Pogrzeb 18‑latki, która zginęła na przejeździe kolejowym w Szaflarach
18-letnia Angelika została pochowana na cmentarzu parafialnym w Chyżnem. Dziewczyna zginęła w czwartek podczas egzaminu na prawo jazdy - w prowadzone przez nią auto uderzył pociąg. Egzaminator, który jej towarzyszył, zdążył uciec.
W kościele w Chyżnem, rodzinnej miejscowości 18-letniej Angeliki, odbyła się jej msza pogrzebowa. Przed godziną 10 zmarłą żegnali członkowie rodziny - dwie siostry, brat oraz rodzice. Pochodowi z domu pogrzebowego towarzyszyły także tłumy znajomych i przyjaciół dziewczyny. Wiele osób miało ze sobą białe róże.
"Dla świata byłaś tylko cząstką, dla Nas całym światem" - głosi nekrolog.
Tragedia na przejeździe kolejowym
Do wypadku doszło w miniony czwartek w Szaflarach, przy wyjeździe z Nowego Targu. Dziewczyna zdająca egzamin na prawo jazdy utknęła na niestrzeżonym przejeździe kolejowym. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zgasł jej silnik w momencie, gdy wjechała już na tory.
W auto uderzył nadjeżdżający pociąg. Maszynista próbował zatrzymać pojazd, ale było już za późno. Samochód był jeszcze wleczony po torach przez kilkadziesiąt metrów. Strażacy musieli rozcinać karoserię specjalistycznym sprzętem, by wydostać nastolatkę ze środka. 18-latka zmarła w szpitalu.
Egzaminatorowi nic się nie stało. Mężczyzna zdążył opuścić auto na chwilę przed zderzeniem.
Zarzuty dla egzaminatora
Edward R., usłyszał w poniedziałek po południu zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Mężczyźnie grozi do 8 lat więzienia. W prokuraturze pojawił się w towarzystwie Władysława Pocieja - informuje "Gazeta Krakowska". To adwokat znany z obrony kierowcy seicento, który kilkanaście miesięcy temu miał kolizję z rządową limuzyną przewożącą ówczesną premier Beatę Szydło.
Pociej poinformował, że jego klient przyznał się, że brał udział w zdarzeniu, ale nie do stawionych mu zarzutów.
Jak tłumaczy prokurator Józef Palenik, egzaminator powinien zatrzymać samochód, gdy widział, że kursantka wjeżdża bez zatrzymywania na przejazd kolejowy. Egzaminator chciał to zrobić zaraz za torami, jednak już na przejeździe kursantce zgasł silnik.
Kazał uciekać?
Palenik dodaje, że mężczyzna próbował pomóc 18-latce odpalić samochód. Jednak to nie przynosiło efektu. Wówczas wysiadł, by zepchnąć auto z przejazdu kolejowego. Według prokuratury nie wydał jasnego polecenia kobiecie, by wysiadła z "elki".
Jak przekonuje "Fakt", jeśli zgodnie z przepisami zatrzymamy auto przed torami, widać wyraźnie nadjeżdżający pociąg. Dziennikarze zatem wyliczyli, że od chwili pojawienia się go na horyzoncie do przejazdu samochodu przez drogę minęło 37 sekund. Sugerują zatem, że tyle czasu mógł mieć egzaminator, by zapobiec tragedii.
W piątek w sieci pojawiło się nagranie z monitoringu, na którym widać zdarzenie. To jeden z dowodów w sprawie.
Zobacz też: Karetka utknęła na przejeździe kolejowym. Kierowca zamiast uciekać, próbował schować się w kąt
O pracy maszynistów przeczytasz w reportażu Pawła Kapusty. Dziennikarz został nagrodzony w konkursie Nagród Newsweeka im. Teresy Torańskiej w kategorii Internet. Był również nominowany do Grand Press 2017 oraz, jako jedyny autor z Polski, do tegorocznej nagrody European Press Prize.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Byłeś świadkiem niebezpiecznej sytuacji na przejeździe kolejowym? Skontaktuj się z nam przez dziejesie.wp.pl