Policjanci pobici we Wrocławiu. Nowe fakty
Zniszczony radiowóz, policjanci pobici kijem bejsbolowym, race rzucane w stronę komisariatu, a później nieskuteczna obława prowadzona przez kilkanaście patroli - tak w rzeczywistości wyglądała awantura w sylwestrową noc we Wrocławiu. Relacje świadków przeczą wersji podawanej przez policję.
04.01.2018 | aktual.: 25.03.2022 13:02
Z ustaleń "Gazety Wrocławskiej" wynika, że sylwestrowy atak na mundurowych przy ul. Traugutta we Wrocławiu miał o wiele bardziej gwałtowny przebieg niż przedstawiały to służby prasowe policji.
Reporterzy dziennika dotarli do nagrania oraz świadków napadu. Okazuje się, że grupa ok. 15 mężczyzn w kominiarkach odpaliło najpierw race na radiowozie, poważnie go uszkadzając. Później mieli też obrzucić petardami komisariat Wrocław-Rakowiec. Dwóch dyżurnych policjantów rzuciło się w pościg, ale to oni stali się ofiarami.
Kijem bejsbolowym po głowie i nogach
Kiedy funkcjonariusze chcieli zatrzymać jednego z zamaskowanych mężczyzn, w bramie kamienicy zostali zaatakowani przez całą grupę. "Gazeta Wrocławska" dowiedziała się, że jeden z napastników miał kij bejsbolowy. Jeden z policjantów był bity po głowie, a drugi po nogach.
Świadkowie twierdzą, że jeden z funkcjonariuszy stracił przytomność. Wcześniej policja mówiła o drobnych tylko obrażeniach.
Na nagraniu z ul. Traugutta widać, że po ataku na miejsce przyjechało kilkanaście radiowozów. Sprawcy jednak uciekli.
Zatrzymany 29-latek
Do tej pory policja poinformowała o jednej zatrzymanej osobie. To 29-letni mieszkaniec Wrocławia, który - jak podaje policja - był już wcześniej notowany za nielegalne posiadanie broni lub amunicji, groźby karalne, bójki, pobicia i przestępstwa narkotykowe. W komunikacie Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy dolnośląskiej policji nie odnosi się do samego przebiegu wydarzeń.
Mężczyzna usłyszał zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza. Do sądu trafił wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.