Polakom na Wyspach jest lepiej niż w Polsce
Polki mieszkające na Wyspach częściej decydują się na dziecko niż rodaczki w ojczyźnie, a nawet niż brytyjskie kobiety. Głównym powodem takiego trendu jest przede wszystkim lepsza służba zdrowia i opieka socjalna w Wielkiej Brytanii.
Wygląda na to, że młodzi Polacy najchętniej decydują się na posiadanie potomstwa podczas swojego pobytu na Wyspach. Dla przyszłych rodziców oznacza to same zalety: dużo lepszą opiekę w placówkach służby zdrowia, a przede wszystkich lepiej rozbudowany system zasiłków socjalnych przysługujących rodzinie z dzieckiem - wylicza "Daily Mail".
Zdaniem ekspertów obserwowany trend zdaje się mocno zaprzeczać tezie, jakoby Polacy przyjeżdżali do Wielkiej Brytanii tylko po to, aby pracować i zarabiać. Wygląda na to, że coraz więcej imigrantów z nad Wisły jest gotowych zapuścić korzenie na Wyspach i tu wychowywać swoje dzieci.
Zamiast babci i dziadka - benefity
Sytuację potwierdzają liczby. W 2009 roku Polki mieszkające w Walii i Anglii urodziły 18 tys. dzieci, co dało im drugą lokatę wśród imigrantów. "Lepsze" są tylko Pakistanki. Kolejne 2 tys. polskich dzieci przyszło na świat w szkockich szpitalach. Polki wygrały za to z Brytyjkami - w 2009 roku współczynnik urodzeń Polek wyniósł 2,48, a Brytyjek - 1,84.
Dane pochodzą z opracowania Krystyny Iglickiej z Centre for International Relations. - Polacy nie zachowują się jak imigranci z kraju o niskim współczynniku płodności - podkreśla Iglicka. Głównym powodem takiego trendu jest przede wszystkim lepsza służba zdrowia i opieka socjalna. W Polsce rodzice mają tylko becikowe, potem praktycznie są zostawiani sami sobie - jeśli chodzi o finansowanie wychowania dziecka. Nic dziwnego, że brytyjski system zasiłków (benefitów) wydaje się dużo atrakcyjniejszy. - Wychowywanie małego dziecka na Wyspach ma tylko jedną wadę: brak babci i dziadka i innych bliskich członków rodziny - mówi Iglicka. To jednak nie zniechęca Polek.
Obecnie w Wielkiej Brytanii żyje 130 tys. polskich dzieci w wieku do lat 14. Jedną z mam jest Anna Oszewska. Przyjechała do Edynburga siedem lat temu, wkrótce po otwarciu rynku pracy. Zaczęła pracować w kancelarii prawnej. Wkrótce na świat przyszło dziecko. - Zastanawialiśmy się czy dziecko powinno się urodzić i dorastać tutaj czy w Polsce. Ale szybko doszliśmy do wniosku, że to jest właściwe miejsce - dodaje partner Anny.
Krystyna Iglicja podkreśla: - Wbrew powszechnemu przekonaniu Polaków dziś już nie interesuje krótkotrwała imigracja. W większości przypadków osiedlają się na lata. Decyzja o poczęciu dziecka jest praktycznie równoznaczna z pozostaniem na Wyspach na stałe.
Małgorzata Jarek