno dobre zdanie, że sukcesy Platformy to był ich obowiązek - mówi Wirtualnej Polsce dr Łukasz Młyńczyk, politolog w Uniwersytetu Zielonogórskiego. - Problem pani premier polega dziś na tym, że można budować wizerunek, robić nowe otwarcie, można mówić o rzeczach, które powinno się w kraju zrobić. Ale o ile brzmi to wiarygodnie w ustach PiS i Beaty Szydło, o tyle partia premier Kopacz rządzi od 8 lat - zauważa dr Młyńczyk.
Tak samo wątpliwie wygląda próba szukania w PO nowych liderów. - To jest poszukiwanie ludzi, który są dość znani, nieskompromitowani i stosunkowo młodzi. A jeszcze nie tak dawno strategią PO było krytykowanie Andrzeja Dudy i nazywanie go człowiekiem znikąd. Teraz Platforma sama wyciąga polityków z trzeciego rzędu i mówi, że to liderzy. A to nie są liderzy. Władze PO chcą powtórzyć manewr PiS, ale nie mają ku temu ani środków, ani ludzi. Nie ma kogoś młodego, kto mógłby ponieść sztandar PO. A ten jest dziś, mówiąc językiem młodych, dość obciachowy - ocenia politolog.
"Każde słowo działa na niekorzyść Platformy"
Dr Młyńczyk zwrócił uwagę także na przeprosiny Ewy Kopacz. - Przepraszamy i z pokorą przyjmujemy głos niezadowolenia i krytyki - powiedziała na Torwarze premier. - Wypowiedź wokół przeprosin powinna być zbudowana na dużo szerszym poziomie. A to było takie typowe przeprosiny polityka. Przepraszam, ale… - mówi rozmówca WP. W jednym z wstępnych zdań swojego przemówienia Ewa Kopacz zwróciła uwagę na to, że pierwszych rzędach siedzą młodzi ludzie. W dalszej części wspomniała o umowach śmieciowych. - Przez cztery miesiące skutecznie znajdziemy rozwiązanie na umowy śmieciowe - obiecała. - Formacja, która doprowadziła do takiej skali umów śmieciowych w kraju teraz mówi, że w kilka miesięcy to zmieni. Przebija spomiędzy tych słów strach, że tracą wpływy, że oto jest w Polsce siła, która może przejąć władzę. Dlatego teraz mówią, że zmienimy ileś spraw, bo obywatele tego potrzebują. Ta partia musi przejść swego rodzaju kwarantannę polityczną. A tego nie da się zrobić w cztery miesiące. Tak samo nie da się zrobić
wszystkiego, czego nie zrobiło się przez dwie kadencje - tłumaczy dr Młyńczyk.
Politolog podkreśla, że Ewa Kopacz mówiąc, że "PO nadal dba o proste, ludzkie sprawy" przekonuje już do Platformy przekonanych. - Reszta w to nie uwierzy. PO straciła dziś moc przeciągania ludzi. Niechęć, oburzenie, postawa antyestablishmentowa są na tyle duże, że obietnice nic tu nie pomogą. Nawet jeśli premier obiecałaby każdemu absolwentowi wyższej uczelni po 100 tysięcy na nową drogę życia to i tak niewiele by to zmieniło - prognozuje ekspert.
Priorytety i polityczni przeciwnicy
Ewa Kopacz wymieniła też 10 priorytetów rządu. To filary nowego programu partii rządzącej, którego szczegóły mamy poznać we wrześniu. Są to: podatki i gospodarka, polityka miejska, tereny wiejskie, polska szkoła, program dla młodych, Polska w Unii Europejskiej, polityka senioralna, służba zdrowia, rodzina i bezpieczeństwo.
Koordynatorami każdej z tych dziedzin zostali politycy PO. Wśród nich nowy minister zdrowia prof. Marian Zembala, wicepremier Tomasz Siemoniak, wiceminister spraw zagranicznych Rafał Trzaskowski czy posłanka PO Agnieszka Pomaska. - Każdy z tych sektorów jest bardzo ważny. Ale gdzie jest nauka? To na niej, a nie na pieniądzach z Unii budowany jest postęp. A edukacja to nie nauka. Nauka to innowacje, myśl techniczna i społeczna, uczelnie wyższe - wyjaśnia dr Młyńczyk.
Premier mówiła dziś także o swoich przeciwnikach politycznych. Zaczęła od Pawła Kukiza, którego ugrupowanie rośnie w siłę. - Kto z nim przyjdzie do władzy? - pytała. - Łatwo jest straszyć nieznanym. To zdanie było takie oko puszczone do tych, którzy się wahają. Premier zdawała się mówić: może jednak zostaniecie z nami. Przecież wiecie na co nas stać - ocenia politolog.
Ewa Kopacz pytała też o Jarosława Kaczyńskiego. Przywołała słowa prezesa PiS sprzed lat, gdy mówił, że nie będzie premierem i porównała je z teraźniejszością. W sobotę Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło, że kandydatką tej partii na premiera będzie Beata Szydło. - Jarosław Kaczyński mówi prawdę czy kłamie? - pytała ze sceny przewodnicząca PO. - Z punktu widzenia PO należy zwracać uwagę na coś, co było i będzie to przypominane. Tymczasem w PiS mamy do czynienia z budowaniem polityka. Podejrzewam, że wysunięcie Beaty Szydło jako kandydatki na premiera nie jest pozorną zmianą i że mamy do czynienia z kontrolowanym, ale jednak odejściem Jarosława Kaczyńskiego. Beata Szydło nie jest nadekspresyjną osobą, ale spokój który w niej jest, daje poczucie stabilności. I widać, że przygotowuje się do bardzo ważnej roli. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że po ewentualnej wygranej PiS w wyborach, Beata Szydło będzie badziej samodzielna, niż jest dziś Ewa Kopacz - przewiduje dr Łukasz Młyńczyk.