Nie tylko Morawiecki. Tak politycy rozdzielają majątki z żonami
Po tym jak Wirtualna Polska ujawniła, że majątek premiera Mateusza Morawieckiego oraz jego żony Iwony jest wart ok. 40 milionów złotych, pojawia się pytanie o intencje polityków przy rozdzielności majątkowej. Inni politycy równie chętnie korzystali z możliwości niewpisywania stanu posiadania współmałżonków do oświadczeń majątkowych.
Umowę o podziale majątku Mateusz Morawiecki z żoną Iwoną podpisał w 2013 roku. W efekcie część wspólnych nieruchomości trafiła do jej rąk. I ten dobytek nie znajduje się w żadnych oświadczeniach majątkowych.
Majątek Morawieckich w księgach wieczystych
Według informacji z ksiąg wieczystych, do których dotarli dziennikarze Wirtualnej Polski, łączna szacunkowa wartość nieruchomości premiera i jego żony wynosi ok. 31 mln zł. Żona Mateusza Morawieckiego ma między innymi dwa mieszkania na warszawskim Mokotowie, 15 hektarów ziemi we Wrocławiu, półhektarową działkę nad Bzurą, a także dwa mieszkania i lokal użytkowy w kamienicy przy wrocławskim rynku.
Ponadto za nieruchomości, które Iwona Morawiecka sprzedała, wzbogaciła się o ok. 3,5 mln zł. Kolejna kwota to 4,93 mln zł, którą Mateusz Morawiecki zadeklarował jako zgromadzone oszczędności. W sumie według ustaleń WP majątek Mateusza i Iwony Morawieckich wynosi ok. 40 mln zł.
Sprawę ujawnionego przez WP majątku Morawieckich skomentował już we wtorek rzecznik rządu Piotr Mueller. Podczas konferencji prasowej na szczycie przywódców UE w Brukseli oznajmił, że "wszystkie majątki polityków, zgodnie z ustawą, która mówi o oświadczeniach majątkowych, są jawne". Jednak majątek żony już jawny nie jest. A ustawa, która miała wprowadzić to rozwiązanie, od 2019 roku leży w Trybunale Konstytucyjnym.
Zobacz również: Majątek premiera Morawieckiego. Marcin Kierwiński: Żenuje mnie to, co wyprawia szef rządu
Pod koniec lat 90. ówczesna burmistrz gminy Brzeszcze, a późniejsza szefowa rządu Beata Szydło i jej mąż Edward postanowili przeprowadzić rozdzielność majątkową. W latach 1998-2005 Beata Szydło była burmistrzem Brzeszcz i musiała składać oświadczenia majątkowe. Rozdzielność została przeprowadzona w 1999 r., tuż przed złożeniem pierwszego oświadczenia. Edward Szydło miał już wówczas od pięciu lat swoją firmę "Szydło Edward. Przedsiębiorstwo Usługowe. BWE". Dzięki temu zabiegowi Beata Szydło w oświadczeniu majątkowym pod koniec lat 90. nie musiała ujawniać dochodów firmy swojego męża.
Opozycja też miała umowy o podział majątku
Rozdzielność majątkową miał również były minister skarbu w rządzie PO-PSL, jeden z czołowych polityków Platformy Aleksander Grad.
Polityk w 1997 r. został wojewodą tarnowskim i to wtedy postanowił podzielić majątek z żoną Małgorzatą i przekazać udziały w założonej przez siebie spółce MGGP. Tego faktu nie ujawnił w oświadczeniu majątkowym. W kolejnych latach spółka (sama bądź w konsorcjum) wygrywała wielomilionowe przetargi. Minister Grad nie widział wówczas konfliktu interesów. Mimo iż w większości przypadków kontrahentami były instytucje publiczne lub spółki z udziałem Skarbu Państwa. Argumentem była wspomniana rozdzielność majątkowa.
W 2015 r. ówczesny szef Nowoczesnej Ryszard Petru na dwa tygodnie przed złożeniem oświadczenia majątkowego dokonał rozdzielności majątkowej ze swoją żoną. Dzięki temu nie musiał ujawniać całego majątku, który był w posiadaniu jego i żony. Zostawił sobie 3,6 mln złotych. Nie wiadomo, co przypadło małżonce.
Dwa lata temu ze swojego majątku musiał się tłumaczyć minister zdrowia Łukasz Szumowski. Urzędnik pytany przez dziennikarzy o swoją żonę Annę podkreślał, że jest ona jedynie doświadczonym anestezjologiem i zarabia ok. 6 tysięcy złotych.
Nie wspominał o tym, że małżonka miała udziały w firmach i pośrednio jest współwłaścicielką OncoArendi. Firma biotechnologiczna jest kierowana przez brata ministra i w ostatnich latach mogła otrzymać z budżetu nawet 300 mln złotych na wsparcie i rozwój. Kiedy sprawa powiązań rodzinnych wyszła na jaw, Szumowski twierdził, że oskarżenia, które padają pod jego adresem, są "niepoważne, nie na miejscu" i "świadczą tylko i wyłącznie o ataku politycznym".
"Rozdzielność majątkową z żoną mam od 2008 r. Byłem wtedy bardzo daleko od polityki. Mamy po prostu duży kredyt, musiałem wziąć rozdzielność majątkową. [...] Naprawdę w 2008 r. nie miałem tak dalekosiężnego planu, by ukryć coś, jak zostanę ministrem zdrowia" – bronił się wówczas Łukasz Szumowski.
Majątek premiera pod lupą dziennikarzy WP. Wiceminister: Kompletnie mnie to nie interesuje
W ocenie prof. Antoniego Kamińskiego z Polskiej Akademii Nauk, byłego szefa i założyciela polskiego oddziału Transparency International, w przypadku polityków majątkowa rozdzielność to "prawny unik".
- Ujawnianie majątków współmałżonków i partnerów polityków niewątpliwie byłoby właściwe. Bo przepisywanie majątku może służyć ukrywaniu dochodów pozyskanych niezgodnie z prawem – mówi Wirtualnej Polsce prof. Antoni Kamiński.
- Opinia publiczna, mimo rozdzielności majątkowej, powinna wiedzieć o całości stanu posiadania. Bo nagle się okazuje, że ludzie bardzo bogaci stają się bardzo biedni. W przypadku, kiedy ktoś zostaje politykiem i przeprowadza rozdzielność majątkową, to pojawia się pytanie: w jakim celu on to robi? Albo chce, żeby ludzie nie wiedzieli, jakim naprawdę majątkiem dysponuje i będzie wprowadzać w błąd opinię publiczną. Albo, robiąc rozdzielność majątkową, może przygotowywać się do udziału w korupcjogennych sytuacjach. Politycy, pokazując wielkość posiadanego majątku oraz źródła uzyskania go, muszą przekonać opinię publiczną, że zdobyli go w sposób uczciwy – ocenia prof. Antoni Kamiński.