Magdalena Ogórek napisała książkę o generale SS. Opowiada w niej jak "bez przekonania dłubie w ciastku"
"Zamawiam tosty francuskie z syropem klonowym - nie mają sobie równych w całej Warszawie. Ktoś wpadł na pomysł, by do ciasta dodać szczyptę cynamonu - dzięki temu posiadają tak wyjątkowy smak". To cytat z dofinansowanej przez ministerstwo kultury książki o generale SS. Jej autorka Magdalena Ogórek nie pozwala zapomnieć czytelnikowi, że lubi pić herbatę z cytryną. Poza informacjami o zaginionych dziełach sztuki, dostajemy też komplet informacji na temat preferencji żywieniowych byłej kandydatki SLD na prezydenta.
Na dole artykułu wersja rozszerzona wideo
Magdalena Ogórek napisała książkę. Przebrnięcie przez 450 stron "Listy Wachtera" to trudne zadanie. A nie musiało być. Sama historia jest ciekawa, a ustalenia Ogórek cenne. Jednak była kandydatka SLD na prezydenta koniecznie chciała, żeby to nie była tylko książka o historii, o cennych obrazach, o Ottonie Waechterze, ale także o niej. A może przede wszystkim o niej.
Co kilka stron czytelnik dostaje więc opisy podróży, historyczne dygresje czy literackie wtręty ("od lat cierpię na ciekawą przypadłość nieustających skojarzeń literackich" - tłumaczy Ogórek). Jednak najwięcej dowiadujemy się o tym, co gwiazda TVP Info lubi jeść i pić. Sporo jest o herbacie (najczęściej z cytryną), o ciastkach, o "Gulaschsuppe" i Apfelstrudel, a także o "najsłynniejszym ciastku Europy", w którym pani doktor "dłubie widelcem bez przekonania".
Sporo jest też fragmentów, w których autorka chce opisać stan swojego ducha. Tam występuje największe stężenie grafomanii. "Wrażliwość historyka często jest jak zakurzony fortepian - potrąć dawno nieużywane struny, a wydadzą z siebie dźwięk fałszywy i będą oto niepokoić, dopóki nie znajdą właściwego miejsca na pięciolinii wydarzeń. Dwugodzinne spotkanie z cierpieniem norweskiego symbolisty sprawia, że jego nieutulony ból przenika mnie na wskroś". I jeszcze jeden fragment "Nie wiem, czy przyczyną jest dosyć silna klimatyzacja, czy trafność spostrzeżeń malarskich Bruegla, ale nagle ogarnia mnie przenikliwy chłód".
Takie rozważania są snute na kartach książki, która ma na okładce generała SS. W środku fragmenty z cyklu "mój pamiętniczku" sąsiadują bezpośrednio z opisami II wojny światowej. "Po 6:00 budzą mnie pierwsze promienie słońca. Przez moment leżę nieruchomo w łóżku, ale po chwili odrzucam ciepłą kołdrę i wstaję. Dzień ponownie zapowiada się upalny, choć ja zmarzłam tej nocy. Dopiero podczas śniadania udaje mi się rozgrzać czarną herbatą z cytryną. Gdy po godzinie wychodzę z hotelu, słońce nad Wełtawą przygrzewa już mocno. Dokładnie taki sam słoneczny dzień jest we wrześniu 1941 r. Do Pragi przybywa kat Hitlera, Reinhard Heydrich, nowy Protektor Czech i Moraw".
W całej historii ważne jest też to, że to my - podatnicy - częściowo sfinansowaliśmy książkę Magdaleny Ogórek. W marcu 2017 roku wydawnictwo 40 tys. zł dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wkrótce opublikujemy informacje o tym, jak te pieniądze wydano.