Trwa ładowanie...
d29t3ig
02-09-2008 10:45

Podwójna pętla Komorowskiego


Czy za jedną z największych afer III RP dotyczącą próby skompromitowania Komisji Weryfikacyjnej WSI stał marszałek Sejmu Bronisław Komorowski? Jak dowiedziała się „Gazeta Polska”, Komorowski w ubiegłym roku spotykał się kilka razy z byłymi oficerami WSI, ppłk. Leszkiem Tobiaszem i płk. Aleksandrem L. Spotkania dotyczyły zdobycia aneksu do raportu o WSI. Marszałek nie zawiadomił jednak o tym prokuratury, choć chodziło o ujawnienie tajemnicy państwowej.

d29t3ig
d29t3ig

Według prokuratury płk Aleksander L., były oficer WSW, i dziennikarz Wojciech Sumliński żądali od byłego oficera WSI, płk. Leszka Tobiasza, 200 tys. zł w zamian za pozytywną ocenę Komisji Weryfikacyjnej WSI. W związku z tą sprawą ABW 13 maja przeszukała mieszkania członków Komisji Weryfikacyjnej Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka, a także Sumlińskiego. Ze śledztwa „GP” wynika jednak, że prawdopodobnie żadnej propozycji korupcyjnej nie było, a celem L. i Tobiasza była prowokacja, która miała skompromitować Komisję, tym samym podważyć wiarygodność opracowanego przez nią aneksu do raportu o WSI.

Marszałek rozjemcą?

Oficjalnie Bronisław Komorowski przyznał się do jednego spotkania z płk. Aleksandrem L. w listopadzie ubiegłego roku. Tymczasem według naszych informatorów, obaj panowie spotkali się w tym czasie kilka razy, w biurze poselskim marszałka.

Bronisław Komorowski zeznał to w prokuraturze. Powiedział też, że spotykał się kilka razy z ppłk. Leszkiem Tobiaszem. I że rozmowy dotyczyły pozyskania raportu. Jego zdaniem spotkania odbywały się z inicjatywy L. i Tobiasza. Marszałek przyznał też, że zna gen. Józefa B., który miał uczestniczyć w organizowaniu tych spotkań. To jest w aktach prokuratorskich– mówią nasi informatorzy.

Marszałek Komorowski przyznając w mediach, że spotkał się z płk L., nie wspomniał o Tobiaszu i że spotkań tych było więcej. Z jakich powodów nie ujawnił tego publicznie? Jeśli marszałek odrzucił propozycję L. zdobycia aneksu, po co się z nim jeszcze spotykał? Z jednej strony Komorowski widywał się z L. – który ma zarzuty dotyczące rzekomej próby skorumpowania Tobiasza, z drugiej z Tobiaszem, któremu L. miał podobno obiecywać pozytywną weryfikację komisji Macierewicza. W jakiej roli występował Bronisław Komorowski: rozjemcy czy może jego udział w tej sprawie jest inny?

d29t3ig

Marszałek Sejmu RP zdecydował się spotykać z dwoma oficerami byłych WSI, z których jednego – płk L. – sam zwalniał z pracy w wojskowych specsłużbach, jak zapewniał w mediach. Jako nadzorujący WSI, w czasie gdy był ministrem obrony musiał znać „zasługi” zarówno L., jak i Tobiasza, który m.in. nadzorował operację „Anioł” dotyczącą próby pozyskania dla służb abp. Juliusza Paetza, co ujawniła „GP”.

Dziwny zbieg okoliczności

W październiku ub.r. „GP” opublikowała artykuł, w którym opisała dziwne relacje Komorowskiego i płk L. (L. informując o tuszowanym przez organa ścigania wypadku syna Bronisława Komorowskiego, spowodowanego jego zdaniem przez znanego biznesmena, występował jako jego „rzecznik”, znał szczegóły całej sprawy i zależało mu na ujawnieniu sprawcy). Bronisław Komorowski nie znalazł wówczas czasu, by spotkać się z dziennikarzami naszej gazety. Znalazł go jednak, by niedługo po naszej publikacji spotykać się z płk. L. i Tobiaszem.

