Polak w śpiączce w Wielkiej Brytanii. Reakcja polskiego MSZ
Zatrzymanie pracy serca Polaka doprowadziło do trwałego uszkodzenia mózgu. Żona i dzieci poszkodowanego udzielają zgody na odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Matka i siostra są temu przeciwne. Polska dyplomacja gorąco wsparła tą drugą część rodziny.
16.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 06:38
To jedna z tych spraw, w których wyrok musi być salomonowy. 6 listopada 2020 roku na skutek zawału serca, mieszkający od lat w Wielkiej Brytanii Polak (którego dane są nieupubliczniane dla dobra rodziny), doznał uszkodzenia mózgu. Według opiekujących się nim brytyjskich lekarzy niedokrwienie trwało na tyle długo, że zmian nie da się już cofnąć. Sugerują więc, żeby nie przedłużać agonii leżącego w śpiączce i po prostu odłączyć go od aparatury podtrzymującej życie.
Zgody na takie rozwiązanie udzielają żona i dzieci poszkodowanego. Przeciwne są mieszkające w Polsce matka i siostra. Mówią, że mężczyzna był praktykującym katolikiem i na pewno nie chciałby odejść na skutek eutanazji. Do sprawy została włączona polska dyplomacja.
15 grudnia brytyjski Sąd Opiekuńczy uznał, że mężczyzna może zostać odłączony od aparatury. Kolejna instancja - na tym etapie włączył się polski konsul - odrzuciła apelację. Wyrok nabrał więc mocy.
Polski konsulat postanowił więc walczyć o przetransportowanie pacjenta do kraju. Korespondencja szła zarówno na adres szpitala jak i brytyjskiego Ministerstwa Sprawiedliwości. Zaadresowany przez polską stronę list miał podpis wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Ponieważ sprawa była pilna do działań włączyło się także MSZ. Konkretnie minister Zbigniew Rau.
Wniosek o przetransportowanie mężczyzny do Polski trafił także do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, gdzie został rozpatrzony negatywnie. Strona "polska" przegrała też kolejne rozprawy sądowe w Wielkiej Brytanii. Wnioski tamtejszego sądu były niezmienne i sprowadzały się do tego, że skoro stan pacjenta nie uległ poprawie, to musi obowiązywać wyrok sądu pierwszej instancji.
Wobec tego Polacy poszli krok dalej. List w tej sprawie zaadresowała do swojego brytyjskiego odpowiednika marszałek Elżbieta Witek, a więc druga osoba w państwie. Listę pełnych działań polskiej dyplomacji opublikowało na swojej stronie internetowej MSZ. Resort zapewnia, że jest w stałym kontakcie z całą rodziną chorego.
Eutanazja w Polsce jest nielegalna. Za uśmiercenie człowieka na jego żądanie lub pod wpływem współczucia grozi kara od 3 miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności.