ŚwiatPochodzenie koronawirusa. Najnowsze badania zaskakują. Teraz wszyscy uznają, że wydostał się z laboratorium?

Pochodzenie koronawirusa. Najnowsze badania zaskakują. Teraz wszyscy uznają, że wydostał się z laboratorium?

Brytyjskie media opublikowały fragmenty najnowszych prac badawczych nt. pochodzenia koronawirusa. Wynika z nich, że naukowcy stworzyli COVID-19 w laboratorium, a następnie inżynieryjnie próbowali zatrzeć za sobą ślady, żeby wyglądało, jakby wirus wyewoluował naturalnie z nietoperzy. Ma to przynieść oficjalne podważenie teorii o pochodzeniu odzwierzęcym.

Najnowsze badania naukowców nt. pochodzenia koronawirusa
Najnowsze badania naukowców nt. pochodzenia koronawirusa
Źródło zdjęć: © KONTROLAB/LightRocket via Getty | KONTROLAB

29.05.2021 12:38

Jak podaje Daily Mail, autorzy badania profesor Angus Dalgleish i dr Birger Sørensen, mają dowody na potwierdzenie tezy, że koronawirus SARS-CoV-2 został sztucznie zmodyfikowany w laboratorium. Badacze twierdzą, że te przesłanki były przez rok ignorowane przez innych przedstawicieli świata nauki i polityki.

Wcześniejsze próby

Prof. Dalgleish jest profesorem onkologii na Uniwersytecie w Londynie, który jest znany m.in. z opracowania pierwszej działające szczepionki przeciwko HIV, a dr Sørensen jest wirusologiem i prezesem firmy farmaceutycznej Immunor, która stworzyła szczepionkę na COVID-19 o nazwie Biovacc-19.

Daily Mail dotarło do ich prac badawczych i opublikowało niektóre fragmenty. Jak czytamy, Dalgleish i Sørensen podczas analizy próbki koronawirusa odkryli na nim "unikalne odciski palców, które mogły powstać jedynie w wyniku manipulacji laboratoryjnej".

Naukowcy mieli już wcześniej poczynić próby publikacji swojego odkrycia, ale - jak twierdzą - zostali wówczas odrzuceni przez główne czasopisma naukowe, które w tamtym czasie były zdecydowane, że wirus w sposób naturalny wyewoluował z nietoperzy lub innych zwierząt na ludzi.

Modyfikacja laboratoryjna

Dalgleish i Sørensen twierdzą, że SARS-CoV-2 nie ma swojego "naturalnego przodka" i został stworzony w laboratorium "ponad wszelką wątpliwość".

W 22-stronicowym artykule, który ma zostać opublikowany w czasopiśmie naukowym Quarterly Review of Biophysics Discovery opisali swoją analizę prac prowadzonych w laboratorium w Wuhanie, które miało się zajmować wzmacnianiem funkcji już występujących wirusów, aby uczynić je bardziej zaraźliwymi.

Badacze twierdzą, że znaleźli dowody na to, że naukowcy z Wuhan wzięli naturalny "kręgosłup" koronawirusa, znaleziony u chińskich nietoperzy jaskiniowych i włożyli do niego nowy element, zmieniając go w ten sposób w śmiercionośny i wysoce zaraźliwy SARS-Cov-2.

Kluczowy dowód

Jak opisuje Daily Mail, "kluczową wskazówką domniemanej manipulacji jest rząd czterech aminokwasów, które naukowcy znaleźli na kolcu SARS-Cov-2".

W wywiadzie dla brytyjskiej gazety prof. Dalgleish powiedział, że wszystkie te aminokwasy mają ładunek dodatni, co powoduje, że wirus ściśle przylega do ujemnie naładowanych części ludzkich komórek, przez co staje się bardziej zakaźny.

Według badacza, ciężko znaleźć tego typu zjawisko w naturalnie występujących organizmach. - Prawa fizyki oznaczają, że nie można mieć czterech dodatnio naładowanych aminokwasów z rzędu. Jedynym sposobem, w jaki możesz to uzyskać, jest sztuczna produkcja - stwierdził prof. Dalgleish w rozmowie z Daily Mail.

Naukowiec ocenił również, że odkrycie manipulacji laboratoryjnej przy koronawirusie "musi rozpocząć szeroką dyskusję, czy takie eksperymenty są moralnie dopuszczalne". - Ze względu na szeroki wpływ społeczny, tych decyzji nie można pozostawić samym naukowcom powiedział prof. Dalgleish.

USA chcą dochodzenia

Stany Zjednoczone wezwały do rozpoczęcia kolejnego etapu dochodzenia na temat genezy powstania pandemii. - Druga faza badania nad pochodzeniem COVID-19 musi być uruchomiona z zakresem uprawnień, który będzie przejrzysty, oparty na nauce i da międzynarodowym ekspertom niezależność, by w pełni ocenić źródła wirusa oraz pierwsze dni epidemii - powiedział we wtorek minister zdrowia USA Xavier Becerra.

W swoim wystąpieniu przedstawiciel USA nie odniósł się bezpośrednio do Chin, gdzie w mieście Wuhan pod koniec 2019 roku wykryto pierwsze przypadki COVID-19. Administracja Stanów Zjednoczonych wyrażała jednak już wcześniej wątpliwości, czy chińskie władze pozostawiły pierwszej misji międzynarodowych ekspertów pod egidą WHO w Wuhanie wystarczającą swobodę, by mogła skutecznie prowadzić swoje dochodzenie.

Członkowie tej misji po wizytacji w Chinach za najbardziej prawdopodobną hipotezę uznali przejście patogenu na człowieka ze źródła naturalnego - być może z nietoperzy lub poprzez inne zwierzęta, których nie określono. Jako "skrajnie mało prawdopodobną" ocenili natomiast wersję o wycieku wirusa z laboratorium.

WHO i państwa członkowskie zgadzają się, że konieczne są dalsze badania, ale trudniejsze może być osiągnięcie porozumienia w sprawie ich zakresu i miejsca.

Odpowiedź z Azji

Chińskie władze natomiast konsekwentnie zrzucają z siebie winę. Twierdzą nawet, że koronawirus niekoniecznie pochodzi z ich kraju i mógł trafić do Wuhanu na przykład na mrożonych produktach spożywczych sprowadzanych z zagranicy.

Chińskie media nagłaśniają również doniesienia o wszelkich badaniach sugerujących, że patogen mógł być wcześniej obecny w innych częściach świata.

Źródło: dailymail.co.uk/PAP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1060)