ŚwiatPolacy wierzą, że Unia Europejska uratuje gospodarkę... przed polskim rządem?

Polacy wierzą, że Unia Europejska uratuje gospodarkę... przed polskim rządem?

Ponad połowa Polaków widzi w Unii Europejskiej światowe mocarstwo. Polskie społeczeństwo, jako jedyne w Europie, chce przekazania większej władzy UE. Jednocześnie nie mamy złudzeń, co do możliwości wpływania na politykę Brukseli. Euroentuzjazm polskiego społeczeństwa wynika z nadziei, jaką pokładamy w pozytywnym wpływie integracji europejskiej na polską gospodarkę. Dobre oceny Unii łączą się z fatalnymi notowaniami rządu i kierunku, w którym zmierza Polska. Jednocześnie w całej Europie panuje przekonanie, że Bruksela działa w oderwaniu od społeczeństwa i nie liczy się ze zdaniem obywateli.

Polacy wierzą, że Unia Europejska uratuje gospodarkę... przed polskim rządem?
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Marcin Bartnicki

72 proc. Polaków pozytywnie ocenia Unię Europejską - wynika z badań Pew Research Center, amerykańskiego think tanku zajmującego się prowadzeniem badań społecznych na całym świecie. Takiego odsetka euroentuzjastów nie ma żadne z siedmiu państw Europy ujętych w raporcie Pew. Od ubiegłego roku poparcie dla UE wzrosło w Polsce o 4 punkty procentowe. Jeszcze większy wzrost w stosunku do ubiegłego roku odnotował sondaż CBOS - z 73 do 86 proc.

W Unii cenimy przede wszystkim idee, szczególnie promowanie pokoju. Krytycznie oceniamy za to działania praktyczne, przede wszystkim ingerowanie w nasze codzienne życie. Nie podoba nam się też brak wpływu na politykę Brukseli.

Słaba gospodarka, złe zarządzanie

Wyniki badań wskazują, że poprawa sytuacji gospodarczej wiąże się z lepszymi ocenami UE. Z danych i prognoz publikowanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy wynika, że w porównaniu do wzrostu PKB Unii na poziomie 0,2 proc. w 2013 roku, w 2014 gospodarka przyspieszy o 1,6 proc., a w 2015 o 1,8 proc. Europejczycy przypisują ten wzrost m.in. integracji. 38 proc. badanych przez Pew jest zdania, że przynależność do struktur europejskich wzmacnia gospodarkę ich kraju. Rok temu twierdziło tak zaledwie 26 proc. Najlepiej wpływ zjednoczenia na gospodarkę oceniają Niemcy (63 proc.) i Polacy (53 proc.).

W subiektywnej ocenie Polaków, sytuacja ekonomiczna nadal jest zła. Pozytywnie ocenia ją tylko 29 proc. z nas. To nieco więcej niż w ubiegłym roku. Winę za ten stan rzeczy wyraźnie przypisujemy krajowej polityce. Co czwartemu (27 proc.) z badanych przez Pew podoba się kierunek, w jakim zmierza Polska. Z badań CBOS przeprowadzonych w maju wynika, że podobny odsetek społeczeństwa jest zadowolony z faktu, że na czele rządu stoi Donald Tusk.

Obraz
© (fot. WP.PL)

Szansę na poprawę sytuacji gospodarczej w najbliższych 12 miesiącach widzi co piąty Polak, a zaledwie co czwarty jest przekonany, że jego dzieci będą żyły w lepszych warunkach, gdy dorosną. Co ciekawe, mimo wyraźnego pogorszenia się subiektywnych ocen stanu gospodarki od 2010 r., poparcie dla UE utrzymuje się w Polsce na wyjątkowo wysokim poziomie. W przeciwieństwie do Włoch i Grecji, nie obwiniamy Unii za problemy ekonomiczne, za to perspektywę wzrostu gospodarczego przypisujemy właśnie integracji europejskiej.

Druzgocące oceny rządu zbiegają się z pozytywną opinią o unijnych instytucjach. Parlament Europejski, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny nigdzie w Europie nie są oceniane tak dobrze, jak w Polsce. Każda z tych instytucji ma u nas poparcie wyższe od średniej unijnej o ponad 20 punktów procentowych. Polska jest też jedynym z badanych krajów, w którym przeważają (nieznacznie, o 3 punkty proc.) zwolennicy przekazania UE większej realnej władzy, aby rozwiązać problemy gospodarcze.

W przeciwieństwie do większości Europejczyków, Polacy wierzą w skuteczność unijnej polityki. Tylko 30 proc. twierdzi, że działania Brukseli są nieefektywne. To ewenement w skali Europy. Poza Niemcami i Francją, o nieskuteczności polityki UE przekonana jest wyraźna większość w każdym z badanych społeczeństw.

