PiS znów używa "dziadka z Wehrmachtu", by uderzyć w Donalda Tuska. Tak bronią Beaty Szydło
"Dziadek z Wehrmachtu", którym Jacek Kurski zaatakował Donalda Tuska, wraca. Szef PiS w okręgu szczecińskim poseł Leszek Dobrzyński użył takiego argumentu, stając w obronie Beaty Szydło.
16.06.2017 | aktual.: 16.06.2017 11:20
"Pradziadek PBS zginął w Auschwitz, a rodzinę mamy wysiedlili Niemcy. Co w tym czasie robił dziadek Tuska? Wiemy. Służył ku chwale Rzeszy". Wpis o takiej treści pojawił się na Twitterze posła PiS Leszka Dobrzyńskiego. To bliski przyjaciel Joachima Brudzińskiego, w PiS pierwszego po prezesie. Pretekstem była oczywiścieburza po słowach Beaty Szydło wypowiedzianych na terenie obozu Auschwitz w środę.
Sprawa "dziadka z Wermachtu" pojawiła się w polskiej polityce w 2005 roku za sprawą dzisiejszego prezesa TVP Jacka Kurskiego, wówczas działającego w sztabie wyborczym Lecha Kaczyńskiego. W wywiadzie powiedział, że dziadek ówczesnego kandydata PO na prezydenta Józef Tusk na ochotnika zgłosił się do formacji. Później miał przyznać, że "z tym Wehrmachtem to lipa, ale jedziemy w to, bo ciemny lud to kupi". Do dzisiaj wypiera się tych słów, ale potwierdzają je relacje Katarzyny Kolendy-Zaleskiej, Tomasza Lisa, Wiesława Władyki i Tomasza Wołka. Oficjalnie Lech Kaczyński odciął się od ataku. Jacek Kurski został usunięty z PiS, ale wkrótce wrócił do partii.
Jakie były fakty? Dziadek Donalda Tuska rzeczywiście był w Wehrmachcie, ale wcielono go tam siłą. Wcześniej przez pięć lat był więźniem filii obozu koncentracyjnego Stuthoff. Józef Tusk szybko został wcielony do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Więcej szczegółów można znaleźć tutaj. Warto też zapoznać się z projektem Stowarzyszenia Genius Loci - Duch Miejsca z Rudy Śląskiej, które przeprowadziło serię wywiadów, głównie z Polakami wcielonymi do niemieckiej armii w czasie II wojny światowej.