Pojechali na wezwanie we dwóch. Do szpitala dojechali w piątkę
Dwóch ratowników medycznych z Mszczonowa zostało wezwanych przez kobietę w bliźniaczej ciąży, której niespodziewanie odeszły wody płodowe. Od szpitala dzieliło ich jedynie pięć kilometrów, ale nie mieli ani minuty do stracenia - musieli przyjąć poród w karetce.
W sobotę na profilu "Ratownictwo Medyczne - łączy nas wspólna pasja" pojawiły się gratulację dla dwójki ratowników, którzy przyjęli poród w karetce. Mężczyźni zostali wezwani przez zaniepokojoną kobietę, której przedwcześnie odeszły wody płodowe.
Przyszła mama leżała w karetce z nadzieją, że właściwy poród odbędzie się na szpitalnym łóżku, ale maluchy chciały przyjść na świat jak najszybciej.
"Podjęliśmy decyzję, że stajemy i rodzimy 5 km od szpitala, bo wody płodowe chlustają, a w kroczu widać główkę dziecka" - relacjonowali ratownicy medycznie. Obaj chłopcy urodzili się cali i zdrowi - uzyskali kolejno 10 i 7 na 10 punktów w medycznej skali "Apgar" określającej stan noworodka.
Autorzy wpisu na Facebooku podkreślają, że przedwczesny poród bliźniaczy jest bardzo trudny dla dwuosobowego zespołu ratowniczego. Nie wiadomo do końca, gdzie jechać, kogo wezwać, a przede wszystkim - co się wydarzy. Jednak panowie z mszczonowskiego zespołu nie zwątpili we własne umiejętności i podjęli słuszną decyzję, która być może uratowała życie dwójki chłopców.
Gratulujemy!