Pod Halembą - z niepokojem i nadzieją
Niepokój, zwątpienie, ale i nadzieja
towarzyszyły ludziom oczekującym na wieści pod kopalnią Halemba
w Rudzie Śląskiej. Tymczasem praca w zakładzie trwa; na nocną
zmianę do kopalni przyszli kolejni górnicy. Są przygnębieni, ale -
jak mówią - pracować trzeba.
Zobacz więcej zdjęć:
Tragedia w kopalni Halemba
Krótko po wypadku, pod kopalnię przyszły rodziny górników, niepewne o los bliskich. Było dużo zamieszania. Sytuacja szybko się jednak uspokoiła. Do ludzi wyszli przedstawiciele kopalni, którzy sprawdzali na liście, czy dana osoba jest ofiarą wypadku. Jedni reagowali rozpaczą, inni - wielką radością. Rodziny tych, którzy wciąż jeszcze mają obawy o los najbliższych, kierowano do kopalnianej stołówki, gdzie pracowali policyjni psychologowie.
Plac przed kopalnią opustoszał dopiero przed północą.
Górnicy wchodzący do kopalni mówili, że są przygnębieni tym co się stało. Jak bym miał strach, to bym dawno na dole nie robił - powiedział dziennikarzom ślusarz Janusz Piotrowski, który w Halembie pod ziemią pracuje ponad 22 lata. To jego pierwsza szychta po urlopie. Jak dodał z ulgą, żaden z jego znajomych nie ucierpiał w wypadku.
Informacje są fatalne - mówił inny górnik, który wypalał ostatniego papierosa przed wejściem na teren kopalni. Jak zaznaczył, do wypadku doszło w szczególnie niebezpiecznym rejonie. Parę razy był przy ścianie, w pobliżu której doszło do tragedii. Pytany o obawy, powiedział: Trzeba pracować.
Wśród zgromadzonych pod kopalnią można było spotkać też byłych pracowników Halemby.