Pobite dziecko zgłosiło się na komisariat. Jest decyzja ws. ojczyma
Sąd podjął decyzję ws. przedłużenia aresztu ojczymowi sadyście, który przez lata bił i poniżał 10-letniego chłopca. Prokuratura uznała mężczyznę za szczególnie niebezpiecznego.
- Na wniosek prokuratora sąd przedłużył tymczasowe aresztowanie do 25 października - przekazał dziennikarzom "Gazety Wyborczej" Łukasz Wawrzyniak, rzecznik poznańskiej prokuratury.
Zdaniem śledczych, 44-letni Robert H. znęcał się fizycznie i psychicznie nad 10-letnim pasierbem. Poznańska prokuratura uważa, że gdyby mężczyzna wyszedł na wolność, mógłby nakłaniać świadków do składania fałszywych zeznań. Co więcej, we wniosku o przedłużenie aresztu, powołała się na obawy, że na wolności podejrzany mógłby popełnić przestępstwo przeciwko życiu lub zdrowiu.
Horror w Luboniu. 10-latek zgłosił się na policję
Przypomnijmy, że decyzja sądu związana jest z historią chłopca opisaną przez "Gazetę Wyborczą". Pod koniec kwietnia, 10-latek przyszedł pod komisariat w rozdartej piżamce, na którą narzucił dres. Chłopca zauważyła pod budynkiem jedna z policjantek. Dziecko nie miało śmiałości wejść, bo jak mówiło, bało się, że policjanci mu nie uwierzą. Kiedy funkcjonariuszka zapytała 10-latka, co tam robi, chłopiec rozpłakał się mówiąc, że przyszedł po pomoc.
Zobacz też: Obecność Polski w UE "nie za wszelką cenę"? Izdebski: To nie Ziobro o tym zdecyduje
Chłopiec opowiedział funkcjonariuszom o tym, jak przez wiele lat był bity i poniżany przez 44-letniego ojczyma. Mężczyzna miał stosować wobec niego system kar - zakaz wychodzenia na podwórko czy czytania książek, a także spania we własnym łóżku (zamiast tego dziecko miało spać na podłodze). Najgorsze miały być jednak kary cielesne - podduszanie, bicie pasem, ciągnięcie za uszy.
Ojczym miał również straszyć 10-latka, że "wyrwie mu język kombinerkami" albo "roztrzaska suszarkę na grzbiecie". Kacper (imię chłopca zostało zmienione) miał też chodzić głodny, bo ojczym wydzielał mu jedzenie.
Sprawą chłopca zajął się komendant lubońskiego komisariatu.
Ojczym "psycholog"
Prokuratura z Poznania skierowała do sądu wniosek o trzymiesięczny areszt dla mężczyzny. Sąd przychylił się do wniosku, a w stosunku do matki orzekł, że ma regularnie meldować się na komisariacie oraz nie może się kontaktować z synem ani do niego zbliżać. Kobiecie odebrano także drugiego syna. Czterolatka zabrano z przedszkola do rodziny zastępczej.
Zgodnie z ustaleniami "Gazety Wyborczej", ojczym chłopca okazał się też oszustem i mitomanem. Kłamał, iż skończył studia psychologiczne. Jego rodzice nie byli też jak twierdził milionerami mieszkającymi w Grecji, a skromnymi emerytami. Jak dowiedzieli się dziennikarze "GW", mężczyzna przez rok przebywał w zakonie. Matka chłopców dowiedziała się prawdy dopiero po aresztowaniu Roberta H.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"