PiS drobnym drukiem. Zarzuty pod adresem kandydata, wszystko przez baner

Kandydat PiS reklamuje się plakatami, które łudząco przypominają te Koalicji Obywatelskiej. - Wstydzi się swoich powiązań i próbuje je ukryć - komentuje dla Wirtualnej Polski Agnieszka Rupniewska, kandydatka KO na prezydenta Zabrza. - Serce należy do wszystkich Polaków - odpowiada samorządowiec z partii Jarosława Kaczyńskiego.

PiS drobnym drukiem. Zarzuty pod adresem kandydata, wszystko przez baner
PiS drobnym drukiem. Zarzuty pod adresem kandydata, wszystko przez baner
Źródło zdjęć: © Facebook
Paweł Pawlik

Bezpartyjny? Albo z Koalicji? W internecie stoi, że PiS. Ale to serce? W Zabrzu konsternacja. Mieszkańcy, którzy już za chwilę pójdą do urn wyborczych, zastanawiają się, jaką opcję reprezentuje Borys Borówka, który chce rządzić miastem.

"A gdzie logo ukochanej partii?"

Borówka swój start ogłosił 19 stycznia na Facebooku. Niecały miesiąc później chwalił się na tej samej platformie plakatem, można zakładać, że wyborczym. Wygląda tak: po lewej stronie zdjęcie kandydata, jego imię i nazwisko, czerwone serce i napis "Zabrze".

- A gdzie logo ukochanej partii Prawo i Sprawiedliwość? - pyta pod zdjęciem internauta. - Stary, to jeszcze nie kampania, za niedługo będziesz widział naszego orzełka na każdym zakręcie. I zachęcamy, żebyś na mnie zagłosował - odpowiada mu kandydat Borówka.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Spoglądający z billboardu mężczyzna związany jest bowiem od 2006 r. z PiS. W poprzednich wyborach też startował na prezydenta, ale szyldu partii nie chował. Później został zatrudniony w ratuszu, został wiceprezydentem. Teraz ponownie rzuca rękawicę urzędującej od 18 lat prezydent miasta i swojej przełożonej Małgorzacie Mańce-Szulik.

- Szefowa nie komentuje - słyszymy w odpowiedzi na prośbę o ocenę poczynań podwładnego Mańki-Szulik w zabrzańskim magistracie.

Borys Borówka ma już nową, teraz na pewno wyborczą, wersję plakatu. Reklamuje się banerami z sercem w czerwonej obwódce. Mieszkańcy i internauci zwracają uwagę, że to symbol kojarzący się z Koalicją Obywatelską. Natomiast informacja, że to kandydat PiS znajduje się w rogu, gdzie dołączono malutkie logo PiS.

"Serce należy do wszystkich Polaków"

Skąd pomysł na taką strategię? W odpowiedzi na nasze pytania wiceprezydent Borówka przesłał przygotowany komentarz, który wcześniej otrzymała już inna redakcja.

- W Zabrzu od lat posługujemy się hasłem: Zabrze w sercu Śląska, stąd na moim banerze widnieje: Rynek w sercu Zabrza i logo serca. Zaskakuje mnie tak duże zamieszanie wokół tej sprawy i dziwi, że wielu przyporządkowało serce tylko Platformie. Z innej jednak strony to dobrze, bo coraz więcej ludzi widzi, że chcę zbudować rynek w Zabrzu - napisał.

Więcej od siebie dodał w filmiku, który udostępnił na Facebooku. - Niektórzy twierdzą, od pół roku, że serce należy do Platformy Obywatelskiej - nic bardziej mylnego. Serce należy do wszystkich Polaków. Puste serce w środku należy do Platformy Obywatelskiej. Wielkie otwarte serce należy do dobrych ludzi - stwierdził kandydat PiS.

"Kandydat PiS wstydzi się własnych barw"

Agnieszka Rupniewska, kandydatka Koalicji Obywatelskiej na fotel prezydenta miasta, nie ma wątpliwości, że połączenie kolorów i wykorzystanie motywu serca, może wprowadzać wyborców w błąd.

