Podejrzany o sabotaż został ostrzeżony? Uderzają w polskie władze
Podejrzewany przez Niemców o udział w zamachu na Nord Stream 2 Ukrainiec uciekł z Polski, gdy śledczy się do niego zbliżali. Media przekonują, że musiał zostać ostrzeżony i oskarżają polskie władze o to, że same go nie zatrzymały i pozwoliły, by "czas upływał na biurokratycznych formalnościach". Padają nawet słowa o "zdradzie" - piszą niemieckie media.
20.11.2024 | aktual.: 20.11.2024 12:31
Jak relacjonuje niemiecka telewizja ZDF, prokurator w Karlsruhe w połowie sierpnia 2024 roku otrzymał pismo od komendy głównej polskiej Straży Granicznej. Było ono krótkie i zajmowało około strony.
Napisano w nim, że Wołodymyr S. - podejrzewany przez Niemców o zaangażowanie w zamach na Nord Stream - przejechał 6 lipca 2024 roku przez przejście granicznej w Korczowej w kierunku Ukrainy "samochodem marki BMW i tablicą rejestracyjną ambasady Ukrainy w Warszawie". Według mediów sprawa jest oczywista: ktoś zdradził, że śledczy są blisko S.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdjęcia z wakacji kluczowe dla śledczych
Jak opisują niemieckie media, śledczy najpierw powiązali eksplozje na Nord Stream 2 z jachtem "Andromeda". Poszukiwano świadków. W ten sposób dotarli do zdjęć z wakacji urlopowiczów, którzy byli w porcie Wieck we wrześniu 2022 roku, kilka dni przed eksplozjami. Na jednej z fotografii widać czerwoną furgonetkę w pobliżu jachtu. Widoczna jest tablica rejestracyjna.
Dzięki pomocy polskich władz Niemcy docierają do kierowcy furgonetki. To obywatel Ukrainy. W rzekomej akcji sabotażu nie brał udziału, ale zeznał, że odebrał sprzęt do nurkowania z portu w Wieck, a także przywiózł do Warszawy jednego z nurków.
Śledczy pokazują mężczyźnie zdjęcia. Na jednym z nich rozpoznaje Wołodymyra S., nauczyciela szkoły nurkowania i byłego żołnierza ukraińskich sił zbrojnych. Mężczyzna miał mu przekazać, że został zatrudniony do "zrobienia rzeczy" na Bałtyku. S. już wcześniej był na radarze niemieckich śledczych.
Jak wynika z dokumentów niemieckiej prokuratury, "Andromedę" wynajęto na podstawie fałszywego rumuńskiego paszportu wystawionego na nazwisko "Stefan Marcu". Dzięki tej wiedzy śledczy zidentyfikowali innego podejrzanego. Mężczyzna jest zawodowym nurkiem i przyjacielem Wołodymyra S. - razem nurkowali m.in. w grotach i jaskiniach na całym świecie.
Nurek w czerwcu 2022 roku zarejestrował nową kartę kredytową na nazwisko "Stefan Marcu". Na jej numer założył konto na Amazonie. Podał też adres mail prowadzący do jego szkoły nurkowania w Kijowie.
"Najwyraźniej został ostrzeżony"
Bazując na ustaleniach śledczych, niemiecki sąd wydał nakaz zatrzymania Wołodymyra S. w czerwcu 2024 roku. Ukrainiec mieszkał wtedy z żoną i dziećmi na przedmieściach Warszawy. W ten sposób Niemcy wydali też Europejski Nakaz Aresztowania.
"Zamiast jednak natychmiastowo aresztować oskarżonego nurka, polskie władze pozwoliły, aby czas upływał na biurokratycznych formalnościach. W międzyczasie Wołodymyr S. najwyraźniej został ostrzeżony i przy pomocy ambasady Ukrainy uciekł z Polski do ojczyzny" - napisał portal telewizji ZDF.
Według niemieckiego medium "podejrzenie zdrady pokrzyżowało plany śledczych", co - jak podkreśla telewizja - może mieć "długoterminowe konsekwencje polityczne". ZDF przyznaje, że nie ma żadnej pewności, czy podejrzani o wybuchy na Nord Stream zostaną kiedykolwiek zatrzymani i postawieni przed sądem.
Czytaj więcej:
Źródło: ZDF