Polska"Platforma atakuje prezydenta ze strachu"

"Platforma atakuje prezydenta ze strachu"

Wygląda na to, że politycy PO dostrzegli potwierdzaną nie tylko w sondażu Wirtualnej Polski tendencję, która pokazuje powolne, ale konsekwentne wspinanie się w notowaniach Lecha Kaczyńskiego.

"Platforma atakuje prezydenta ze strachu"

Ostatnie dni, jak wiadomo, przyniosły głośną awanturę na szczytach władzy, awanturę wywołaną przez premiera Donalda Tuska. Było to chwilę po tym, jak telewizje całego świata pokazywały Lecha Kaczyńskiego, gdy obok Baracka Obamy i Angeli Merkel idzie przez most na otwarcie szczytu NATO–Unia Europejska. To ujęcia jak wymarzone do kampanii prezydenckiej i gdy tylko się pojawiły, wystarczyło trochę poczekać, by nastąpiła reakcja. Wydaje się, że mało co wywołuje takie emocje u lidera PO i jego spin doktorów, jak potencjalny wizerunkowy sukces Lecha Kaczyńskiego.

Na dodatek rząd ewidentnie przegrał sprawę kandydatury Radosława Sikorskiego na szefa NATO (którego w końcu nawet nie zgłosił na to stanowisko) i tę wizerunkową porażkę gabinetu Tuska trzeba było "przykryć”. Stąd tak gwałtowna, choć mało rozsądna reakcja rządzących. Premier bowiem w pierwszej chwili ogłasza, że prezydent poparł nie tego kandydata, którego chciał rząd, tak jakby w strategii Polski było poparcie kandydata wysuwanego przez Kanadę. Wyjaśnienie, że rządowi chodziło ponoć o przeciąganie sprawy wyboru Rasmussena pojawiło się dopiero kilka godzin później. Mimo tych niekonsekwencji politycy PO i sprzyjające im media ogłosiły prezydenta winnym katastrofy na szczycie, a podniesiony tumult skutecznie zasłonił kolejną porażkę rządu. I ma to obicie w sondażu.

Tendencja wzrostowa w notowaniach prezydenta została, przynajmniej na ten raz, zatrzymana. Dziś w porównaniu do poprzedniego badania Lecha Kaczyńskiego dobrze i bardzo dobrze ocenia go 34% i jest to o jeden punkt więcej, ale złych i zdecydowanie złych ocen jest także o jeden punkt więcej - 59%. Wśród tych, którzy patrzą na działalność prezydenta negatywnie, aż o pięć procent przybyło oceniających go "zdecydowanie źle”. To ewidentny skutek emocjonalnej krytyki wobec Lecha Kaczyńskiego polityków PO i kolejny dowód, że metoda polegająca na budzeniu negatywnych uczuć wobec Kaczyńskiego, używania emocji, a nie racjonalnych argumentów, jest nadal skuteczna, choć być może, już nie w takim stopniu jak dotychczas.

Tymczasem rząd i premier nie ucierpieli na awanturze wokół szczytu NATO. Notowania gabinetu Tuska są wprawdzie nadal najgorsze, gorsze nawet od ocen, jakie zbiera sejm, ale tym razem lekko drgnęły w górę. Przybył jeden procent oceniających rząd pozytywnie, ubyło dwa procent tych, którzy oceniają gabinet negatywnie. O jeden procent w obu grupach poprawił też notowania Donald Tusk. Nieznacznie też spadły notowania PO, dziś chciałoby na nią głosować 40% Polaków, to o punkt mniej niż w połowie marca. Tymczasem PiS nie może wciąż chwalić się wzrostem notowań, dziś, tak jak poprzednio popiera go 19% Polaków.

Partia Jarosława Kaczyńskiego nie przeżywa najlepszych dni. Wprawdzie codzienne konferencje lidera partii sprawiły, że jest on obecny w mediach i jego zdanie jest bardziej widoczne w przekazie publicznym niż poprzednio, ale na przykład zamieszanie wokół konstruowania list do europarlamentu sprawia, że w wyborcach może rodzić się przeświadczenie o słabości, niezdecydowaniu i braku konsekwencji tej partii. Lider PiS najpierw ogłosił, że obecni posłowie nie startują w tych wyborach, by potem całkowicie zmienić zdanie i stwierdzić, że mogą wszyscy. Na dodatek ogłosił, że zmiana decyzji nastąpiła pod wpływem działań PO, która gromadzi na swych listach znane nazwiska. To niestety pokazuje nie tylko brak konsekwencji i brak przemyślanej strategii PiS w walce o miejsca w Parlamencie Europejskim, ale też brak dobrych i znanych nazwisk, które mogłyby konkurować z kandydatami Platformy.

Na dodatek sprzeczne sygnały płyną w sprawie kandydatury Marcina Libickiego, którego wielkopolska i już także ogólnopolska prasa opisuje jako współpracownika SB. Kwestię jego ewentualnej współpracy, okoliczności jej podjęcia zapewne można dość dokładnie wyjaśnić w IPN i już to robią i zapewne robić będą w kampanii dziennikarze. Ale jeśli nawet okoliczności podjęcia współpracy z SB były dramatyczne, to już niewiele usprawiedliwia ukrywanie tego faktu przez lata. Wystawienie tak obciążonego przeszłością kandydata na liście PiS może być także sygnałem, że ugrupowanie dotychczas jednoznacznie prolustracyjne i o jasno głoszonych zasadach, odchodzi od nich, lub co najmniej je rozmywa. To może się zemścić na wizerunku i notowaniach PiS.

Tymczasem wzrosła grupa - aż do 18 procent - Polaków, którzy nie mają wciąż zdania na kogo głosować. To w znacznej części może być elektorat PiS zrażony do tej partii, a nie otrzymującej obecnie żadnej wiarygodnej oferty politycznej. Otwiera się zatem znów przestrzeń dla nowego ugrupowania, ale jak się zdaje Rafał Dutkiewicz i jego Polska XXI nie umie jej wypełnić. Ruch nie zdecydował się na start w nadchodzących wyborach, tym samym znikając na najbliższe miesiące ze sceny politycznej. Pojawienie się nowego ugrupowanie na scenie politycznej, mimo ewidentnie istniejącego na nie miejsca w sondażowej przestrzeni, wciąż jest w strefie miraży.

Joanna Lichocka specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
sondaż wpkomentarzplatforma
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)