Podwójna gra Magdaleny Ogórek. Dla syna SS-mana przyjaciółka, dla prawicy bezwzględna antynazistka
Syn bohatera książki Magdaleny Ogórek oskarża autorkę o kłamstwa. Zarzuca jej też, że podstępem wkradła się w łaski rodziny, by zdobyć informacje i materiały, które wykorzysta przeciw nim. Ogórek odpiera zarzuty. Prześledziliśmy relację prawicowej publicystki z - jak sama go dziś nazywa - "synem nazistowskiego zbrodniarza".
Magdalena Ogórek ma kolejny problem. Tym razem nie dlatego, że jej książka "Lista Waechtera" to popis grafomanii, ale z powodu oskarżeń o oszustwo. Po naszym tekście i wideo wybuchła internetowa burza. Pod hashtagiem #ogórkizm, obok kolejnych interpretacji niepowtarzalnego stylu autorki, pojawił się też screen oświadczenia Horsta Waechtera, syna głównego bohatera książki. Opublikowane na Facebooku oświadczenie pochodzi z 30 grudnia 2017 roku, ale przez dwa tygodnie nie zostało odkryte przez polskich dziennikarzy i internautów.
Czytamy książkę Magdaleny Ogórek - długa wersja
Horst Waechter pisze, że Magdalena Ogórek bez żadnych dowodów przypisuje jego rodzicom kradzież krakowskich i lwowskich zabytków. Nie zagadza się też z próbą doprowadzenia czytelnika do wniosku, że to Charlotte i Otto Waechter stoją za wywiezieniem z Krakowa słynnego obrazu "Walka postu z karnawałem" Pietera Bruegla. Wskazuje, że rezydencje zajmowane przez jego rodziców przejęli później Sowieci, sugerując, że to oni mogą stać za ich ograbieniem. Przekonuje też, że jego matka - pod koniec życia głęboko wierząca - przysięgała na łożu śmierci, że nie zabrała żadnych przedmiotów, które nie należały do niej. Co więcej, Waechter w rozmowie z WP zapowiedział sądowe zablokowanie dystrybucji książki.
"Udawała najlepszą przyjaciółkę"
Niezwykle interesujący jest też kolejny fragment oświadczenia. "Udając naszą najlepszą przyjaciółkę, zdobyła nasze zaufanie, bazujące na założeniu, że opowie prawdę. Nie wiedziałem, że od początku była zainteresowana tylko obwinieniem nas za kradzież dzieł sztuki. Zrobiła wiele zdjęć w moim zamku i w domu mojego bratanka w Salzburgu, przypisując niektórym przedmiotom polskie pochodzenie - bez pytania nas, bez informowania nas o swoich intencjach. (...) Wstyd, pani doktor Ogórek. Publicznie zdementuję jej kłamstwa"
Po zaledwie kilku godzinach Ogórek odpowiada na zarzuty na zaprzyjaźnionym portalu braci Karnowskich. "Swoimi atakami na mnie, rodzina Waechtera pokazuje, jak bardzo boi się, że ktoś zainteresuje się ich majątkiem i sprawdzi skąd on pochodzi" - ocenia. I dalej: "Z Horstem jest bardzo trudna sprawa. On próbuje bronić pamięci swojego ojca, o którym mówił, że był „dobrym nazistą”. Podczas naszej współpracy, miał on momenty, kiedy zdawał się pewne rzeczy rozumieć. Widać jednak, że w zdarzeniu z publikacją przegrał on swoją wewnętrzną walkę. Wygrała pewna mentalność, którą przekazali mu rodzice". Zapewnia też: "rozumiem, że będą chwytać się każdej próby dezawuowania tej książki, będę to jednak znosić z dumą, jako polska patriotka".
Zmiana tonu
Zupełnie inny ton. "To teraz syn zbrodniarza wojennego jest autorytetem? Bo wcześniej pisaliście, że go ocieplam, odbierając od niego obrazy. Rodzina Waechterów szaleje ze strachu - myśli Pan, że od opisu ciastek? Wie Pan, o czym Pan pisze?" - pisała na Twitterze do Jacka Czarneckiego z Radia ZET. Pytana o zmianę nastawienia Horsta Waechtera, przekonuje: "To pytanie niestety do psychologa... o psychikę dzieci zbrodniarzy wojennych. Horst von Wächter mógł rozliczyć się z przeszłością ojca, wolał przyjąć stary dyskurs".
Odpowiedź może być znacznie prostsza, a każdy może sam wyciągnąć wnioski z fragmentów książki Magdaleny Ogórek dotyczących Horsta Waechtera, a przede wszystkim ze zdjęć i wiadomości zamieszczanych przez obojga w mediach społecznościowych. "Po dobrej kolacji w miejscowym Gashofie wracamy do zamku. Horst jest rozluźniony, rozgląda się po moim samochodzie. Zauważa fotelik dziecięcy, pyta o moją córkę. Do której klasy chodzi, jakie lubi przedmioty, co ją interesuje. Gdy wchodzimy do zamku, nad okolicznymi polami powoli zapada zmierzch. Horst jest dziarskim siedmdziesięcioośmiolatkiem - żwawo wchodzi po stromych schodach pałacowych krużganków".
Przyjaźń
Albo: "Podczas podróży dzwoni Horst - bardzo chętnie także zobaczyłby wystawę. Czy mogę po niego podjechać? Oczywiście, i tak planowałam wstąpić po drodze do zamku Hagenberg. Z powodu robót drogowych w Czechach docieram do Hagenbergu dosyć późno w nocy i nocuję w zamku Horsta. (...) Do stolicy Austrii dojeżdżamy bardzo sprawnie, w przeciągu godziny. Horst pokazuje mi parking podziemny pomiędzy Leopold Museum a Albertiną. Proponuję mu, byśmy coś zjedli - pod Albertiną, z prawej strony hotelu Sacher mieści się świetna kawiarnia Cafe Mozart. Mają tam doskonałe śniadania i najlepszą gorącą czekoladę z bitą śmietaną w całym Wiedniu. Podczas śniadania opracowujemy plan dnia. Najpierw wystawa Schielego (nie mogę się już doczekać), następnie spacer i koncert w Schönbrunn".
Trudno wyczuć w tych fragmentach wrogość czy obrzydzenie, jakie bije z oświadczenia Magdaleny Ogórek dla wPolityce i z jej nocnych tweetów. Podobnie wygląda to na otwartych i ogólnodostępnych kontach Ogórek i Waechtera na Facebooku. W Sylwestra 2016 była kandydatka SLD i wschodząca gwiazda prawicy składa życzenia na 2017 rok. Wśród kilku osób wymienia Horsta Waechtera. "Życzę Wam, Kochani, najcudowniejszego 2017! By spełniły się wszystkie Wasze marzenia. Mnie wystarczy, że ten Nowy będzie taki, jak odchodzący" - pisze.
Wielokrotnie chwali się też wizytami w posiadłości "syna nazistowskiego zbrodniarza", jak teraz go nazywa. "W Krainie Czarów. Z niezwykłą historią na pierwszym planie" - to opis jednego ze słodkich zdjęć. "Pozostaję pod wrażeniem ostatniego miejsca pracy naukowej" - opisuje inne. Pod jednym ze zdjęć Ogórek komentuje "Wir sind sehr glücklich zusammen", co oznacza "Jesteśmy wszyscy bardzo szczęśliwi".
Dwie twarze
W książce Ogórek opisuje też, jak pomagła Horstowi Waechterowi po przekazaniu trzech zabytków do Muzeum w Krakowie. Wysyła mu oświadczenie, w którym zapewnia, że to ona płaciła za pobyty Austriaka w Polsce. Fakt, że zostaje on pozwany przez jednego z wiedeńskich prawników, przedstawia jako próbę zablokowania zwrotu skradzionych dzieł sztuki do Polski. "Austria znów pokazała swoją prawdziwą twarz" - konstatuje.
Kiedy swoją prawdziwą twarz pokazuje Magdalena Ogórek? Czy wówczas, gdy publikuje uśmiechnięte zdjęcia z Horstem Waechterem, czy wówczas, gdy nazywa go "synem nazistowskiego zbrodniarza"? Czy wówczas, gdy odwiedza z nim wystawy malarskie i koncerty, czy wówczas, gdy odbywa tournee po prawicowych mediach?