Instruktorzy CIMIC szkolą białoruskich żołnierzy
Kolejne zadania, jak stwierdził kapitan, były już trudniejsze. - W drugiej odsłonie wraz z mjr. Marcinem Matczakiem, jako przedstawiciele pobliskiej wsi nie zgadzający się z obecności żołnierzy, zablokowaliśmy przejazd patrolu ONZ. - Wojskowy musiał wynegocjować możliwość zrealizowania swojego zadania, czyli przyjazdu do miejsca docelowego. My oczywiście odegraliśmy rolę osób negatywnie do nich nastawionych. Podczas rozmowy wyraźnie daliśmy im do zrozumienia, że ich obecność na naszym terenie nie jest mile widziana przez nas i nasze rodziny - wyjaśnił.
Trzecie zadanie polegało na spotkaniu się żołnierzy z lokalnym watażką (rolę ogrywał mjr Matczak), który był skrajnie negatywnie do nich nastawiony. - Okazywał wręcz pogardę dla personelu ONZ. Wojskowi musieli dyskutować z nim i z tłumaczem, który podobnie jak ci pierwsi, sprawiał problemy. Na zakończenie każdego zadania staraliśmy się omówić wykonane ćwiczenie i wskazać, jak ważną rolę odgrywa umiejętność właściwej koegzystencji z ludnością cywilną w rejonie prowadzonej operacji, która może być zarówno dla nas realnym wsparciem w wykonywaniu naszego mandatu, jak i storpedować każdą misję - stwierdził Raźny.