PolskaPiS opóźnia ujawnienie "zetki" - najtajniejszych akt PRL

PiS opóźnia ujawnienie "zetki" - najtajniejszych akt PRL

• Na polecenie Mariusza Kamińskiego czas na ujawnienie najtajniejszych akt służb PRL ma być wydłużony z trzech miesięcy do roku

• Antoni Macierewicz jest zwolennikiem szybkiej likwidacji zbioru zastrzeżonego IPN

• Były likwidator WSI Piotr Woyciechowski spodziewa się, że ujawnienie "zetki" zmieni spojrzenie na historię Polski

PiS opóźnia ujawnienie "zetki" - najtajniejszych akt PRL
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta
Jacek Gądek

19.04.2016 | aktual.: 20.04.2016 14:59

Prawo i Sprawiedliwość wycofuje się z ekspresowego ujawnienia zbioru zastrzeżonego zgromadzonego w Instytucie Pamięci Narodowej. "Zetka", w której zgromadzone są do tej pory nieujawniane akta służb specjalnych PRL, będą sprawdzane przez maksymalnie rok, a nie ujawnione w ciągu trzech miesięcy. Z kolei minister Antoni Macierewicz (PiS) chciałby, aby "zetkę" zlikwidować jak najszybciej. Według szefa MON utrzymywanie tajności "zetki" "tworzy fikcyjną elitę ludzi" w życiu publicznym i biznesie.

W obozie PiS nie ma jednomyślności ws. "zetki". - Czasami ktoś mógł z żyłki przygody współpracować ze służbami PRL, a potem już III RP go przejęła. Dlaczego mamy go pochopnie wywalać za burtę? Czymś innym jest oczywiście sytuacja, w której ktoś współpracował w złej wierze - mówi ważny polityk z kręgu PiS.

Pierwotnie projekt ustawy o IPN dawał służbom specjalnym trzy miesiące na weryfikację dokumentów znajdujących się w zbiorze zastrzeżonym IPN, by mogły trafić do zbioru ogólnodostępnego, lub nadanie im klauzuli tajności na mocy ustawy o ochronie informacji niejawnych. W tym drugim przypadku dokumenty musiałyby być zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa.

Poprawkę do projektu ustawy o IPN czterokrotnie wydłużającą termin weryfikacji zainicjował Maciej Wąsik - były wiceszef CBA, aktualnie poseł PiS i minister w kancelarii premiera, gdzie blisko współpracuje z koordynatorem ds. służb specjalnych Mariuszem Kamińskim (PiS). Do podkomisji, która pracowała nad zmianami w noweli udał się jako emisariusz Kamińskiego.

Jakie były powody złożenia poprawki, która wydłuża żywot znienawidzonej przez PiS "zetki"? W rozmowie z Wirtualną Polską takiej decyzji dziwi się Piotr Woyciechowski - bliski współpracownik Macierewicz - który jest ekspertem w sejmowej podkomisji pracującej nad nowelą.

- Minister Mariusz Kamiński jest zadeklarowanym przeciwnikiem "zetki", można się jednak spierać o proponowany czas na weryfikację dokumentów znajdujących się obecnie w tym zbiorze. Jestem przywiązany do pierwotnego terminu zaproponowanego przez posła sprawozdawcę Arkadiusza Mularczyka, bo trzy miesiące to wystarczająco długo, aby te materiały wreszcie udostępnić historykom i badaczom - zapewnia w rozmowie z WP Woyciechowski.

- Sprawa jest na tyle ważna i delikatna, że opinia publiczna może jeszcze rok poczekać - mówi z kolei szef Rady IPN prof. Antoni Dudek. Wykładowca Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie podkreśla jednak: - Przyjmuję, że w ciągu tego roku kolejne materiały będą udostępnianie, a nie że po roku ciszy nagle wszystko zostanie ujawnione - dodaje historyk.

"Zetka" liczy ok. 400 metrów (początkowo były to 2 km) bieżących akt. Dysponentami dokumentów jest MON oraz służby specjalne - wojskowe i cywilne - i ci pracownicy IPN, których służby te upoważnią do wejścia do wyodrębnionego archiwum.

Dr hab. Sławomir Cenckiewicz mówił, że w zbiorze są podstawowe materiały dot. struktur i kadr SB, jej pionu wywiadowczego, agentury, systemy i dane rejestrowe (EPI, ESEZO, EZOP IV i KADRA-MSW). "Swoiste serce tajnych służb PRL" - tak określał te systemy. W archiwum tym jest też kilkaset taśm magnetycznych zawierających bazy danych Służby Bezpieczeństwa z lat 80.

Inny likwidator WSI, Piotr Woyciechowski mówiąc o skutkach ujawnienia "zetki" przewiduje: - Jeszcze będzie bardzo dużo takich spraw jak ta dotycząca aktora Jerzego Zelnika. Zbiór zastrzeżony nie służył bowiem zabezpieczeniu interesów państwa polskiego i obywateli, ale ukryciu kompromitujących faktów z działalności funkcjonariuszy komunistycznego aparatu represji i agentury - podkreśla Woyciechowski.

Według niego aktualni szefowie służb specjalnych z racji niedawnego powołania na stanowiska siłą rzeczy nie posiadają rzeczowej wiedzy na temat zasobu archiwalnego znajdującego się w zbiorze zastrzeżonym IPN. - Proces ukrywania w tym zbiorze dowodów zbrodniczości systemu komunistycznego i materiałów kompromitujących byłych ubeków odbywał się na skalę masową, a odpowiedzialność za ten stan ponoszą w szczególności szefowi UOP, ABW i AW oraz szefowie WSI z lat 2000-02 - ocenia Woyciechowski.

Z kolei wedle prof. Dudka nie wszystkie dokumenty z "zetki" zostaną ujawnione. - Mam nadzieję, że jak najmniej materiałów zostanie utajnionych na podstawie ustawy o ochronie informacji niejawnych. W sprawach personalnych znajduję uzasadnienie tylko dla jednej kategorii akt personalnych. Chodzi o obywateli obcych państw, którzy zostali pozyskani przez służby PRL (głównie wywiad wojskowy i cywilny), a po roku ‘89 kontynuowali bądź kontynuują tę współpracę już ze służbami III RP - służby PRL były aktywne w państwach arabskich. Ujawnienie ich nazwisk byłoby szaleństwem. Nie widzę jednak żadnego uzasadnienia dla dalszego utajniania nazwisk obywateli polskich - podkreśla.

Innymi rzeczami, która mogą uzyskać status "tajne" lub "ściśle tajne" mogą być według niego np. plany obiektów, z których polskie służby korzystają do dziś.

W "zetce" znajdowały się akta dot. afery FOZZ nazywanej "matką" innych afer III RP. Sławomir Cenckiewicz wskazywał też na teczkę Piotra Nurowskiego, byłego szefa PKOl i twierdził, że w zbiorze wyodrębnionym mogą być np. materiały dot. Andrzeja Olechowskiego, asa PRL-owskiego wywiadu Mariana Zacharskiego i gen. Marka Dukaczewskiego (byłego szefa WSI). Sam Cenckiewicz miał dostęp do części wojskowej "zetki" przy okazji likwidacji WSI, ale najciekawsze materiały mają według niego pozostawać w części "cywilnej".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (141)