Piotr Wawrzyk. Prześwietliliśmy majątek kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich
Poseł PiS, wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk, który jest kandydatem rządzącej partii na Rzecznika Praw Obywatelskich, nie posiada żadnych oszczędności. Tak wynika z jego dwóch oświadczeń majątkowych, które złożył na początku kadencji Sejmu i na koniec ubiegłego roku.
Jak ujawniono w czwartek, Piotr Wawrzyk, wiceminister spraw zagranicznych, zostanie kandydatem PiS na RPO. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki zapewnił, że jego osoba "nie powinna wzbudzać jakichś nadzwyczajnych kontrowersji".
- To poseł, ale można powiedzieć, że mało polityczny, bardziej sprawny urzędnik i prawnik - ocenił Terlecki. W rozmowie z Wirtualną Polską kandydaturę Wawrzyka skomentował też premier Mateusz Morawiecki.
Pytana przez WP o ocenę Wawrzyka kandydatka opozycji Zuzanna Rudzińska-Bluszcz powiedziała, że "ma poważne obawy, czy proces wyboru RPO będzie procesem merytorycznym, w którym szanse ma osoba najbardziej zaznajomiona z tematem praw obywatelskich".
- Nie kojarzę dotychczasowej działalności dr. Wawrzyka na rzecz praw człowieka i obywatela - mówiła Rudzińska-Bluszcz.
Wawrzyk został powołany na stanowisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w lutym 2018 r. W listopadzie 2019 r. został sekretarzem stanu w MSZ. Jesienią ubiegłego roku dostał się również do Sejmu. W przeszłości jeszcze nigdy Rzecznikiem Praw Obywatelskich nie została osoba zasiadająca w tym samym czasie w Sejmie.
Na co dzień polityk zawodowo pracuje w trzech miejscach. Jest posłem, wiceministrem spraw zagranicznych i adiunktem w Instytucie Europeistyki Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW. Mimo to, jak wynika z jego oświadczeń majątkowych, nie zaoszczędził ani złotówki.
W ubiegłym roku zarobił w MSZ 79,1 tys. zł, na Uniwersytecie Warszawskim 60,7 tys. zł, tytułem diet 4 tys. zł.
Posiada akcje warte 42971 zł. Poza tym jest właścicielem mieszkania 46,9 m.kw. o wartości 496 tys. zł. Jest zadłużony w bankach: ma kredyt na zakup mieszkania 396,8 tys. zł, a także kredyt konsumpcyjny w MBanku 30 tys. zł. Na jego koncie jest również 15 tys. zł pożyczki z uczelni.
O Wawrzyku zrobiło się głośno przed laty, gdy jedna ze studentek zarzuciła mu plagiat swojej pracy. Uniwersytet Warszawski stwierdził wówczas, że doszło do nadużycia ze strony dziennikarza, który opisywał całą sprawę.
- Moim zdaniem to nie był plagiat. Zresztą dr Wawrzyk sam zakończył tę sprawę, pisząc prośbę o przerwanie przewodu habilitacyjnego i przedkładając nową pracę - mówił Wirtualnej Polsce prof. Janusz Adamowski, Dziekan Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Komisja powołana przez uczelnię stwierdziła ostatecznie, że przepisany od studentki fragment nie ma wartości naukowej, a tylko informacyjną, więc nie do plagiatu nie doszło.
Termin składania kandydatur mija 29 grudnia. Zuzanna Rudzińska-Bluszcz nie wykluczyła, że po zgłoszeniu Wawrzyka, wycofa swoją kandydaturę.