PiS walczy z inflacją? "Kuriozalne, takich ludzi trzeba się bać"
Rozpędzona inflacja nie chce się zatrzymać. - 13,9 proc. to jak promocja w sklepie - zauważył prowadzący program "Tłit" WP Patrycjusz Wyżga. - To taki schwarzer humor (czarny humor - red.) - stwierdził prof. Marek Belka, były premier i były szef Narodowego Banku Polskiego, a obecnie europoseł. - Należy się spodziewać kolejnych wzrostów - dodał. - Jeżeli przedsiębiorca jest konfrontowany z podwyżkami o 20-30 proc., to podnosi ceny, bo zbankrutuje. Pracownik prosi o podwyżkę i spirala się nakręca. Dziwie się, ze wielu kolegów ekonomistów dopiero teraz to zauważyło - mówił Belka. Pytany o to, skąd tak wysoka inflacja, były premier wskazał na wewnętrzną polityka rządu, czyli "sypanie pieniędzy bez umiaru ze względów politycznych", na co nałożył się efekt pandemii. - Podnoszenie stóp procentowych jest w tej sytuacji oczywiste. Choć bym ten radykalizm zmienił i wprowadził przerwę. Spojrzałbym, jak się zachowują kredyty i do tego dostosował politykę - komentował były premier. - Najwyższy czas, aby NBP zaczął usuwać nadmierną ilość pieniądza z obiegu. Nie ma żadnego powodu, by tego nie robić - powiedział Belka. Dopytywany o ocenę tłumaczenia przyczyn inflacji przez premiera Mateusza Morawieckiego, były szef NBP stwierdził, że nie jest ona uczciwa. - Gdyby mówił, że tylko w pewnej mierze inflacja jest z importu i jest też skutkiem polityki antycovidowej, to krytyka opozycji i ekonomistów byłaby bardziej wysublimowana - zauważył Belka. Stwierdzenie minister Marleny Maląg o tym, że odpowiedzią rządu na inflację jest 14. emerytura, nazwał kuriozalnym. - To gaszenie płomienia benzyną - stwierdził Marek Belka, wskazując na niekompetencję. - Takich ludzi trzeba się bać - ostrzegał.