PIP rozpoczęła kontrolę w TVN ws. molestowania seksualnego
Państwowa Inspekcja Pracy rozpoczęła kontrolę w TVN - dowiedziała się Wirtualna Polska. Kontrola związana jest z informacjami tygodnika "Wprost" na temat przypadków molestowania seksualnego i mobbingu w stacji.
- W dniu dzisiejszym kontrolę rozpoczyna dwóch inspektorów pracy - mówi Wirtualnej Polsce rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie Maria Kacprzak-Rawa. Dodaje, że w ostatnim czasie nie wpłynęły do OIP żadne skargi dotyczące warunków pracy w TVN.
Kontrolerzy będą zbierać informacje na temat molestowania seksualnego i mobbingu pracowników stacji. Wywiady będą się odbywały drogą bezpośrednich rozmów, ale również informacji pisemnych. - Inspektor pracy może wzywać i przesłuchiwać zatrudnione osoby, odbierać ustne i pisemne informacje od pracowników w sprawach objętych kontrolą - informuje zastępca okręgowego inspektora pracy w Warszawie Sobiesław Jaroszek.
Zakres kontroli i inne szczegółowe aspekty będą ustalane przez okręgowego inspektora warszawskiego. W trakcie kontroli mogą dochodzić kolejne czynności. - Wszystko wskazuje na to, że w tym przypadku potrzebna będzie szczegółowa analiza - mówi WP rzeczniczka PiP Danuta Rutkowska.
Kontrolerzy będą również mieli wgląd w akta osobowe i dokumenty kadrowe wszystkich pracowników TVN. Jaroszek zaznacza, że celem kontroli jest przede wszystkim ocena stanu przestrzegania prawa pracy.
Na razie nie wiadomo, czy wyniki kontroli PIP będą podane do wiadomości publicznej. - Pracodawca może zastrzec upublicznienie wyników pracy kontrolerów - przypomina rzeczniczka PiP.
Zarzuty "Wprost"
Na początku lutego tygodnik "Wprost" napisał o molestowaniu seksualnym w jednej ze stacji telewizyjnych. Opublikowano relację anonimowej "znanej dziennikarki", która była molestowana przez byłego przełożonego, "bardzo popularną twarz telewizyjną, szefa zespołu w jednej ze stacji". W artykule mowa była również o mobbingu i dyskryminacji. Nie podano jednak żadnych nazwisk, nie wyjaśniono też, o jaką stację chodzi. W mediach jednak pojawiały się spekulacje, że chodzi o szefa "Faktów" TVN Kamila Durczoka.
W najnowszym, poniedziałkowym numerze "Wprost" można przeczytać, że osobą, o której traktował poprzedni artykuł jest szef "Faktów" TVN Kamil Durczok. Na dowód przedstawia także anonimowe wyznanie byłej pracownicy redakcji "Faktów".
Durczok: nigdy nie molestowałem
Durczok w radiu TOK FM stanowczo zaprzeczył zarzutom o molestowanie. - Nigdy nie molestowałem żadnej kobiety. Czym innym jest styl zarządzania. Ja jestem cholerykiem, czasem wybuchałem w pracy - powiedział. Przypomniał, że stawiane mu zarzuty są oparte na anonimowych informacjach. Podkreślił, że czeka na wyjaśnienia komisji, którą powołano w jego firmie.
W zeszłym tygodniu władze stacji powołały w tej sprawie własną komisję, której zadaniem jest zweryfikowanie "rozpowszechnianych publiczne twierdzeń, że osoby zatrudnione w TVN mogły być przedmiotem mobbingu lub molestowania w miejscu pracy". Zarząd TVN przyjął też uchwałę pt. "Polityka TVN w zakresie zachowań niepożądanych". Zapisano w niej m.in., że TVN nie toleruje dyskryminacji, mobbingu, molestowania ani molestowania seksualnego. Napisano w niej, komu można zgłaszać takie zachowania, opisano również możliwe konsekwencje wobec winnych - od pisemnego pouczenia po zwolnienie z pracy.
Sprawą zainteresowała się też pełnomocniczka rządu ds. równego traktowania Małgorzata Fuszara. Poinformowała, że rozważa - w związku z publikacją "Wprost" nt. molestowania - wystąpienie z zawiadomieniem o uzasadnionym podejrzeniu usiłowania popełnienia przestępstwa nadużycia stosunku zależności. Zwróciła się do naczelnego tygodnika Sylwestra Latkowskiego o ustalenie, czy osoba, która doznała molestowania, jest zainteresowana ściganiem sprawcy. Zgoda i ewentualnie bezpośredni kontakt umożliwią pełnomocniczce podjęcie działań.