Wiara w Unię wiąże się w Polsce z opinią ponad połowy Polaków (51 proc.), że zjednoczona Europa jest światowym mocarstwem. Tego samego zdania jest też 59 proc. Francuzów i Greków oraz 57 proc. Hiszpanów. Zwolennicy tej tezy są w mniejszości szczególnie w Niemczech (39 proc.), ale także w Wielkiej Brytanii i we Włoszech.

Natrętna Bruksela

Polakom najbardziej nie podoba się, że Unia wtrąca się w nasze codzienne życie (twierdzi tak 58 proc. pytanych przez Pew). Przekonanie o nadmiernej ingerencji Brukseli w życie obywateli jest w Europie powszechne, wyznający ten pogląd są większością w każdym z siedmiu badanych krajów. W Unii stanowią dwie trzecie populacji.

Ponad połowa każdego ze społeczeństw jest również zdania, że Unia nie rozumie potrzeb obywateli. Z tego trendu wyłamuje się Polska, takie przekonanie podziela u nas "tylko" 49 proc. respondentów. We wszystkich badanych krajach większość ludzi zgadza się ze stwierdzeniem, że ich głos nie liczy się w Brukseli. W Polsce tego zdania jest 62 proc. ludzi, we Włoszech i w Grecji ponad 80 proc.

Wyniki badań wskazują na panujące w Europie powszechne przekonanie, że Unia funkcjonuje w oderwaniu od społeczeństwa. Nie liczy się ze zdaniem obywateli, nie rozumie ich potrzeb i narzuca niepożądane przez większość rozwiązania.

Większość Polaków chce, aby Bruksela rozwiązała nasze problemy za nas. Jednocześnie nie mamy złudzeń co do możliwości wpływania na europejską politykę. Jesteśmy przekonani, że nasze zdanie się nie liczy, dlatego stosunkowo niewielu Polaków weźmie udział w w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jest to jak najbardziej uzasadnione.

Fasada za 7 miliardów zł

Najważniejsze decyzje dotyczące polityki europejskiej nadal podejmują głowy państw, szefowie rządów i ministrowie - w Radzie Unii Europejskiej i Radzie Europejskiej, a rzeczywistą władzę sprawuje Komisja Europejska. Pod względem możliwości realnego kształtowania polityki, Parlament Europejski jest instytucją niemal fasadową. Jego rola w europejskiej polityce jest znacznie mniejsza niż prezydenta w Polsce. Zatwierdza KE i jej przewodniczącego, nie może jednak wskazywać kandydatów. W teorii parlament może też większością 2/3 głosów odwołać Komisję Europejską, w praktyce nie zdarzyło się to nigdy. Jedyną, nieudaną próbę podjęto w 1999 roku po aferze korupcyjnej. Mimo ograniczonej roli, PE jest instytucją kosztowną. W 2014 r. UE wyda na jego utrzymanie 1,756 mld euro (7,354 mld zł według kursu z 21 maja).

W przeciwieństwie do Komisji Europejskiej, parlament jest wybierany w powszechnych wyborach, co może dawać obywatelom poczucie wpływu na politykę Brukseli. Badania Pew pokazują jednak, że w Europie takie poczucie ma mniej niż połowa badanych, co przekłada się na niską frekwencję wyborczą.

W poprzednich wyborach do PE w 2009 r. w Polsce wzięło udział 24,5 proc. uprawnionych do głosowania. Sondaże z ostatnich tygodni wskazują, że tym razem frekwencja nie będzie wyższa. Nie świadczy to wcale o niewielkim zaangażowaniu Polaków w politykę. Przeciwnie, pokazuje, że nie mamy poczucia wpływu na działania Brukseli i realistycznie oceniamy niewielką rolę Parlamentu Europejskiego lub nie wiemy, czym zajmuje się ta instytucja. Tylko 29 proc. Polaków ma poczucie, że mają wpływ na UE, a 40 proc. twierdzi, że ich głos liczy się w kraju, co ma prawdopodobnie decydujący wpływ na większy udział w wyborach do sejmu i senatu niż do europarlamentu.

Frekwencję zaniżają również listy kandydatów, które w wielu przypadkach pokazują zupełny brak szacunku partii dla wyborców. Obywatele nie chcą, aby jedynym efektem ich głosowania było zapewnienie luksusowych warunków życia dla ulubionego celebryty, sportowca, profesora, coraz rzadziej etatowego, niekiedy kompetentnego pochłaniacza poselskich diet. Dlatego odwzajemniają brak szacunku nie biorąc udziału w wyborach.

Marcin Bartnicki, Wirtualna Polska

Badania Pew Research Center przeprowadzono w Polsce między 17 marca i 8 kwietnia 2014 r., a CBOS w dniach 3-9 kwietnia. W obu przypadkach badania wykonano metodą wywiadów bezpośrednich na reprezentatywnych próbach liczących 1010 (Pew) i 1028 osób (CBOS).

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)