"Pokaz cynizmu PiS". Sieć Obywatelska Watchdog pyta o jawność majątków polityków
- Politycy nie mają interesu, by ujawniać majątki swoje i swoich małżonków. PiS w tej sprawie zachowuje się cynicznie - mówi Wirtualnej Polsce członkini Zarządu i Dyrektorka Programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska Katarzyna Batko-Tołuć.
27.05.2021 07:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po tym jak Wirtualna Polska ujawniła, że majątek premiera Mateusza Morawieckiego oraz jego żony Iwony jest wart ok. 40 milionów złotych, pojawia się pytanie o intencje polityków przy rozdzielności majątkowej. Inni politycy równie chętnie korzystali z możliwości niewpisywania stanu posiadania współmałżonków do oświadczeń majątkowych.
WP: Dlaczego politycy wciąż nie chcą ujawniać swoich wspólnych majątków z małżonkiem? Dopiero żmudna praca naszych dziennikarzy doprowadziła do tego, że znamy majątek premiera i jego żony.
Katarzyna Batko-Tołuć, Sieć Obywatelska Watchdog: Ta sprawa już dawno powinna być uregulowana. Ministrów do dziś, poza zwyczajem, presją społeczną czy polityczną, nic nie zmusza do ujawnienia swoich majątków. Chyba, że są posłami. W 2019 roku próbowano uregulować to w nowelizacji ustawy, ale jednocześnie wprowadzono tam mnóstwo przepisów, które były kompletnie nierealne.
Jakie to przepisy?
Polityk miałby być zobowiązany do ujawniania majątków swoich… dzieci. A nawet majątków dzieci tego małżonka, np. z poprzedniego małżeństwa! Przecież one nie powinny mieć obowiązku ujawniania majątku przed opinią publiczną. Z wielu względów. Mogą być z rodzicami pokłócone. A nawet gdyby nie, to nie mają obowiązku nikomu ujawniać swoich majątków. Nawet swoim rodzicom! Tego typu rzeczy było więcej w projekcie nowelizacji przygotowanej przez PiS, bo ona powstała bez poważnej analizy. Powstała w pośpiechu, właściwie z dnia na dzień.
CZYTAJ TEŻ: Jacek Sasin reklamował, jawności majątków wciąż nie ma. Ustawa ugrzęzła już 586 dni temu
Pod medialną i polityczną presją, bo to wtedy ukazały się teksty o działce należącej do małżonki premiera Mateusza Morawieckiego.
Zgadza się. I władza wymyśliła ustawę, wszystko toczyło się w ogromnym bałaganie i w ostatniej chwili - na półtora miesiąca przed wyborami. Projekt trafił do Sejmu, zanim zatwierdziła go Rada Ministrów. A w przypadku projektu rządowego powinno być odwrotnie. To była drażliwa sprawa, dotykająca wolności - bo ludziom nie można kazać oświadczać, jakie mają majątki, bez żadnej analizy prawnej. Absurdalność tej sytuacji świadczy o tym, że wszystko w tym projekcie z 2019 roku było "na niby". Czyli nikt z rządzących nie zakładał realnie, że ta ustawa będzie obowiązywać. Jej projekt został napisany na ostatnią chwilę, niechlujnie, a następnie prezydent zawetował uchwaloną głosami PiS ustawę zaraz po wyborach parlamentarnych. To był pokaz cynizmu.
PO wstrzymała się wtedy w głosowaniu, a dziś wzywa PiS do jawności.
Nie dziwi mnie, że posłowie opozycji się wstrzymali, bo nie sposób było poprzeć tak złej ustawy. Za czym mieliby głosować? Za bzdurą? Ta ustawa wołała o pomstę do nieba! Nie bronię PO, bo nie mam powodu, sami mogli uregulować kwestię oświadczeń ministrów w czasie ich rządów. Ale w 2019 roku to wszystko było przedstawieniem na użytek obecnej władzy.
I już po sprawie, koniec z marzeniami o nowej ustawie o jawności majątków?
Nie ma politycznej woli, by taką ustawę przeprowadzić. Przecież fakt, iż ustawa z 2019 roku znajduje się wciąż w Trybunale Konstytucyjnym, nie jest przypadkiem.
Do TK ustawę skierował prezydent…
…w całości. A mógł skierować część przepisów - dotyczących choćby dzieci polityków - a zostawić te dobre. Dotyczące na przykład oświadczeń majątkowych ministrów.
Dlaczego politycy przepisują majątki na małżonków? Czegoś się boją?
Nie ma nic złego w tym, że ktoś jest bogaty. Chyba że ktoś do tego majątku doszedł w niezrozumiały, nielegalny sposób. A czy politycy czegoś się obawiają? Każdy ocenia to, jak może być oceniany. Może bycie krezusem, zwłaszcza dziś, gdy politycy PiS - również premier, co wzbudza u niektórych śmiech - o bogatych mówią źle, jest niemile widziane. Może nie wypada być bogatym, jeśli ma się taki program wyborczy, jak PiS? Nie wiem. Mnie bardziej oburza to, że politycy opowiadają, że chcą rozwiązać rzekomo jakiś problem - właśnie z oświadczeniami - a później cynicznie robią wszystko, by tego problemu nie rozwiązać.
Z braku ustawy o jawności majątków osób publicznych i ich rodzin od lat korzystają także ci wszyscy politycy, których mężowie lub żony zasiadają w spółkach Skarbu Państwa.
I pewnie dlatego nie ma dziś tej politycznej woli, by zająć się sprawą. Przeciwnie, zaczęto "ucinać głowę" tej sprawie. Nóż się w kieszeni otwiera, gdy widzi się ten cynizm.
ZOBACZ TEŻ: Majątek premiera Morawieckiego. Marcin Kierwiński: Żenuje mnie to, co wyprawia szef rządu
Czy publikacje dotyczące majątku premiera mogą zmienić coś w świadomości wyborców?
W świadomości wyborców PiS zapewne nie. Ale generalnie, ludzi interesują pieniądze polityków. Chyba im niższy szczebel, np. samorządowy, tym bardziej. Gdy robiliśmy szkolenia np. dla bibliotekarek, to one były zdziwione, że oświadczenie majątkowe wójta i radnych są jawne. Nie wiedziały o tym. Z drugiej strony nie można powiedzieć, żeby majątek polityka był kwestią decydującą przy wyborach. Chociaż na pewno interesującą.
Katarzyna Batko-Tołuć - Członkini Zarządu i Dyrektorka Programowa Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Od kilkunastu lat zajmuje się kształtowaniem świadomości politycznej obywatelek i obywateli. Jej celem jest doprowadzenie do tego, by korzystali z własnych praw, a tym samym powodowali zmiany w instytucjach publicznych. Ukończyła Instytut Socjologii na Uniwersytecie Warszawskim oraz podyplomowe studia europejskie na Uniwersytecie w Birmingham (Wielka Brytania). Była stypendystką MSZ Wielkiej Brytanii. Jest członkinią Ashoki (organizacji innowatorów działających na rzecz dobra publicznego).