ŚwiatPodejrzany o korupcję włoski minister podał się do dymisji

Podejrzany o korupcję włoski minister podał się do dymisji

Włoski minister rozwoju gospodarczego Claudio Scajola podał się do dymisji w związku z ujawnieniem skandalu korupcyjnego. Według prasy, powołującej się na wyniki śledztwa, w 2004 r. Scajola kupił za czeki od przedsiębiorcy mieszkanie koło Koloseum.

04.05.2010 | aktual.: 04.05.2010 13:35

Fundatorem 80 czeków na sumę około 900 tysięcy euro, za które kupiono luksusowy 200-metrowy apartament dla córki ministra, jest przedsiębiorca Diego Anemone. Został on niedawno aresztowany w związku ze skandalem korupcji, jaki według śledczych towarzyszył przygotowaniom do szczytu G8 na włoskiej wyspie Maddalena. Szczyt się tam nie odbył, bo ostatecznie przeniesiono go do miasta L'Aquila. Na wyspie pozostały jednak inwestycje wartości około 400 milionów euro, sfinansowane między innymi przez Anemone. W ostatnich latach wygrał on również liczne rządowe przetargi na realizację różnych obiektów użyteczności publicznej.

Minister Scajola, który pełnił kluczową rolę w rządzie Silvio Berlusconiego z racji planów budowy elektrowni atomowych i rozmów w sprawie wielkich zmian w strategii koncernu Fiat, odrzuca zarzuty korupcji, określając je jako pomówienia i "medialne błoto". Podczas wtorkowej konferencji prasowej ogłaszając swą dymisję oświadczył: - Aby się bronić, nie mogę pełnić dalej funkcji ministra.

- Od dziesięciu dni znajduję się w bardzo trudnej sytuacji, znalazłem się w centrum bezprecedensowej kampanii medialnej - mówił Scajola dodając, że otrzymał słowa poparcia od Berlusconiego, rządu i macierzystej partii Lud Wolności.

Przebywający od lutego w areszcie Diego Anemone przez swych obrońców zaprzeczył, jakoby kupił pomógł Scajoli kupić mieszkanie. - Nigdy nie kupiłem nikomu żadnego domu - miał powiedzieć biznesmen.

To już druga spektakularna dymisja tego samego ministra. W drugim rządzie Silvio Berlusconiego w 2002 roku Claudio Scajola został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych. Powodem stała się jego reakcja po śmierci zamordowanego przez tzw. nowe Czerwone Brygady doradcy ministra pracy Marco Biagiego. Scajola nazwał go ordynarnie mówiąc, że profesor Biagi był "namolny" prosząc o odnowienie kontraktu. Ponadto, ku oburzeniu opinii publicznej stwierdził wówczas, że gdyby doradca dostał ochronę, jakiej się domagał w związku z otrzymywanymi pogróżkami, "zginęłoby trzech ludzi zamiast jednego".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)