PiS bryluje w sondażach. Ekspert: nie sądziłem, że są w stanie przebić ten "szklany sufit"
• Jedynie 25 proc. Polaków jest zdania, że PiS ma rację ws. konfliktu o TK
• Jednocześnie chęć głosowania na partię Jarosława Kaczyńskiego deklaruje aż 38 proc. ankietowanych
• Skąd wzięły się rozbieżności w badaniach oraz tak wysokie poparcie dla rządzącej partii?
16.03.2016 | aktual.: 16.03.2016 16:44
Od 15 maja 2015 roku i sondażu opublikowanego przez TNS Polska tylko trzy razy zdarzyło się, by Prawo i Sprawiedliwość nie było najchętniej wybieraną przez ankietowanych partią. Z ostatnich badań tej agencji wynika, że ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego cieszy się aż 38-procentowym poparciem. To wynik wyraźnie lepszy od rezultatów opozycji, na którą głosowałoby odpowiednio: .Nowoczesna - 13 proc., PO - 12 proc., Kukiz'15 - 9 proc. ankietowanych. Gołym okiem widać, że PiS cieszy się większym poparciem w sondażach niż wszystkie inne ugrupowania razem wzięte.
Negatywnego wpływu na wysokie notowania rządzącej partii nie ma nawet przedłużający się konflikt o Trybunał Konstytucyjny, którego, jak pokazują badania, Polacy mają już dość. Z sondażu IBRIS przeprowadzonego na zlecenie "Rzeczpospolitej" wynika, że aż 74 proc. badanych sądzi, że premier Beata Szydło powinna opublikować ostatnie orzeczenie TK.
Zaledwie co czwarty z ankietowanych (25 proc.) jest natomiast zdania, że to rząd PiS ma rację w konflikcie o TK. Skąd więc biorą się rozbieżności w sondażach oraz fenomen popularności PiS?
Zmiana strategii i przebicie "szklanego sufitu"
W opinii dr Adama Drosika, politologa z Uniwersytetu Opolskiego, duży wpływ na taki stan rzeczy mają obietnice socjalne, które w kampanii wyborczej złożyła partia Jarosława Kaczyńskiego.
- Blisko 40-procentowe poparcie dla PiS wynika z wyczekiwania na spełnienie obietnicy dotyczącej programu 500+. Od tego jest uzależniona spora część poparcia tej partii. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że PiS jest ugrupowaniem, które nie jest w stanie zejść poniżej pewnego poziomu, ale również wejść wyżej. Tymczasem w ostatnim czasie udało mu się przebić ten "szklany sufit", którym było 30, 32-procentowe poparcie. Osiągnęli to m.in. dzięki elektoratowi, który oczekiwał od państwa większego wsparcia finansowego - analizuje ekspert.
Nasz rozmówca zwraca również uwagę, że spór o TK nie ma negatywnego przełożenia na poparcie PiS w sondażach, gdyż większość Polaków nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, czego ten spór dotyczy. Dlatego, choć zmęczeni przedłużającą się walką o TK, nadal deklarują chęć głosowania na partię Jarosława Kaczyńskiego.
Z kolei dr Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, podkreśla, że duży wpływ na wysokie notowania PiS ma zmiana strategii tej partii. - Problemem PiS jest raczej to, że mając duży potencjał, przez tyle lat nie potrafił przełożyć go na dobry wynik wyborczy i przebić tego "szklanego sufitu". Barierę stanowił oczywiście Jarosław Kaczyński i wiele lat zajęło mu zrozumienie prostej prawdy, że nie powinien być frontmanem tego ugrupowania. Zabieg z usunięciem się w cień oraz wystawienie Beaty Szydło oraz Andrzeja Dudy, w połączeniu z błędami opozycji, sprawił, że PiS ma obecnie spore poparcie. Gdyby ta partia skoncentrowała się na realizacji programu 500+ i nie dała się uwikłać w spór o TK, to pewnie miałby obecnie 45 proc. poparcia. Pytanie, czy politycy PiS powinni się cieszyć z tych 38 proc. poparcia, które mają, czy raczej żałować, że nie jest ono jeszcze wyższe - zastanawia się ekspert.
Politolog UJ zgadza się również z twierdzeniem, że spór o TK nie ma dla Polaków fundamentalnego znaczenia. Różnica w badaniach wynika natomiast z tego, że wyborcy niekoniecznie zgadzają się ze wszystkim, co robi partia, na którą głosują.
- Wyborcy nie tworzą jednolitej, zjednoczonej masy, podporządkowanej wodzowi. Tak może się wydawać, kiedy śledzi się przekazy medialne, ale w rzeczywistości ludzie nie popierają partii z całym jej pakietem ideologicznym. Prawda jest dużo bardziej złożona. Dobrze to było widać po elektoracie PO, o którym mówiono, że składa się z "lemingów". Tymczasem podczas wyborów okazało się, że potrafi on mieć własne zdanie i głosować na opozycję. Ten przykład jest również ostrzeżeniem dla PiS. Wysokie poparcie nie jest im dane raz na zawsze. Kumulacja kolejnych błędów może doprowadzić do odpływu elektoratu, tak jak miało to w przeszłości miejsce w przypadku PO - dodaje dr Flis.
Podobnie sprawę widzi politolog Uniwersytetu Warszawskiego dr Olgierd Annusewicz. On również wysokie poparcie w sondażach dla PiS wiąże ze zmianą strategii tej partii. - Od lat powtarzam, że PiS w takiej formule, w jakiej funkcjonowało we wcześniejszych latach, nie miało szans przebić tego "szklanego sufitu", którym było 30-procentowe poparcie. To ugrupowanie opierało się na jednym mechanizmie komunikacyjnym i wizerunkowym - widzieliśmy Jarosława Kaczyńskiego i nikogo poza nim. Kluczowa dla tej partii była radykalna, a zarazem bardzo znacząca, zmiana strategii. Było to widoczne od wyborów prezydenckich, w których wystawiono Andrzeja Dudę, a później w parlamentarnych, w których twarzą była obecna premier Beata Szydło. Ta zmiana, w połączeniu z błędami popełnianymi przez PO, pozwoliła przyciągnąć do PiS elektorat wahający się - tłumaczy ekspert.
Nasz rozmówca zwraca również uwagę, że wysokie poparcie w ogólnych sondażach wcale nie musi być sprzeczne z niższym poparciem w sondażach dotyczących TK. - Jeżeli 25 proc. wyborców twierdzi, że PiS ma rację w sprawie TK, to jest to raczej obraz twardego elektoratu tej partii. Ogólne zestawienie poparcia ugrupowania obejmuje natomiast wszystkich wyborców, czyli także elektorat "swingujący", który nie widzi w działaniach opozycji ciekawej alternatywy dla partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces kształtowania preferencji wyborczych polega na tym, że jest to wypadkowa kilku obszarów. To, że wyborca nie zgadza się z partią w pewnych kwestiach, wcale nie znaczy, że nie będzie na nią głosował. Decydujące jest bowiem to, czy istnieją obszary, które są dla niego ważniejsze. Tak więc jedno nie wyklucza drugiego - kończy dr Annusewicz.