Policja jedno, ludzie drugie. "Niech Tusk tu przyjedzie"
Totalny chaos w Stroniu Śląskim. Mieszkańcy i miejscowi radni za pośrednictwem mediów błagają o pomoc w opanowaniu bałaganu, który powstał po powodzi. - Zapraszam do Stronia kogokolwiek powyżej sztabu gminnego. Niech przeżyje na mojej ulicy jedną noc. Wtedy sprawdzimy, kto się lepiej orientuje - mówi Wirtualnej Polsce radna Natalia Skierkowska.
18.09.2024 | aktual.: 18.09.2024 21:15
Masz zdjęcie lub nagranie, na którym widać skutki powodzi i zniszczenia w Twojej okolicy? Czekamy na materiały na dziejesie.wp.pl
Sprawdź prognozę pogody dla swojego regionu na pogoda.wp.pl
We wtorek reporterzy telewizji Polsat jako jedni z pierwszych dziennikarzy dotarli do odciętego od świata Stronia Śląskiego. To jedno z najmocniej dotkniętych powodzią miejsc. Telewizja pokazała relację radnej, która wskazywała m.in. na przykryte ciało leżące na ulicy. Twierdziła, że znajduje się ono tam od kilku dni.
- W sobotę były w Stroniu trzy wesela. Jest masa turystów, o których nie wiemy. Rodziny ich szukają, nie ma kontaktu. Nie wiemy, czy oni są ewakuowani. Nie było prowadzonych ewidencji, kto jest ewakuowany, kto zaginiony. Został podany komunikat, że jest tylko jedna ofiara śmiertelna, nie ma zaginionych - mówiła Natalia Skierkowska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do jej wypowiedzi w środę rano odniosła się w komunikacie Komenda Główna Policji. Przekonuje, że nie ma zgłoszeń dot. zaginień na tym obszarze.
"Informujemy, że według stanu na dzień 18 września 2024 r. na godz. 7.00, Biuro Kryminalne Komendy Głównej Policji nie odnotowało informacji o zgłoszeniach dotyczących osób zaginionych na terenach zagrożonych powodzią" - brzmi wpis, który ukazał się w serwisie X (dawniej Twitter - red.).
- Nie jestem w stanie zrozumieć, jak jedna z telewizji może transmitować wypowiedź, że setki osób zaginęły w sobotę na weselach - stwierdził z kolei na konferencji szef MSWiA Tomasz Siemoniak następnie dodając, że "to jest nieprawda". - Żadna osoba nie została zgłoszona na terenie woj. dolnośląskiego, że zaginęła w związku z powodzią w ostatnich dniach - zapewnił.
Jeszcze wcześniej do tej relacji odniósł się premier, który podczas porannego spotkania sztabu kryzysowego we Wrocławiu apelował, by do dbać o rzetelność przekazywanych informacji z terenów objętych powodzią. Prosił też, by służby państwowe dementowały doniesienia, które są nieprawdziwe.
- Pokazywano podobno zwłoki w worku leżące na ulicy. Dla mnie jest rzeczą bardzo ważną, żeby starać się reagować tak szybko, jak to jest możliwe - zarówno sprawdzając każdą taką informację, reagując i później zawsze prosiłbym o błyskawiczną reakcję wtedy, gdy macie już pewność, że to jest nieprawdziwa informacja - mówił Tusk.
Apel do Tuska: "Zapraszam do Stronia"
Wirtualna Polska skontaktowała się z radną ze Stronia Śląskiego. - Zapraszam do Stronia kogokolwiek powyżej sztabu gminnego. Niech przeżyje na mojej ulicy jedną noc. Panie premierze zapraszam na spacer. Wtedy sprawdzimy, kto się lepiej orientuje. Tracimy czas na spory medialne. Ja nie chcę być wrogiem, ja jestem społecznikiem, chcę pomagać ludziom - odniosła się do słów premiera.
- Nadal nie są odkopywane pozasypywane rzeczy. Warstwa mułu w niektórych miejscach to kilka metrów. Dziś, chodząc po moim polu, natrafiłam na fragment samochodu. Zaczęłam odkopywać, nie wiem, czy tam jest cały samochód, czy pół - mówi.