- Na moich materiałach wyborczych również jest podobne serce, ale jestem kandydatką Koalicji Obywatelskiej, nie próbuję podszywać się pod inne partie czy komitety wyborcze. Rozumiem, że pan wiceprezydent wstydzi się swoich powiązań z PiS-em i próbuje je ukryć - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Widocznie szyld Koalicji Obywatelskiej jest tak atrakcyjny i budzi tak duże zaufanie, że pojawiają się podróbki. Kandydat PiS wstydzi się własnych barw, ukrywa je - nic dziwnego - przynależność do PiS nie jest powodem do dumy - dodaje rzecznik śląskiej Platformy Obywatelskiej Łukasz Borkowski.

"Wydawało się, że strony nie chcą być ze sobą mylone"

Inne zdanie na temat szyldów dużych partii politycznych w mieście ma bezpartyjny kandydat na prezydenta Kamil Żbikowski z Lepszego Zabrza, największego lokalnego ruchu miejskiego.

- Partie ogólnopolskie w Zabrzu są na tyle słabe, że widocznie próbują szukać niekonwencjonalnych metod wyróżnienia się, czy zawłaszczenia elektoratu, który nie jest naturalnie ich. Dotyczy to PiS i KO. Działanie pana Borówki jest szczególnie dziwne, bo wydawało się do tej pory, że te strony sporu nie chcą być ze sobą mylone - ocenia.

- Mamy nadzieję na zmianę władzy na reprezentację lokalnego środowiska, bezpartyjnych ludzi, którzy chcą coś zmienić, którzy nie będą uczestniczyć w gierkach i targach politycznych - dodaje Żbikowski w rozmowie z Wirtualną Polską.

"Granie na takiej niby-niezależności"

O premii za lokalność i niezależność mówi też Alina Nowak, niegdyś wiceminister pracy w rządzie PiS i działaczka Solidarnej Polski, a dziś kandydatka na prezydenta z własnego komitetu Wspólnie dla Zabrza.

- Kandydaci z dużych ugrupowań - tak można wnioskować z ich plakatów - chcą uchodzić za niezależnych, dotyczy to Borysa Borówki i Agnieszki Rupniewskiej, która też nie eksponuje poparcia Koalicji Obywatelskiej - mówi dla WP. - Granie na takiej niby-niezależności, to wprowadzanie mieszkańców w błąd - uważa Nowak.

Czyli w Zabrzu nie lubią dużych partii? - Z tego wynika, że nie. Być może to dla tych kandydatów obciążenie, a nie wsparcie - zastanawia się. Kiedy rozmawiamy, mija plakat wyborczy Borówki. - Z jednej strony serce, a z drugiej malutkie logo PiS. Każdy odpowiada przed wyborcami - puentuje.

"Próba zrobienia wyborców w konia"

Czy wprowadzające w błąd plakaty mogą wpłynąć na wynik wyborów? Swoją oceną podzielił się z WP dr Krystian Dudek, specjalista z zakresu marketingu politycznego, wykładowca i pełnomocnik rektor Akademii WSB ds. PR. - To próba działania na zasadzie "cel uświęca środki". Mówiąc wprost i kolokwialnie - próba zrobienia wyborców w konia.

- Jeżeli startuje się spod takiej flagi, jak PiS, a branduje się symbolami, które są wykorzystywane przez głównego konkurenta, to znaczy, że kandydat jest świadomy, że nie ma szans i musi szukać jakichś dziwnych dźwigni i forteli - dodaje Dudek.

Ekspert takie działanie nazywa krótkowzrocznym. - Wyborcy mogą to ocenić bardzo negatywnie, bo choć może nie zaczytują się w programach wyborczych, to są wrażliwi na sytuacje, w których ktoś chce ich przechytrzyć w tak mało wyrafinowany sposób.

Paweł Pawlik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.pawlik@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (373)