"Podarunek nr 2 od PiS". Ekspert o zapowiedzianym przez Tuska "marszu miliona serc"

- Tak jak w czerwcu PiS przyniósł podarunek PO pod postacią "lex Tusk", tak teraz jest to podarunek nr 2 - uważa prof. Rafał Chwedoruk. Politolog ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską ogłoszenie przez lidera PO "marszu miliona serc", który ma się odbyć w październiku, tuż przed wyborami.

Donald Tusk ogłosił Marsz miliona serc
Donald Tusk ogłosił Marsz miliona serc
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Radek Pietruszka
Tomasz Waleński

Donald Tusk ogłosił, że 1 października w Warszawie odbędzie się "marsz miliona serc". Lider PO zakomunikował to podczas konferencji prasowej poświęconej sprawie pani Joanny. Bulwersującą historię kobiety, która wzięła tabletkę poronną - ponieważ ciąża miała zagrażać jej życiu - przedstawiły we wtorek "Fakty" TVN.

Kazano mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć - ujawniła bohaterka materiału "Faktów". Kobiecie zabrano telefon, a mundurowi wypytywali także o jej laptop. - Ta interwencja mnie kompletnie złamała. Zniszczyła mnie - powiedziała kobieta.

W środę po południu na specjalnie zwołanej w tym celu konferencji głos w sprawie zabrał były premier. - Przypadek Pani Joanny, która trafiła do szpitala, a tam otoczona przez policję we współpracy z prokuratorem została upokorzona, zabrano jej telefon, laptop. To wszystko działo się w gabinecie ginekologicznym - stwierdził Tusk.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Ten wstrząsający obraz to jest coś więcej niż kolejny dramat Polki w państwie rządzonym przez PiS. Kolejny - bo wszyscy pamiętamy te wydarzenia związane z tą agresywną, opresyjną obecnością w miejscach, gdzie powinna być tylko pacjentka, lekarz, rodzina - nikt więcej - podkreślił lider PO.

Następnie ogłosił zamiar organizacji marszu w stolicy. - Jeśli pół miliona dało nadzieję, to ten milion w Warszawie 1 października da już naprawdę pewność zwycięstwa - dodał.

"Tusk wykorzystał czas i możliwości"

Początek października nie wydaje się być tutaj przypadkową datą (wybory odbędą się prawdopodobnie 15 października). Potwierdza to w rozmowie z WP prof. Rafał Chwedoruk.

- Czas jest tu też bardzo istotny, gdyż będzie to tuż przed wyborami. To czy tydzień, dwa przed - to już nieistotne. Będzie to jednak pozycjonować ostatnią fazę kampanii. Pozostali będą się musieli przyłączyć do Tuska - albo nie - wskazuje politolog.

- W polityce bardzo liczy się czas. W tym sensie, że nawet milionowa manifestacja w nieodpowiednim czasie nie zmienia rzeczywistości, a sto osób w odpowiednim miejscu i czasie taką moc posiada. Tusk wykorzystał czas i możliwości. Inne partie opozycyjne, jak Lewica i PSL, mają może nawet więcej członków, ale nie mają takich możliwości mobilizacyjnych - podkreśla rozmówca Wirtualnej Polski.

Były premier, zapowiadając marsz, wspomniał o wydarzeniu z 4 czerwca, które wedle szacunków zgromadziło na ulicach stolicy nawet 500 tys. ludzi. Teraz lider PO nie ukrywa, że oczekuje frekwencji w granicach miliona. Czy jest to w ogóle możliwe?

- Przychylność warszawskiego Ratusza i zasoby wyborcze PO w stolicy na pewno napędzą dużą frekwencję. Spekulacje jak w czerwcu - 100, 200, 300 czy 500 tys. - to będzie nieistotne. Istotne jest jaki obraz otrzyma wyborca. Wewnątrz opozycji będzie to szczególnie ważne - przekonuje prof. Chwedoruk.

Organizując marsz w końcówce kampanii, Tusk kreuje niejako "obraz potęgi PO - nieważne czy prawdziwy". - Efekt ten może szczególnie uderzyć w Lewicę, która traciła w ten sposób część głosów w niektórych wyborach, na zasadzie: "tylko PO może pokonać PiS" - tłumaczy socjolog.

- Żaden inny podmiot opozycyjny nie będzie mógł powiedzieć, że jest przeciw. Mówiąc to, będzie po stronie PiS-u - dodaje.

"Podarunek nr 2 od PiS"

Politolog przypomina tutaj dwa wydarzenia z przeszłości, które zadziałały jak dodatkowe paliwo mobilizujące elektorat opozycji. - Przed finałem kampanii samorządowej  pojawienie się wątku eurosceptycznego na prawicy napędziło w Warszawie wynik Trzaskowskiego przebijający większość sondaży. Trudno nie widzieć tu pewnej symetrii - przypomina ekspert.

Drugie wydarzenie, o którym wspomina prof. Chwedoruk, to marsz z 4 czerwca. - Tak jak w czerwcu PiS przyniósł podarunek PO pod postacią "lex Tusk", tak teraz jest to podarunek nr 2 - dodaje politolog.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1506)