Wirtualna Polska rozmawiała też ze strażakami z OSP w Stroniu Śląskim, którzy potwierdzili, że w miejscowości odbywały się wesela, na których było dużo gości. - Jedno było na Czarnej Górze. Oni chyba zostali zawiezieni na szczyt, ale nie pamiętam już. Drugie odbywało się na wjeździe do miejscowości. Ewakuowaliśmy ich z wojskiem. Na początku nie chcieli jechać, ale ostatecznie zostały tylko trzy osoby z 60. O trzecim weselu nie słyszałem - przyznaje strażak Patryk Krawczyk.
W mediach społecznościowych nie brakuje wpisów od osób, które nadal nie wiedzą, gdzie są ich bliscy i nie mogą się z nimi skontaktować. Na grupie "Kłodzko 998 alarmowo" co chwilę pojawiają się kolejne posty z prośbą o pomoc w poszukiwaniu rodzin i znajomych. Publikowane są już listy z nazwiskami osób, które zostały ewakuowane i mają zapewnioną pomoc. Dla rodzin to informacja, że są bezpieczni.
Strażacy mówią o szabrownikach
- Mamy straszny młyn. Wozimy żywność, napoje. Nie ma prądu, wody - przyznaje strażak ochotnik, który zwraca uwagę na jeszcze jeden problem - szabrowników. - Z kolegami dzielimy się na trzy grupy: chodzimy do 5 rano i pilnujemy wszystkiego. Okradają domy, grozili jakiejś kobiecie, której weszli do mieszkania. Policja i wojsko przyjeżdżają. Dużo łapią Czechów i Romów z Jawornika, Polaków też. Ale co dzieje się dalej, to nie wiemy - mówi wprost Krawczyk.
Mieszkańcy Stronia Śląskiego zwołują się na nocne obywatelskie patrole na ulicach. Nie brakuje też wpisów ostrzegających przed dziwnie zachowującymi się osobami.
"Okradają Polną! Są agresywni! Wchodzą na posesję. Jeżdżą dwoma busami. Jeden to złoty volkswagen z napisem piekarnia. Pomocy! My już nie mamy siły!" - to przykład jednego z postów, który pojawił się ostatniej nocy na Facebooku. Do niego dołączone zostały zdjęcia podejrzanego samochodu.
Podobnych postów jest bardzo dużo, ale ich prawdziwości nie da się ich zweryfikować.
- Dzisiaj, w miejscu, gdzie działamy z sąsiadami, udało nam się we współpracy z WOT zatrzymać kilka osób, w wielu przypadkach byli to ludzie, którzy twierdzili, że przyjechali przywieźć dary. W samochodach mieli dla zmyłki zgrzewki wody, kanistry. Wjeżdżali w rejon ulic bez prądu. Świetną robotę robią panowie, którzy mają termowizję, ale nie ma jednak prowadzonych działań i sprawdzania, kto do kogo i z czym jedzie - potwierdza doniesienia mieszkańców radna Skierkowska.
- Patrol obywatelski powiedział mi dzisiaj, że i do mnie próbowali się włamać. Chodzili po Stroniu, widziano ich z maczetą - to z kolei relacja innego radnego - Remigiusza Sławika.
Mężczyzna we wtorek wieczorem zamieścił nagranie, które bardzo szybko zdobyło ogromne zasięgi w internecie.
- Jeżeli państwo słyszą w mediach gdzieś wypowiedzi polityków, komendantów i wszystkie gadające głowy o tym, że my jesteśmy tu zabezpieczeni, że mamy wszystkie potrzeby zabezpieczone, to powiem tak: wody jest mnóstwo, jedzenia jest mnóstwo, ale działania policji, a raczej jej braku, szabrowania sklepów, mieszkań, domów ... po prostu mnie ulewa się. [...] To jak policji tutaj nie ma - a słyszę w radiu, że jest - to wszyscy to widzimy. Ona jest, ona jest w samochodzie, w trakcie kiedy złodzieje wchodzą do sklepu, pod którym ten radiowóz stoi. Widziałem to na własne oczy, widziały to dwie urzędniczki gminy, które były ze mną. To jest niepojęte - twierdzi Sławik.
- W biały dzień były policjant nakręcił filmik, jak wchodzą sobie do jednego z supermarketów. Nie było żadnej policji. To było dziś (we wtorek - red.). Bandyta wytrącił mu telefon z ręki, wykasował mu filmy i po prostu sobie odeszli - powiedział na filmie radny ze Stronia Śląskiego.
Po tym, jak nagranie zdobyło ogromne zasięgi, w środę do Remigiusza Sławika przyjechało dwóch policjantów, którzy - jak twierdzi radny w rozmowie z WP - poinformowali go, że jako funkcjonariusz publiczny musi złożyć zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury.
- Ja to zrobię. Na wszystko mam świadków. Ale jak dziś do mnie przyjechali, ja byłem w gumiakach, brudny. Zajmuje się porządkowaniem mojego domu i podwórka - mówi Sławik.
O kwestię zaginionych, szabrownictwa i działania zapytaliśmy w komendzie powiatowej policji w Kłodzku.
- Ciężko mi się wypowiedzieć w tym momencie, bo tam cały czas trwa nasza akcja. [...] Nie bazujemy na wpisach na Facebooku. Jeżeli chodzi o oficjalne zgłoszenia, takie zdarzenia są weryfikowane. Nie ujawniliśmy, aby ktoś poruszał się busami i próbował szabrować. Faktycznie były zgłoszenia o busach, ale to były busy z pomocą dla ofiar. Na tę chwilę trudno powiedzieć, ilu jest policjantów, ale mamy wsparcie z Poznania, Łodzi - wyjaśnił młodszy aspirant Tobiasz Fąfara. Kiedy próbowaliśmy skontaktować się ponownie ws. relacji radnego Sławika, rzecznik nie odbierał telefonu.
Problem z zarządzaniem
W środę na antenie telewizji TVN24 mieszkanka Stronia Śląskiego zaapelowała do premiera o pomoc. Jak przyznała "miasto nie jest gotowe na zarządzanie kryzysowe".
- Służby siedzą na chodniku, nie wiedzą, co mają robić, bo nikt nimi nie zarządza. Mieszkańcy walczą o swoje. Stąd apel do samorządów, by nie bały się przyznać do tego, że sobie po prostu nie radzą. Prosimy bardzo, żeby przysłać tutaj kogoś, kto zajmuje się zarządzaniem kryzysowym, kto będzie w stanie powiedzieć służbom, gdzie mają iść, co mają robić, jak mają pomagać. Jest tutaj rozgardiasz - niemal krzyczała pani Katarzyna.
- Wszyscy starają się pomagać, ale ciężko jest to robić, jak nie wiadomo komu pomóc, w jaki sposób. Część mieszkańców nie wyszła z domu, bo się boją. Jest sporo miejsc odciętych, gdzie nie ma wody, nie ma prądu. Przyjeżdża masę darów, nie ma koordynacji, nie ma ludzi, którzy by przyjechali i pomogli tym zarządzać. Ci ludzie nie są na to przygotowani i nie obwiniam ich o to. Kto wie, jak się w takich sytuacjach zachować? Nikt nie wie - zakończyła w gorzkich słowach.
W podobnym tonie wypowiedziała się w rozmowie z WP radna Stronia. - Ja to mówię od dwóch dni. Potrzebny jest jeden dowódca wojskowy. Nie może rządzić każdy i nikt - twierdzi Natalia Skierkowska.
Jak przyznaje, z grupą wolontariuszy na własną rękę zaczęła rozdzielać zadania. - Każdy ma mieć przydzieloną ulicę i idą we dwójkę z notatnikami, spisują imię nazwisko, potrzeby, czy jest ewentualna możliwość, żeby przenieśli się na czas kryzysowy oraz, czy potrzebują naszej pomocy w ewakuacji do rodziny. Chcę zbudować bazę, fundament wiedzy, kiedy będziemy mogli rozwozić pomoc, by było kompendium wiedzy - podsumowuje radna.
Po godz. 16 Donald Tusk poinformował, że "Nadbrygadier Michał Kamieniecki przejął od burmistrzów Stronia i Lądka zarządzanie kryzysowe". "Do obu gmin docierają kolejne oddziały wojska. W samym Stroniu jest ich już ponad 600" - przekazał premier.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: