PiS boi się o większość? Liczy na transfery z opozycji
PiS po zawetowaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustaw o KRS i SN i pęknięciu w obozie rządzącym chce wzmocnić swoją siłę w parlamencie. Partia ma liczyć na kilka politycznych transferów z szeregów opozycji. Wszystko w obawie przed wyjściem z klubu PiS-u części posłów.
Według "Rzeczpospolitej" ławy PiS-u może zasilić pięć posłów z Kukiz'15 i dwóch z PSL. Co może być zaskoczeniem, na liście życzeń partii ma znajdować się też dwóch posłów PO. Rozmowy trwały od dawna, ale po wetach prezydenta negocjacje przyspieszyły.
Powodami pozyskiwania nowych posłów mają być planowane prace nad ustawą o dekoncentracji mediów, ordynacją wyborczą i powrotem do zmian w wymiarze sądowniczym. Większa liczba posłów PiS-u ma być odpowiedzią na ewentualny bunt w partii.
Według gazety, w PiS-ie może być nawet 30 posłów sympatyzujących bardziej z Andrzejem Dudą niż Jarosławem Kaczyńskim. W tej grupie ma znajdować się dziewięcioro posłów Polski Razem Jarosława Gowina oraz posłowie krytykujący swoją partię za próbę podniesienia opłaty paliwowej.
Transfery osłabią całą opozycję
W przypadku Kukiz'15 i PO strata kilku posłów sympatyzujących z partią Jarosława Kaczyńskiego nie byłaby tak ogromnym ciosem, jak w przypadku PSL. Po odejściu Andżeliki Możdżanowskiej strata jeszcze jednego posła będzie oznaczać dla ludowców utratę statusu klubu parlamentarnego. A to osłabi całą opozycję, bo koło poselskie PSL nie będzie miało tyle czasu na wystąpienia w debatach, co obecnie.
Jak pisze "Rzeczpospolita", ma to być zemsta na liderze ludowców, który wyrósł na merytorycznego przeciwnika Jarosława Kaczyńskiego. Dodatkowo, rozpad klubu poselskiego PSL mógłby zaszkodzić partii w wyborach samorządowych, w których partia Władysława Kosiniaka-Kamysza odnosi większe sukcesy niż w wyborach do Sejmu.