Piractwo czy ułańska fantazja?
Nasz australijski komentator Stary Wiarus pisze o widowiskowym zatrzymaniu Zbigniewa Farmusa, zwracając uwagę na prawno-międzynarodowe komplikacje, jakie może ten fakt wywołać. Oto komentarz Starego Wiarusa:
Dzisiejsza Gazeta Wyborcza:
"W tym czasie Farmus już płynął do Sztokholmu na promie "Rogalin", zarejestrowanym na wyspach Bahama. Jednak do Sztokholmu nie dotarł.
- Około godziny 13.15 z lotniska w Babich Dolach pod Gdynia został poderwany śmigłowiec marynarki wojennej Mi-14 z dodatkowymi zbiornikami paliwa - opowiadał na konferencji minister obrony Bronisław Komorowski. Według jego relacji akcja rozgrywała się 200 mil morskich na północ od Rozewia, a 25 mil morskich od Gotlandii. Ze śmigłowca desantowało się dwóch funkcjonariuszy UOP, którzy na pokładzie promu aresztowali asystenta ministra. Następnie śmigłowiec z Farmusem na pokładzie odleciał do Polski. Działania śmigłowca zabezpieczał samolot M-28 Bryza.
- Cała akcja była fantastyczna - zakończył wiceminister, podkreślając, że odbyła się jeszcze na wodach międzynarodowych."
A jak się ma do prawa międzynarodowego desantowanie dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy UOP z wojskowego śmigłowca Polskiej Marynarki Wojennej na pokład promu zarejestrowanego na Wyspach Bahama, znajdującego się na wodach międzynarodowych? I jeszcze się chwalimy całemu światu, że akcja była fantastyczna.
Rzeczywiście, ułańska fantazja, rzadko dziś już spotykana. Wygląda na to że, z czystej wściekłości, RP popełniła klasyczny akt piractwa morskiego na wodach międzynarodowych. W momencie akcji RP nie miała suwerenności państwowej nad promem "Rogalin" - w żadnej formie.
Dochodzi ewentualnie kwestia zbrojnego porwania obywatela kanadyjskiego na wodach międzynarodowych. W normalnym państwie już samo to wykluczyłoby możliwość jakiegokolwiek procesu, zaś Farmusa musiano by wypuścić, przeprosić i zwrócić mu poniesione koszty.
Jak widać, RP nie chciała się ubiegać o ekstradycję Farmusa ze Szwecji lub skądinąd, bo
a) należałoby przedstawić dowody, a nie egzemplarz gazety;
b) zarzucane mu czyny [technicznie bezprawny dostęp do tajnych dokumentów MON RP - ponieważ, technicznie rzecz biorąc, 'security clearance' (certyfikat bezpieczeństwa) Farmusa wygasł i nie odnowiono go] są poza terytorium RP niedużej wagi wykroczeniem; żaden zachodni sąd by go na tej podstawie nie wydal.
Zatem zdjęli go siłą z promu pod flagą państwa trzeciego, na wodach międzynarodowych. Tworzy to bardzo interesujący precedens dla osób posiadających obywatelstwo obce, a planujących interesy lub prace w Polsce.
PRESTIŻ POLSKI JAKO PAŃSTWA PRAWA ROŚNIE DZIŚ Z MINUTY NA MINUTĘ.
Już widzę te tłumy inwestorów jakie walić teraz będą na terytorium państwa, które właśnie brawurowo zademonstrowało zasadę "dajcie człowieka, a paragraf się zawsze znajdzie".
PS. Korupcję bezwarunkowo potępiam.
PS2. Potępiam również nadużywanie władzy, piractwo morskie i terroryzm.
PS3. Ręka do góry kto uważa, że Farmus będzie miał w Warszawie uczciwy proces przed niezależnym sądem? Wygląda na to, że decyzja już zapadła: ma siedzieć - wszystko jedno, za co.
Stary Wiarus