Według informatorów gazety marszałek pierwszy raz spotkał się z L. 20 listopada ub.r., a z ppłk. Tobiaszem dzień później – 21 listopada.

Było to tuż przed rozpoczęciem akcji operacyjnej ABW dotyczącej rzekomej propozycji korupcyjnej L. i Sumlińskiego wobec Tobiasza. Dziwny zbieg okoliczności dotyczący czasu i „bohaterów” akcji służb, zarazem rozmówców Komorowskiego. Prokuratura wiedziała o spotkaniach marszałka od lutego tego roku. Zatrzymania L. i Sumlińskiego były 13 maja. Dlaczego dopiero w końcu czerwca, prokuratorzy przesłuchali w tej sprawie marszałka?– dziwią się rozmówcy. Nowe fakty dotyczące opisanych spotkań uprawdopodobniają ujawnione wcześniej przez „GP” informacje, że za prowokacją, której celem miało być skompromitowanie Komisji Weryfikacyjnej WSI, stały „ważne osoby”. Tak miał wielokrotnie twierdzić płk L. w zarejestrowanych przez ABW rozmowach z osobami przygotowującymi tę akcję – uważają informatorzy „GP”. Wśród hipotez, kim były ważne osoby, wymieniali nazwisko Bronisława Komorowskiego. Marszałek w przesłanym do „GP” oświadczeniu zaprzeczył, że inspirował tę akcję.

d29t3ig

Zastanawiające, dlaczego Bronisław Komorowski, wezwany w październiku 2007 r. do stawienia się przed Komisją, nie zjawił się. Mimo że stawili się przed nią wszyscy wzywani politycy, którzy pełnili wcześniej kluczowe funkcje w resorcie obrony narodowej i służbach specjalnych: Jerzy Szmajdziński, Romuald Szeremietiew, Zbigniew Siemiątkowski.

Ryzykowna propozycja płk. L.

Zastanawiające, że płk L., wyrzucony z pracy przez ówczesnego ministra obrony narodowej Bronisława Komorowskiego, miał odwagę przyjść do drugiej obecnie osoby w państwie i rozmawiać z nią o możliwości pozyskania aneksu. Nie obawiał się, że marszałek wezwie policję? Praktycznie L. powinien być wówczas natychmiast zatrzymany i przesłuchany przez prokuraturę. Chodziło przecież o uprawdopodobnioną możliwość ujawnienia tajemnicy państwowej.

Bronisław Komorowski twierdzi, że po spotkaniu z L. zawiadomił odpowiednie służby. Ale nie chciał odpowiedzieć na pytania „GP”, kiedy dokładnie i w jakim trybie to zrobił. Nie zawiadomił też prokuratury, a miał na to pół roku czasu. Nie wiadomo też, czy udokumentował spotkania z L. i Tobiaszem w księdze gości swojego biura poselskiego.

d29t3ig

Ppłk Tobiasz, składając zawiadomienie do prokuratury o rzekomej propozycji korupcyjnej płk. L. i dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, także nie zeznał, jak twierdzą nasi informatorzy, że spotykał się z marszałkiem Komorowskim. Dlaczego?

W oświadczeniu przesłanym „GP” Bronisław Komorowski napisał, że L. pojawił się u niego po tym, jak został wybrany marszałkiem Sejmu. L. wiedział już więc wtedy, że marszałek miał zagwarantowany dostęp do aneksu przed jego publikacją. Tym bardziej zastanawia, jaki cel miały spotkania Komorowskiego z L., a także z Tobiaszem.

Według naszych informatorów L. miał zadanie dotrzeć do Komisji Weryfikacyjnej. Zgodził się, bo podobno ma na sumieniu jakieś „grzechy” z przeszłości. To mu się jednak nie udało, dlatego został „zatopiony” – trafił do aresztu. Brał to jednak pod uwagę – to i tak niższa cena, jaką miałby zapłacić, gdyby ujawniono jego dawne „grzechy”. Tak twierdzą nasi informatorzy. Jakie to grzechy – nie wiadomo. Być może jest to wiedza, jaką L. ma podobno posiadać na temat zabójstwa gen. Papały.

d29t3ig

Wejście Tobiasza

„Zatopienie” samego L. nic by nie dało, prowokatorzy musieli znaleźć ogniwo rzekomo łączące ich obu z Komisją. Znaleźli Sumlińskiego, który świetnie się do tego nadawał. Znał dobrze płk L. i członków Komisji – Bączka i Pietrzaka.

