Piotrowicz: sędziowie mają poczucie bezkarności. "Proces zmian trwa"
Zmierzamy do tego, aby oddać wymiar sprawiedliwości społeczeństwu - powiedział poseł PiS Stanisław Piotrowicz. - Przecież nie było żadnego mechanizmu, aby czynił realnym zapis o zwierzchności narodu nad władzą sądowniczą - dodał.
07.03.2018 | aktual.: 25.03.2022 12:57
Piotrowicz zaznaczył, że rząd PiS zreformował już Krajową Radę Sądowniczą, Sąd Najwyższy i prokuraturę, ale to nie koniec zmian. - Ten proces trwa, ale został on rozpoczęty, tak jak obiecaliśmy - mówił polityk PiS na antenie radia Wnet.
Jego zdaniem nie można wykluczyć, że jeszcze w tej kadencji odbędzie się reforma sądów powszechnych. - Nie będzie tak, jak za skinienie czarodziejską różdżką. Przemiana musi potrwać - zaznaczył.
Oskarżył też środowisko sędziowskie o poczucie bezkarności. - Przecież wąska grupa ludzi z KRS decydowała o tym, kto sprzeniewierzył się prawu. Chodzi o przemianę mentalnościową, żeby do tego zawodu trafiali ludzie, którzy mają postawę służebną wobec państwa i narodu, a nie postawę panowania nad ludźmi - mówił Piotrowicz.
"Cały problem przed nami"
Prowadzący wywiad wskazał, że Sejm wybrał kandydatkę, która nie będzie mogła wypełnić całej czteroletniej kadencji, a tylko jej połowę. - Nie ma podstaw prawnych, aby sędzia, która za dwa lata przechodzi na emeryturę nie mogła kandydować i zostać wybrana. Cały problem przed nami - odparł poseł partii Jarosława Kaczyńskiego.
Przekonywał, że nie było prawnych przeszkód dla takiego rozwiązania. - Ta kandydatka miała zresztą bardzo duże poparcie, bo ponad 5 tys. obywateli i kilkudziesięciu sędziów - powiedział Piotrowicz w radiu Wnet. Wyjaśniał, że jeżeli jakiś członek KRS przestanie pełnić swoją funkcję, to następca będzie kontynuował kadencję poprzednika.
"To niebywałe groźby"
Poseł pytany był także o to, czy poznamy nazwiska osób, które poparły kandydatów do KRS. - Nikt podczas procesu legalizacyjnego tego się nie domagał - również opozycja tego nie podnosiła - odparł.
- Jesteśmy w szczególnej sytuacji bo opozycji chodzi o stygmatyzację. Jestem za jawnością, ale ludzie trzeba chronić. Pojawiły się groźby ze strony środowisk sędziowskich, że kandydaci do KRS poniosą konsekwencje. To niebywałe, żeby były rzecznik KRS i prezes SN formułowali takie zdania - oceniał.
Piotrowicz przyznał także, że nie uczestniczył w formułowaniu listy kandydatów PiS do KRS. - Nie jestem członkiem władz partii oraz szefostwa klubu parlamentarnego PiS - wyjaśniał.