Pogrzeb Patryka. Tłumy znajomych żegnały kierowcę po dramatycznym wypadku
Pogrzeb Patryka P. odbył się w piątek 21 lipca na cmentarzu Grębałowskim w Krakowie. Mężczyzna znany był jako fan motoryzacji. Zginął przed tygodniem w wypadku w centrum Krakowa.
Pogrzeb Patryka P. był ostatnią uroczystością pożegnania ofiar wypadku na moście Dębnickim. Wcześniej pochowano pasażerów żółtego renault, Aleksandra, Michała oraz Marcina. Wszyscy zginęli w wyniku rozległych obrażeń wielonarządowych, w tym głowy i kręgosłupa.
Jak podała prokuratura, kierowca renault Patryk P. był pijany. Miał 2,3 promila alkoholu we krwi. Nietrzeźwych było także dwóch z trzech pasażerów auta.
W ostatnim pożegnaniu Patryka P. wzięło udział wiele osób. "W kwestii pogrzebu osobiście wolelibyśmy, żeby miał on charakter rodzinny - zamknięty, jednak mając świadomość licznego kręgu znajomych Patryka, stwierdziliśmy, że nie mamy prawa ograniczać im możliwości jego pożegnania" - przekazała jeszcze przed uroczystością rodzina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podczas pożegnania w kościele kapłan wypowiedział wzruszające słowa. - Nie ma już ciebie wśród żyjących, czas zniszczył twoje siły, jak rdza stal. A kiedy zimny grób nas rozłączy, pozostaje tylko smutek i żal. Odtąd nie będzie cię już w twoim domu i puste będzie miejsce przy wspólnym stole. Tylko może czasem przyśnisz się komu, odnawiając przytłumioną żałość i boleść - podaje "Fakt".
Na cmentarzu padły kolejne wymowne słowa. - Niektórzy chcą od życia więcej, niż tylko je przeżyć - powiedział młody człowiek żegnający Patryka P. - Pamiętajmy, że jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, które za dużo kosztują - można było usłyszeć dalej.
Tragedia w Krakowie. Znaczące słowa duchownych podczas pogrzebów
Mocne słowa z ust kapłanów padały również na pogrzebach innych ofiar wypadku. - Bóg był z nimi w tym samochodzie, w ostatnich sekundach życia. Tajemnicą jest, czy oni Go tam dostrzegli. Ilu z was mogło być na ich miejscu, ile razy przekraczaliście granice zdrowego rozsądku? Nie jesteście nieśmiertelni, a każda wasza decyzja odbija się na życiu kogoś innego. Spójrzcie na płaczących rodziców! Czy warto było tak ryzykować? - padło z ambony podczas ostatniego pożegnania Marcina, najmłodszej ofiary tragedii.
Podczas pogrzebu kuzynów, Aleksandra i Michała, duchowny prowadzący mszę wspominał własne traumatyczne przeżycia. - Dla mnie te trumny to osobisty rachunek sumienia. Też otarłem się o śmierć. Nie powinienem przeżyć swojego wypadku. Dostałem drugie życie - mówił kapłan.
źródło: "Fakt" / "Super Express"