Według informacji „GP”, oprócz Sumlińskiego, rozpatrywane były też inne „kandydatury” do wmontowania w prowokację, m.in. dziennikarz naszej gazety. Sumliński naraził się byłym oficerom WSI. W styczniu 2007 r. w programie „30 minut” w TVP ujawnił patologie tych służb. W programie przeprowadził m.in. rozmowę z Bronisławem Komorowskim. To, czego nie zrobił L., udało się Tobiaszowi – dotarł do członka Komisji Weryfikacyjnej, Leszka Pietrzaka. Zwodził go, że ma do zaoferowania Komisji „»kwity« na ministra Radka Sikorskiego”, licząc, że Pietrzak powie jedno zdanie za dużo, które pogrążałoby Komisję. Nagrywał te rozmowy. Ale nic takiego w rozmowach nie padło, Pietrzak zaproponował mu oficjalne zgłoszenie się przed Komisję, czego Tobiasz nie zrobił.

Przed rzekomą propozycją korupcyjną, która miała skompromitować Komisję, rozpatrywano inną wersję. Według naszych źródeł L. i Tobiasz rozsiewali plotkę, jakoby Bączek miał sprzedać spółce Agora aneks za milion złotych. Pod takim zresztą pretekstem zatrzymano Sumlińskiego, jako domniemanego pośrednika tej transakcji. Nagle sprawa Agory zniknęła, może dlatego, że pomysłodawcy zdali sobie sprawę, że spółka nie dałaby się wmontować w aferę z zakupem dokumentu dotyczącego tajemnicy państwowej.

d29t3ig

Jeśli jednak tezy prokuratorskie o propozycji korupcyjnej są prawdziwe, potrzebne są dowody. A nie niczym niepoparte zeznania (zmieniane w trakcie przesłuchań) płk. Tobiasza.

Ocalić zaplecze z WSI

Według informacji gazety prokuratura przygotowuje się do drugiej „odsłony” sprawy rzekomej propozycji korupcyjnej. Prawdopodobnie będą w niej zarzuty wobec członków Komisji Weryfikacyjnej, ale nie dotyczące sprawy aneksu, lecz innych wątków działalności, a także materiałów, które znaleziono podczas przeszukania mieszkania Sumlińskiego, również niezwiązanych ze sprawą aneksu– mówią nasi informatorzy. Ich zdaniem cel jest ten sam: nie ważne jak, ale podważyć wiarygodność Komisji. Skoro propozycja korupcyjna jest nie do obronienia, szuka się innych „haków”. Niebawem w jednej z gazet ma się ukazać materiał na ten temat z odpowiednimi przeciekami.

W walce o wiarygodność Komisji Weryfikacyjnej chodzi o coś więcej niż plotki o zawartych w aneksie informacjach, które mogłyby obciążać marszałka Komorowskiego. Gra toczy się o ocalenie przed rozliczeniem ludzi z byłej wierchuszki WSI, która jest zapleczem informacyjnym i polityczno-gospodarczym niektórych frakcji politycznych, m.in. poprzez takich polityków jak M. i C. – uważają nasi rozmówcy. Nazwiska wysokich oficerów byłych WSI nie bez powodu pojawiają się w niektórych urzędach i instytucjach, a z niektórymi wysokimi oficerami b. WSI nadal spotykają się ważni politycy.

Powstaje pytanie: gdzie jest PiS, gdzie jest opozycja? Dlaczego, gdy powstają poważne wątpliwości dotyczące ewentualnego udziału drugiej osoby w państwie w działaniach wobec Komisji Weryfikacyjnej, nie próbuje wyjaśnić sprawy?

Leszek Misiak

d29t3ig
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d29t3ig
Więcej tematów