PiS szykuje listy do PE. Wiadomo, co z Wąsikiem i Kamińskim

Start Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w wyborach do Parlamentu Europejskiego jest przesądzony - wynika z informacji WP. Kamiński został rekomendowany przez Przemysława Czarnka na lidera listy w woj. lubelskim, Wąsik ma być kandydatem na Mazowszu. Pojawiają się też nazwiska innych polityków, na których chce postawić Jarosław Kaczyński.

PiS szykuje listy do PE. Wiadomo, co z Wąsikiem i Kamińskim
PiS szykuje listy do PE. Wiadomo, co z Wąsikiem i Kamińskim
Źródło zdjęć: © East News | Jacek Dominski/REPORTER
Michał Wróblewski

Przemysław Czarnek jest przewodniczącym zarządu wojewódzkiego PiS w woj. lubelskim. Dlatego to on rekomenduje kierownictwu partii ustaloną z władzami regionu listę kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Zarząd lubelskiego PiS zebrał się w poniedziałek i zaakceptował projekt listy Czarnka. Na jej szczycie - jak ustaliliśmy - znajduje się nazwisko Mariusza Kamińskiego.

To przecina spekulacje, jakoby Kamiński miał być zwalczany przez partyjnych "życzliwych". - Mariusz kandyduje, jest na listach - potwierdza nasze źródło.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kandydować do PE ma również Maciej Wąsik. Nieoficjalnie słyszymy, że rekomendować ma go na listy Marek Suski, przewodniczący zarządu województwa mazowieckiego w PiS. - Kandydatów na kandydatów przedstawię na zebraniu Komitetu Politycznego naszej partii - przekazał nam Suski. O nazwiskach nie chce rozmawiać.

Jak słyszymy, o miejsce w Parlamencie Europejskim Wąsik - były wiceszef MSWiA - może rywalizować z Adamem Bielanem, który kandydowanie z Mazowsza ma zagwarantowane w umowie koalicyjnej z PiS-em.

Legendowanie

Politycy PiS, pytani o to, czy najnowsze doniesienia o byłych szefach CBA nie są przeszkodą do ich startu w wyborach, odpowiadają: - Nie. Właśnie dlatego będziemy proponować ich na listy.

Przypomnijmy: Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali na czwartek 18 kwietnia wezwani do prokuratury (o tej samej godzinie były szef MSWiA ma wziąć udział w przesłuchaniu ws. afery wizowej). Jak sami przyznali na konferencji prasowej w siedzibie PiS, mogą otrzymać zarzuty za sejmowe głosowanie po sądowym zakazie pełnienia funkcji publicznych.

Niektórzy eksperci od prawa - jak dr hab. Mikołaj Małecki z UJ - przekonują, że wykonując funkcje posłów wbrew prawomocnemu wyrokowi sądu, politycy PiS narażają się na odpowiedzialność za naruszenie zakazu.

Ale oni sami tłumaczą, że na udział w głosowaniach pozwolił im marszałek Szymon Hołownia, który przyjął wtedy interpretację, iż od jego decyzji o wygaszeniu mandatów poselskich przysługuje odwołanie do Sądu Najwyższego. I dopiero po jego rozpatrzeniu będzie można odebrać Wąsikowi i Kamińskiemu prawo do głosowania.

Do dziś niektórzy politycy KO mają o to do Hołowni pretensje.

Nowa władza twierdzi jednak, że prawdziwe kłopoty dopiero przed panami Kamińskim i Wąsikiem. Z agendy bowiem nie schodzi kwestia domniemanej inwigilacji przeciwników politycznych - i nie tylko.

Prokuratura Generalna poinformowała w tym tygodniu, że systemu operacyjnego Pegasus służby za czasów rządów PiS użyły wobec ponad 500 osób. Ta sprawa - jak podkreśla koalicja rządząca - obciąża byłych koordynatorów specsłużb.

Zwłaszcza że głośno w ostatnich godzinach o sprawie inwigilacji dwóch żołnierek, które kilka lat temu zgłosiły molestowanie seksualne przez przełożonych w Żandarmerii Wojskowej (pisał o tym Onet). To - zdaniem polityków koalicji - ma pokazywać, że poprzednia władza nie miała żadnych skrupułów.

- To wszystko idzie na konto Wąsika i Kamińskiego - powtarzają obecnie rządzący. Nie ma jednak dowodów, że byli nadzorcy służb wiedzieli o tej konkretnej sprawie.

Szkopuł w tym, że władze PiS uważają, iż wobec kampanijnej polaryzacji, charakterystycznej dla wyborów europejskich, zarzuty stawiane Wąsikowi i Kamińskiemu mogą "scementować" elektorat i zmobilizować go do pójścia do urn. Zdaniem polityków PiS "nie ma afery Pegasusa" (mimo, jak twierdzi władza, dowodów na jej istnienie), a wyborcy tej partii zarzutami ze strony rządzących nieszczególnie się przejmują.

Co pokazują badania? Że ponad połowa Polaków jest przeciwna powrotowi obu polityków do Sejmu. W sondażu WP ze stycznia na pytanie, czy politycy powinni zachować mandaty poselskie, odpowiedzi "zdecydowanie nie" udzieliło 43,6 proc. ankietowanych, a "raczej nie" - 13,6 proc.

Sondaż dla WP
Sondaż dla WP© WP | WP

Kaczyński stawia na Bocheńskiego

Inni potencjalni kandydaci PiS też, jak twierdzi nowa władza, mogą mieć problemy z prawem. Mimo to Daniel Obajtek i Jacek Kurski mogą znaleźć się na listach wyborczych PiS do PE. - Wobec Obajtka są pewne opory, ale Jarosław jest gotów zaryzykować. A "Kura" ponoć start ma zapewniony, ale nikt za bardzo nie chce sam z siebie rekomendować go na listy - śmieje się rozmówca z PiS.

Obajtek może zostać rekomendowany na jedynkę na Podkarpaciu, Kurski - na Podlasiu. I to przez Jacka Sasina, którego z "Kurą" łączy niechęć do Mateusza Morawieckiego. Jeśli nie - to Kurski może kandydować z Podkarpacia, za Obajtkiem.

- Pewne jest jedno: do momentu rejestracji list nic nie jest pewne - żartują w kuluarach rozmówcy z PiS. Członek władz partii mówi nam: - Konkretów nie będzie aż do drugiej tury wyborów samorządowych.

Ale pewne nazwiska z list nie znikną. Mogą być jedynie przedmiotem "korekty", czyli przesunięć z okręgu do okręgu lub z jednego miejsca na inne - tłumaczą rozmówcy z PiS.

Na jedynkę na liście w Warszawie liczy posłanka i szefowa stołecznych struktur Małgorzata Gosiewska, ale chętnych do kandydowania ze stolicy jest więcej osób (mimo szans na jeden, góra - dwa mandaty).

Wzmocnić stołeczną listę PiS może były kandydat tej partii na prezydenta Warszawy Tobiasz Bocheński. - Jest gotów ponieść koszt kolejnej porażki - mówi z uśmiechem jeden z działaczy. I już na poważnie dodaje, że Bocheński mógłby być realnym wzmocnieniem list PiS w eurowyborach. - Nie tylko w Warszawie - twierdzi nasze źródło.

Rozmówca nie wyklucza wariantu, że Bocheński mógłby być "przesunięty" do innego okręgu (być może do Łodzi). - On ma realny potencjał, partia będzie w niego inwestować - słyszymy.

Tobiasz Bocheński, kandydat PiS na prezydenta Warszawy
Tobiasz Bocheński, kandydat PiS na prezydenta Warszawy© EAST_NEWS | Adam Burakowski/REPORTER

Nie wiadomo jeszcze, z jakich miejsc i okręgów będą kandydować Jacek Saryusz-Wolski (stara się o Warszawę), Ryszard Czarnecki (walczy o nr dwa na Dolnym Śląsku) i Zdzisław Krasnodbęski (o ile w ogóle profesor znajdzie się na listach). Pewniakiem w Wielkopolsce na jedynce miała być Joanna Lichocka, ale to ponoć też jeszcze się waży. - Sytuacja w województwie jest skomplikowana - mówi jeden z działaczy.

Dopalanie list

Nasi rozmówcy przekonują: nie ma "pewniaków".

- W partii jest spora niepewność co do nazwisk. Bo co z tego, że zarządy wyślą swoje propozycje, skoro skład list i tak ustali Nowogrodzka? - słyszymy od jednego z rozmówców.

Wśród "potencjalnie pewnych" do startu wymieniani są m.in.: relatywnie młodzi posłowie PiS (Paweł Jabłoński, Waldemar Buda, Szymon Szynkowski vel Sęk, Grzegorz Puda, Marcin Przydacz), wciąż aspirujący (wspomniana Joanna Lichocka, Arkadiusz Mularczyk, Małgorzata Gosiewska), seniorzy (Ryszard Terlecki - choć to niepewne - i Marek Kuchciński), a przede wszystkim - obecni europosłowie (Anna Fotyga, Jadwiga Wiśniewska, Joachim Brudziński, Jacek Saryusz-Wolski, Patryk Jaki, Beata Szydło, Adam Bielan, Anna Zalewska).

Kto nie wystartuje? Na pewno: Ryszard Legutko, Tomasz Poręba, Krzysztof Jurgiel i Grzegorz Tobiszowski. Nie wiadomo jeszcze co z Beatą Mazurek, Joanną Kopcińską, Andżeliką Możdżanowską, Elżbietą Kruk i Elżbietą Rafalską. Niektórzy chcą podziękować również Karolowi Karskiemu, ale profesor wciąż ponoć walczy o start.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak ucina pytania w tej sprawie: - Kandydatów przedstawimy najwcześniej po drugiej turze wyborów samorządowych.

Według wewnętrznych sondaży PiS, partia w wyborach do PE będzie mogła liczyć na ok. 19-20 mandatów. Sceptycy twierdzą jednak, że może być mniej. - Dopalamy listy obecnymi posłami, same duże nazwiska. Większość z nich wie, że się nie dostanie, ale wszyscy mają zmaksymalizować wynik - tłumaczy rozmówca z Nowogrodzkiej.

Inne źródło przyznaje: - Na listach będą też kandydaci z wyborów samorządowych, którzy się sprawdzili i wypromowali. Głównie jednak posłowie. Żadnych beniaminków.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Tusk ma jeden cel". Wąsik na rocznicy smoleńskiej o nowych zarzutach: Niczego się nie boję

Jak słyszymy, do centrali z zarządów wojewódzkich spływają propozycje list wyborczych. Niebawem będzie akceptować je Komitet Polityczny, a na końcu Prezydium Komitetu.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1138)