Plan ewakuacji Putina. Zaskakujące doniesienia z Moskwy
Rosja jest zabezpieczona na ewentualne fiasko wojny w Ukrainie. W tym celu przygotowano plan ewakuacji Władimira Putina z kraju. Koncepcja pod nazwą "Arka Noego" ma być szykowana od wiosny. Gdzie miałby uciec moskiewski dyktator?
Wojna w Ukrainie sprawiła, że Władimir Putin został odizolowany na arenie międzynarodowej i stał się w państwach demokratycznych persona non grata. Niektóre kraje dawnego Związku Radzieckiego również zaczynają traktować go jak pariasa. Z tego powodu ewentualna ucieczka dyktatora z Moskwy nie będzie zadaniem łatwym. Jednak - według Abbasa Galljamowa, twórcy przemówień przywódcy Kremla - stosowny plan na tę okoliczność już powstał.
Koncepcja "Arka Noego"
Galljamow pracował dla rosyjskiego rządu i Putina w latach 2008-2010. Na łamach "Moscow Times" opisał on koncepcję nazwaną "Arka Noego", która ma polegać na ewakuacji prezydenta Rosji z kraju w sytuacji, gdy inwazja na Ukrainę zakończy się klęską.
Pomoc moskiewskiemu dyktatorowi miał zaoferować miliarder Jurij Kowalczuk, do którego należy Bank Rossija i określany jest przez Departament Skarbu USA jako "portfel Putina". Propozycja Kowalczuka zawierać miała emigrację do Chin, ale została dość szybko odrzucona przez przywódcę Kremla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Propagandowe nagranie z Putinem. "Widać histerię w telewizji rosyjskiej"
Zdaniem Galljanowa, Putin w Państwie Środka nie mógłby się czuć bezpiecznie, co ma związek z pragmatycznym podejściem Chińczyków do życia. - Są zbyt mądrzy - stwierdził były współpracownik prezydenta Rosji.
Kto pomoże Putinowi?
Argentyna i Wenezuela, a także inne kraje Ameryki Łacińskiej - to one mają być kierunkami rozważanymi w ramach koncepcji "Arka Noego". W ucieczce Putina do tej części świata miałby pomóc Igor Sieczin, na co dzień szef paliwowego Rosnieftu, który żyje w dobrych relacjach z Nicolasem Maduro. Co ciekawe, prezydent Wenezueli w ostatnim okresie dystansował się jednak od rosyjskiego przywódcy na arenie międzynarodowej.
"Moscow Times" przypomina jednak słowa Maduro sprzed wojny. Ledwie dzień przed rozpoczęciem inwazji nazwał on Ukrainę "kolonią" Stanów Zjednoczonych. Po tygodniu od rozpoczęcia działań zbrojnych rozmawiał z kolei z Putinem przez telefon i wyraził "zdecydowane poparcie" dla interwencji rosyjskiej armii.
Jednak gdy Rosja zaczęła ponosić porażki na froncie, Maduro zrobił krok wstecz i ostatnimi czasy przestał chwalić Putina. Prezydent Wenezueli rozpoczął nawet działania zmierzające do złagodzenia amerykańskich sankcji, które mają doprowadzić m.in. do odmrożenia części rezerw narodowego Banku Centralnego.
Czytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski