Pojawił się w Bachmucie i Rosjanie dostali szału. "Zabić hołotę!"
Skoro na wojnie w Ukrainie działa słynąca z okrucieństwa rosyjska Grupa Wagnera, to musi powstać oddział będący jej dokładnym przeciwieństwem. Tak to sobie wymyślił emerytowany pułkownik marines Andrew Milburn, który skrzyknął grupę weteranów sił specjalnych i założył Grupę Mozarta. Teraz obie formacje znalazły się pod Bachmutem - twierdzą rosyjscy blogerzy wojenni i zagrzewają do starcia.
22.11.2022 07:05
"Zabić tę amerykańską hołotę!", "Patrzcie, jacy napakowani sterydami, toż to zwierzęta". "Nie może być litości" - to komentarze czytelników rosyjskiego serwisu Szara strefa na Telegramie (420 tys. czytelników). Konto relacjonuje poczynania rosyjskich najemników na wojnie w Ukrainie. Tym razem opublikowali wideo, na którym występuje walczący po stronie ukraińskiej żołnierz Grupy Mozarta. Na filmie widać, jak chodzi po zniszczonej ostrzałem ulicy w towarzystwie innych ukraińskich żołnierzy. Rozdaje też wojskowe emblematy grupy Mozarta.
"Amerykańscy najemnicy z Grupy Mozarta przeciwko grupie Wagnera. Emerytowany pułkownik piechoty morskiej Andrew Milburn był już widziany w Bachmucie, gdzie pomaga Ukraińcom. Wiosną Milburn ogłosił się likwidatorem naszego PKW 'Wagner', który aktywnie działa na kierunku Bachmutu" - napisali autorzy Szarej strefy oraz wojennego bloga Vorpost. Jak sugerują, obie grupy będą miały okazję spotkać się na froncie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tyle wystarczyło, aby rozjuszyć rosyjską publiczność z Telegrama. Wszak kierowana przez Jewgienija Prigożina Grupa Wagnera to oczko w głowie Władimira Putina i jedna z nielicznych dobrze walczących formacji. Wagnerowcy zasłynęli werbowaniem kryminalistów z więzień, a ostatnio okrutną egzekucją swojego kompana, który wrócił z ukraińskiej niewoli. Za sam fakt poddania się roztrzaskali mu głowę kowalskim młotem i jeszcze publikowali wideo z masakry.
- Ta wściekłość i emocje są nakręcane przez rosyjskie farmy trolli wojennych. Nie sądzę, aby doszło do spotkania tych formacji. To wygląda jak jakaś propagandowa zagrywka i to z obu stron - komentuje płk rez. Piotr Lewandowski, weteran misji w Iraku i Afganistanie. Przyznaje, że nazwanie oddziału "Grupą Mozarta" przez analogię do nazwy rosyjskiej Grupy Wagnera pasuje do wojennego dowcipu oficerów marines.
- Oddział płk. Milburna zajmuje się szkoleniem ukraińskich wojsk oraz ewakuacją cywilów z ostrzeliwanych miejscowości, a przynajmniej tak deklarują oni w swoich oświadczeniach. Szkolenie to cenna pomoc, co do reszty mam wątpliwości. Albo ktoś działa jako organizacja humanitarna, czyli bez munduru i broni, albo pojawia się na zapleczu frontu jako właściwie nie wiadomo kto - mówi dalej Lewandowski.
Rozjuszył Rosjan jak mało kto. Kim jest płk Andy Milburn?
Gdyby zestawić sylwetki pułkownika Milburna oraz szefa Wagnerowców Jewgienija Prigożina, ta dwójka byłaby niczym Batman i Joker albo Superman i jego złowieszczy przeciwnik Lex Luthor. O Rosjaninie pisaliśmy już, że dzięki wojnie w Ukrainie buduje swój polityczny kapitał. Prigożyn to jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina. Jako biznesmen działa w branżach rozrywkowej i gastronomicznej - stąd przezwisko "kucharz Putina". Najemnicy Grupy Wagnera pomagają politykom sprzyjającym Rosji w niestabilnych krajach Afryki jak Republika Środkowoafrykańska, Mali, Niger i Burkina Faso.
- Nie chciałbym być uznawany za przeciwnika Grupy Wagnera, bo to, co robimy, jest zgoła inne - tłumaczył płk Milburn dziennikowi "Guardian". W sierpniu zdecydował się pokazać mediom, jak trenuje ukraińską obronę terytorialną. Przedstawiał się jako "prywatna firma". Miał 30 instruktorów z zachodnich armii, którzy szkolili oddziały ponoszące wcześniej poważne straty w walkach o Donbas. - Zajmujemy się także ewakuacją cywilów ze strefy walk - wyjaśniał.
Grupa Mozarta jest finansowana przez prywatnych darczyńców z USA. Pułkownik może liczyć na szczodrość, bo jest znaną w kraju postacią. Odszedł na emeryturę w 2019 r. jako szef sztabu komórki odpowiedzialnej za prowadzenie operacji specjalnych USA na całym Bliskim Wschodzie. Opublikował swój wojenny pamiętnik pt. "Kiedy zbiera się burza", w którym opowiedział o kulisach powierzonej mu misji pokonania ISIS w Iraku.
Karierę zaczął jako szeregowiec wstępujący w szeregi marines. Do Ukrainy pojechał w marcu 2022, kiedy ważyły się losy atakowanego przez Rosjan Kijowa. Miał pisać teksty do wojskowego serwisu internetowego, ale uznał, iż "z etycznego punktu widzenia konieczne jest większe zaangażowanie".
Putin popełnia błąd, ich nie da się zastraszyć
Andrew Milburn z pozycji eksperta - ma 30 lat doświadczenia w prowadzeniu operacji specjalnych - punktuje dziś "najważniejszy błąd Putina". Wojskowy przekonuje, że ukraińskie społeczeństwo - wcześniej podzielone grupy i frakcje prorosyjskie, antyrosyjskie, prozachodnie - przez wojnę stało się jednym narodem.
- Putin myli się w swojej ocenie, że da się ich zastraszyć atakami rakiet i dronów. Wyobraźcie sobie żołnierzy na linii frontu, którzy wiedzą, że ich rodziny są w niebezpieczeństwie. To wzmacnia ich odporność. Tworzy poziom nienawiści i nie chcę tego przesądzać, ale to prawdziwa nienawiść, nie ma szacunku dla wroga po obu stronach - tłumaczy Milburn w internetowym podcaście "Crisis what Crisis?".
- Po prostu trzeba zobaczyć tłumy gromadzące się w schronach w metrze. To śpiewanie, to poczucie wspólnoty, poczucie złości, poczucie tożsamości narodowej. Właśnie teraz Putin stworzył naród na nowo - podsumowuje.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski