Piotr Walentynowicz narzeka na PiS. "Znalazła się praca dla wszystkich, tylko nie dla mnie"
Piotr Walentynowicz nadal pozostaje radnym PiS, ale jego przywiązanie do partii topnieje. Narzeka, że PiS nie chce go na liście wyborczej rady miasta. Nie podoba mu się również to, że musiał wyjechać do pracy w Warszawie, a inni dostali pracę na miejscu, w Gdańsku.
12.07.2018 | aktual.: 13.07.2018 07:22
Piotr Walentynowicz wystartował w 2015 roku jako kandydat Zjednoczonej Prawicy w wyborach do Sejmu. Ale się nie dostał. Na osłodę otrzymał posadę w państwowej spółce PIT Radwar, należącej do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Pracuje tam od lipca 2016 roku. Równolegle zasiada w Radzie Miejskiej w Gdańsku. Ale wiele mu się nie podoba, głównie przewodniczący pomorskiego PiS.
"Zgłosiłem chęć kandydowania, Janusz Śniadek o tym wie od dawna, ale ostatnie ustalenia były podjęte w zeszłym roku, a teraz on mnie unika. Wymijaliśmy się dzisiaj przy okazji udzielania wywiadów, nie przywitał się nawet i uciekł " - powiedział "Gazecie Wyborczej". Walentynowicz uważa, że jest ignorowany przez pomorski PiS. Dodał, że Janusz Śniadek już raz go oszukał. Bo miał dostać 7 miejsce na liście do Sejmu, a skończyło się na 16.
Walentynowicz jest zły, bo wszyscy maja pracę, tylko nie on
"Musiałem wyjechać do pracy do Warszawy. Bo na miejscu znalazła się praca dla wszystkich, tylko nie dla mnie" - żali się. Zapewnia, że ma ludzi, aby zbudować własny komitet wyborczy.
Za rządów PiS dostał pracę w PIT Radwar. Według oświadczenia majątkowego za 2017 rok Walentynowicz zarobił tam 82,4 tys. zł. Miesięcznie wychodzi 6,8 tys. zł. Z ustaleń WP wynika, że jest to kwota netto. Dodatkowo dostał też 24,1 tys. zł jako gdański radny. Przypomnijmy, że kiedy obejmował posadę w spółce, na czele MON stał Antoni Macierewicz. Obaj panowie znają się od lat, darzą sympatią. To właśnie Walentynowicz, mocno wspierał wysiłki byłego ministra w pracach podkomisji smoleńskiej, a po jego odejściu z rządu, krytykował władze PiS.
Zobacz także
Piotr Walentynowicz dostał w ubiegłym roku 250 tys. zł zadośćuczynienia za śmierć babci w katastrofie smoleńskiej. Na próżno jednak szukać tej kwoty w oświadczeniu majątkowym za ubiegły rok. - To moja sprawa jak wydaję prywatne pieniądze - mówi nam Walentynowicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl