PiS obojętne na ultimatum Dudy. Projekt bez szans na uchwalenie
Prezydent postawił PiS nieformalne ultimatum: "Jeśli przyjmiecie przed wyborami moje projekty, możecie na mnie liczyć w kampanii". Okazuje się, że partia Jarosława Kaczyńskiego nic sobie z tego nie robi.
- Nie zdążymy tego ogarnąć. Ustawa kompetencyjna była ostatnim projektem Andrzeja, nad którym mogliśmy się pochylić - mówi o projekcie ustawy dotyczącym systemu obronności jeden z czołowych parlamentarzystów PiS.
"Odpuszczamy"
Minęło 40 dni od momentu, gdy prezydent Andrzej Duda ogłosił projekt ustawy o reformie systemu obronności. Głowa państwa apelowała publicznie, by ustawa została przyjęta bez zbędnej zwłoki. Jak jednak ustaliliśmy, przed wyborami PiS nie zamierza przyjmować ustawy. Dla prezydenta to policzek, który może doprowadzić do tego, że Duda będzie w mniejszym stopniu angażować się w kampanię PiS.
- To nie buduje autorytetu prezydenta. Jeśli coś ogłaszasz z pompą i mówisz, jak jest to dla ciebie ważne, to walczysz o tę sprawę do końca. A tutaj Andrzej albo odpuścił, albo kierownictwo PiS stwierdziło: "Skoro to projekt Dudy, to odpuszczamy" - mówi polityk obozu rządzącego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Afera wokół imprezy Trzaskowskiego. Posłanka PO: Mnie to cieszy
Dla prezydenta - jako zwierzchnika sił zbrojnych - projekt ustawy o reformie systemu obronności był bardzo ważny. Duda publicznie to przyznawał.
- Postanowiliśmy uruchomić proces wdrożenia kilkudziesięciu daleko idących rozwiązań prawnych, wzmacniających system planowania obronnego w państwie. W najbliższych dniach prezydencka inicjatywa w tej sprawie trafi do Sejmu - zapowiedział Andrzej Duda tuż przed szczytem NATO w lipcu, podczas odprawy kierowniczej MON i Sił Zbrojnych RP.
PiS nie zna projektu
Prezydent - ku zaskoczeniu wielu - nie zdradził więcej szczegółów. Zasugerował jedynie, że projekt powstał we współpracy z resortem obrony. Szkopuł w tym, że w ministerstwie - jak usłyszeliśmy - nikt o takich pracach nie słyszał.
- Projekt powstał w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Bez konsultacji z resortem - powiedział nam jeden z urzędników w MON.
Jak usłyszeliśmy, prezydencka inicjatywa miała być projektem ustawy - "kompleksowym" i "przekrojowym" - który, zgodnie z założeniami głowy państwa, zostanie uchwalony przed wyborami parlamentarnymi. Ale - jak ustaliliśmy - tak się nie stanie.
Co więcej, posłowie PiS nieoficjalnie pytani o sprawę, przyznają, że… nic o niej nie wiedzą.
Andrzej Duda miał zgoła inne plany. Chciał wykorzystać szczyt NATO - i w tym kontekście to nic dziwnego - by pokazać, że należy się z nim liczyć. I że wciąż jest jednym z najważniejszych ogniw obozu rządzącego.
Prezydent - jak sam stwierdził - traktuje swój projekt "jako szczególnie pilny z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i ma nadzieję na jego szybkie przyjęcie".
Szkopuł w tym, że Andrzej Duda sam długo zwlekał ze skierowaniem projektu ustawy do Sejmu.
PiS: Nie zdążymy, przykro nam
Nie przeszkadza to jednak głowie państwa w stawianiu nieformalnego ultimatum partii rządzącej. Warunek jest jasny: jeśli PiS będzie blokować prezydenckie projekty, Andrzej Duda będzie w mniejszym stopniu angażował się w kampanię wyborczą rządzących. Prezydent musi mieć jednoznaczne zapewnienie, że jego projekty będą dla PiS priorytetowe. Na razie - jak słyszymy - głowa państwa takiej gwarancji nie otrzymała.
I w tej kadencji najpewniej nie otrzyma. - Jest za mało czasu. Nie będzie Sejmu. W tej kadencji żaden projekt Dudy, prócz ustawy kompetencyjnej, już nie przejdzie przez parlament - usłyszeliśmy od polityka PiS.
Jaki był cel zmian proponowanych przez prezydenta? Między innymi "wzmocnienie koordynacji władz politycznych i wojskowych w planowaniu obronnym na czas pokoju i kryzysu", "zwiększenie szybkości podejmowania decyzji w sytuacjach kryzysowych", a także "wzmocnienie systemu obronnego w sytuacji zagrożeń o charakterze hybrydowym i podprogowym".
Co ciekawe - jak usłyszeliśmy - z treścią projektu przed jego zaprezentowaniem nie mieli okazji zapoznać się członkowie ścisłego kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej. Nie wiedzieli oni również, że Andrzej Duda zapowie swoją inicjatywę podczas odprawy kierownictwa MON i Sił Zbrojnych RP.
Co więcej, ruch prezydenta wywołał zdziwienie w obozie władzy tym bardziej, że przecież nie tak dawno z inicjatywy wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego uchwalono w Sejmie dużą ustawę o obronie ojczyzny.
Rządzący tłumaczą to tak: prezydent chce mieć większy wpływ na to, na co (teoretycznie) może mieć: politykę zagraniczną i obronę narodową. I to ma zaspokajać jego polityczne ambicje.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski