PiS wpuści do szkół... edukatorów seksualnych. Za 10 mln złotych
Ministerstwo Zdrowia przygotowuje dodatkowe zajęcia wychowania seksualnego dla szkół. Chociaż projekt nie został poddany konsultacjom społecznym, resort wyłonił już pierwszego z dwóch podwykonawców. Co ciekawe, same lekcje mają być prowadzone przez zatrudnionych dodatkowo "specjalistów", a nie jak dotychczas, nauczycieli poszczególnych szkół. Taki zabieg wygeneruje dla budżetu duży koszt.
22.02.2017 | aktual.: 22.02.2017 16:46
- Nasze zadanie polega na opracowaniu materiałów i scenariuszy prowadzenia zajęć dla uczniów - mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Osmak z Instytutu Rozwoju Nauk o Zdrowiu i Usługach Medycznych "Pro Longa Vita". Istniejąca zaledwie od dwóch lat fundacja ma być w założeniu odpowiedzialna za przygotowanie treści, jakie przekazywane będą dzieciom.
Jak dowiedziało się WP, opracowane zagadnienia będą dotyczyć niepłodności, planowania rodziny, ryzyka zachorowań, profilaktyki oraz "aspektów społecznych i psychologicznych". Obok kwestii dotyczących zdrowia pojawią się więc również te związane np. z antykoncepcją. Nie ma jednak informacji o szczegółach programu.
Kto poprowadzi zajęcia?
- O konkursie ministerstwa dowiedzieliśmy się z internetu. Złożyliśmy aplikację i konkurowaliśmy z czterema innymi podmiotami. Nasza oferta i propozycja licząca kilkadziesiąt stron została oceniona najwyżej - informuje Osmak. Teraz "Pro Longa Vita" musi jednak czekać na decyzję o tym, kto fizycznie takie konferencje ma poprowadzić.
Na stronie ministerstwa pada pojęcie "tutorów", ale kolejne pytanie brzmi: ile kosztowała będzie ich praca? Dotychczas podobne zajęcia z zakresu wychowania do życia w rodzinie prowadzili po prostu nauczyciele, mający dodatkowe przygotowanie pedagogiczne zdobyte na studiach podyplomowych lub kursach kwalifikacyjnych.
Jak ustaliła WP, wyłoniona w ramach pierwszego konkursu "Pro Longa Vita" otrzyma około 150 tys. zł. Jest to ułamek przeznaczonej na cały projekt kwoty 9 mln 800 tys. złotych.
"Ponton": wychowanie do życia w rodzinie to nie edukacja seksualna
- Jest wiele organizacji pozarządowych i osobistości świata seksuologicznego, a nikt niestety z nimi tego programu nie konsultował. Dla nas jako edukatorów seksualnych jasne jest niestety, że obecnie z młodzieżą w polskich szkołach pracuje się wyłącznie (jak sama nazwa przedmiotu wskazuje) w sferze wychowania do życia w rodzinie, a nie edukacji seksualnej. To zasadnicza różnica i niestety ogromny błąd - ocenia Aleksandra Józefowska, koordynatorka Grupy Edukatorów Seksualnych "Ponton".
Józefowska podkreśla, że minister edukacji Anna Zalewska już na początku swojej kadencji podkreśliła, że "nie wpuści edukatorów seksualnych do szkół". - Właśnie dlatego nie mamy wątpliwości, że w tym zakresie nic się nie zmieni i młodzież wciąż nie otrzyma rzetelnej, kompleksowej wiedzy - mówi.
Eksperci wskazują również, że ich nadzieje na poprawę świadomości seksualnej wśród młodych ludzi umarły wraz z nominowaniem na stanowisko eksperta MEN dr hab. Urszuli Dudziak. W tym miejscu wymieniają m.in. jej wypowiedzi dotyczące tego, że stosowanie antykoncepcji powodować może zmiany nowotworowe.
Długa lista zabiegów na rzecz edukacji seksualnej
Omawiany projekt ministerstwa nie jest jedynym, nad którym resort obecnie pracuje. W ramach Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020 ogłoszono jeszcze działania polegające m.in. na edukacji młodzieży przy zastosowaniu nowoczesnych narzędzi komunikacji, utworzenie platformy e-learningowej, uruchomienie i prowadzenie portalu informacyjnego oraz realizację badań.
Zaskakujący jest również fakt, że wszystkie te projekty pojawiają się akurat w Prawie i Sprawiedliwości. Partia nie słynie przecież z przychylnego podejścia do edukacji seksualnej.
Determinacja ta może jednak wynikać ze zobowiązań, jakie Polska podjęła podpisując w 2015 roku Konwencję Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy. Jednym z jej elementów jest przecież popularyzacja wiedzy na temat zdrowia prokreacyjnego. Przypomnijmy jednak, że PiS było zdecydowanym przeciwnikiem przyjmowania przez nasz kraj tego dokumentu.
Pod koniec ubiegłego roku głośno mówiło się, że partia Kaczyńskiego przygotowuje się do wypowiedzenia konwencji o przeciwdziałaniu przemocy. Ostatecznie nic się w tym zakresie nie zmieniło, a Adam Lipiński, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, prostował, że rząd nie ma takich planów.