Podkarpacie szczepi się częściej niż Pomorze. "Tradycja wpływa pozytywnie"

Najwięcej osób rezygnuje ze szczepień na Pomorzu. Za to Podkarpacie szczepi się najczęściej. - Przywiązanie do tradycji może wpływać pozytywnie - zauważa dr Karolina Zioło. Jednak w skali kraju liczby są miażdżące. Coraz mniej Polaków się szczepi.

Podkarpacie szczepi się częściej niż Pomorze. "Tradycja wpływa pozytywnie"
Źródło zdjęć: © NIK | NIK
Piotr Barejka

Dane w raporcie NiK są niepokojące. Od 2013 do 2017 roku liczba odmów szczepień u dzieci wzrosła o... 305 proc. Najsilniej odmawia Śląsk i Pomorze. Zaś najchętniej szczepi się Podkarpacie i wschodnia Polska - województwo Podlaskie, Lubelskie.

- Przywiązanie tych regionów do tradycji może wpływać pozytywnie. Normą jest szczepienie, a większość ludzi jednak dzieci szczepi - mówi w rozmowie z WP dr Karolina Zioło.

Jednak województwa te różnią się również poziomem urbanizacji. Śląskie i Pomorskie to jedne z tych, w których poziom ten jest najwyższy. Zaś w Podkarpackim czy Świętokrzyskim najniższy.

- Obserwacje pokazują, że wśród antyszczepionkowców sporą reprezentacje mają "nowoczesne mamy" ze średnich i dużych miejscowości - przyznaje Łukasz Sakowski, biolog i dziennikarz.

Obraz
© NIK | NIK

Jednak wina leży również po stronie niektórych lekarzy. Tych, którzy nie potrafią zrozumiałym językiem wytłumaczyć, że szczepienie jest potrzebne. - Nie wiedzą, jak rozmawiać z rodzicami. Grożą im, co będzie, jak nie zaszczepią dziecka. Nie potrafią wyjaśniać - mówi WP dr Tomasz Sobierajski.

Wtedy informacji zaczynają szukać sami. I znajdują te, które rozpowszechniają ruchy antyszczepionkowe. Proste, czytelne, budzące lęk. - Nie szczepią osoby niewyedukowane. Zasób portfela i miejsce zamieszkania nie mają znaczenia - ocenia Sobierajski.

"Nauka nie tłumaczy tak pięknie"

W oczach dr Karoliny Zioło to właśnie lęk popycha rodziców do decyzji o tym, aby dziecka nie szczepić. - Obawiają się konsekwencji związanych ze szczepieniem - uważa Zioło. - Problem w tym, że my podajemy argumenty medyczne, a na koniec słyszymy, że to spisek firm farmaceutycznych. To kończy każdą dyskusję.

Jej zdaniem przeciwnicy szczepień są ludźmi o bardzo silnych przekonaniach. I ten sprzeciw jest dla nich czymś więcej. - Jest silnym elementem ich postrzegania siebie. Jako osoby myślącej, która nie daje się wrobić w powszechne prawdy. Niekonformistycznej, a przez to posiadającej dostęp do większej wiedzy niż cała masa, która wierzy wszystkim lekarzom - kontynuuje.

Zaś samych lekarzy, którym wierzą przeciwnicy szczepień, porównuje do rycerzy na białych koniach. - To najczęściej lekarz, który sam jeden walczy z całym systemem. Tylko on mówi prawdę.

Poza tym zwraca uwagę, że ich teorie zawierają odpowiedzi na wszystkie pytania. Są kompletne i przystępne. Nie dopuszczają błędów. - Nauka nie tłumaczy wszystkiego tak pięknie - zauważa.

Podobny mechanizm dostrzega Łukasz Sakowski. - Niektóre osoby, wierzące w "ukrytą prawdę", którą "odkryły" dzięki "otwartym umysłom", czują się lepiej i z wyższością, że "wiedzą" coś, o czym nie wie reszta świata. - mówi. - Może to wynikać z trendu na kwestionowanie "starych prawd".

Jednak trend ten prowadzi do spadku liczby szczepionych dzieci, a co za tym idzie wzrostu chorych na zakaźne choroby.

Minister przekonuje

Z raportu NIK wynika, że liczba chorych na odrę w 2016 roku liczba wzrosła o 177 proc. w porównaniu do roku 2015. Chorych na krztusiec było o niemal 40 proc. więcej. Jednak już w porównaniu z rokiem 2014 było ich aż o... 224 proc. więcej.

Do szczepienia dzieci przekonuje nawet minister zdrowia. - To czerwona lampka, która się nam zaświeciła. Szczepmy się, szczepmy nasze dzieci, to pozwoli zachować bezpieczeństwo - powiedział o ostatnich zachorowaniach na odrę.

GIS zaś poinformował, że ognisko odry zostało przywleczone zza granicy. Dlatego trawają prace nad regulacjami dotyczącymi szczepień dla cudzoziemców, którzy na dłużej przyjeżdżają do Polski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1080)