Piotr Czerwiński dla WP: Tusk, Kaczyński, Doda i Euro - sukces gwarantowany?
Aaaby uwagę zwrócić, napisz coś, co zaczyna się od nazwiska Tusk albo Kaczyński, nazwy Smoleńsk i słowa "piłka”, z rozwinięciem w postaci słowa „Euro”. W dalszej części nie zapomnij wspomnieć o wojnie oraz Dodzie- Elektrodzie, by następnie skoncentrować się na programach „Idol”, „X Factor” oraz „Co z tą Polską”. Tak mógłby zaczynać się poradnik pisania poczytnych artykułów, skierowany dla młodego adepta polskiego dziennikarstwa. Niestety, mój felieton w ogóle nie opowiada o wszystkich tych wspaniałych ludziach i zjawiskach nadprzyrodzonych. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że zdołałem jednakowoż przykuć uwagę zagorzałych abderytów, którzy czytają wyłącznie nagłówki - pisze Piotr Czerwiński w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski.
Dzień dobry Państwu albo dobry wieczór. W Irlandii względny spokój, niebo sika jak pijane już od pięciu dni, zaś media masowe dały się opętać debatą publiczną na temat opłat za wodę. Imperium Zasłoniętego Słońca jest bowiem jedynym krajem w tak zwanym OECD, gdzie woda bieżąca leci z kranów za darmo, przynajmniej w teorii, choć to lekka ułuda, ponieważ krany pochodzą od bojlerów elektrycznych, przez co każdych ruch kurka wymaga użycia prądu. W ramach szału na oszczędzanie, a także ciągnięcie pieniędzy z tak zwanych alternatywnych źródeł, rząd Irlandii rozważa instalację liczników na wodę, co nieuchronnie zajęło pierwsze strony gazet i główne wydania dzienników telewizyjnych przez kolejne tygodnie, ponieważ ludzie zaczynają mieć trochę dość wprowadzania dodatkowych opłat.
Mówiłem już o tym pewnie nie raz, ale chętnie się powtórzę; w tym kraju przez ostatnią dekadę było tak dobrze, że każde załamanie gospodarki wydaje się być tragedią narodową, więc miejscowi rozpaczają na wieść o każdej podwyżce cen benzyny o pół centa, każdej eurówce podniesionego podatku oraz innych strasznych cięciach, które dla Polaka są chlebem powszednim. Dzięki temu Polacy są chyba jedynymi ludźmi na wyspie, których nie dziwi polityk, co pół roku ogłaszający w telewizji, że nastąpi podwyżka albo wprowadzenie jakiejś nowej opłaty. Dobra wiadomość jest taka, że wodolejstwo irlandzkie będzie kosztowało 1.42 euro za 1000 litrów, ewentualnie 46 euro na pół roku, jak ktoś wybierze opłatę stałą. To by dawało jakieś 7 euro miesięcznie, a biorąc pod uwagę, że kufel piwa w irlandzkim pubie wychodzi zaledwie 2 euro taniej, myślę, że nie ma o co kruszyć kopii. Jednak dziennikarze i politycy muszą z czegoś żyć, toteż debata w mediach trwa i nim ustanie, z pewnością w tutejszych kranach będzie musiało upłynąć
jeszcze dużo wody.
Alternatywne podejście do życia od jakiegoś czasu dramatycznie się tutaj spopularyzowało. W irlandzkich wsiach rozwinął się handel wymienny, a wśród zasiłkowców powszechna jest wymiana usług, o czym miał przyjemność donieść nawet Irish Independent, w swoim słynnym reportażu o hawajskiej masażystce z Donnegal, co miała kamienie i problem z aplikacją Google Translator.
Wróćmy jednak do tematu. Nie tak dawno pewien irlandzki artysta ulepił sobie chałupę z banknotów o wartości półtora miliarda euro, przepuszczonych przez niszczarkę do papieru. To nie pierwszy przypadek, kiedy ktoś w Irlandii na taką skalę trwoni pieniądze. Inni artyści przepieprzyli w tym kraju 85 miliardów, które musieli potem pożyczyć. Oni również zbudowali za to domy, które aktualnie stoją puste. Ostatnio jeden artysta wraz z żoną, również artystką, stanęli nawet przed sądem, ponieważ nagle okazało się, że nie mogą oddać kilkudziesięciu milionów, jakie pożyczyli na zakup niezliczonej ilości mieszkań i domów, z zamiarem zrobienia na nich interesu, dziś już niewytłumaczalnego w realiach Celtyckiego Ratlerka. Zakładam więc, że za sam pomysł zostaną skierowani przez sędziego na leczenie psychiatryczne, sprawa będzie umorzona wraz z długiem i oboje będą żyli długo i szczęśliwie.
Myślałem, że zmielone miliony to tylko wypadek przy pracy i że dotyczy wyłącznie tutejszego budownictwa, tymczasem z doniesień prasowych wnoszę, że moda śmietnikowo-odpadkowa rozpowszechnia się na inne rejony w sztuce, sięgając też po samą modę, jak się okazuje. Oto trzy uczennice ogólniaka z County Wexford zostały lokalnymi kreatorami mody, projektując kolekcję z odpadków komputerowych, ze szczególnym uwzględnieniem zepsutych kabli i zużytych baterii. Do uszycia strojów użyły również skórek od pomarańczy, zużytych torebek po herbacie, obierek z temperowanych ołówków, samochodowych pasów bezpieczeństwa i bardzo chciałbym się teraz wygłupiać, lecz to wszystko niestety prawda. Nawet to, że ich projekt wygrał konkurs o nazwie European Platform Junk Kouture przez K. Ich dizajnerska kolekcja nosi nazwę Lady Data i uważam, że jest w stanie zapewnić im przynajmniej robotę w reklamie, na wypadek gdyby ktoś nie znający się na rzeczy zwątpił w ich talent do projektowania ciuchów.
Dowiedziałem się również, że oprócz kabli, potrzebnych do uszycia kolekcji, centrum utylizacji śmieci z Enniscorthy przekazało im również w darze konkretną ilość zepsutych klawiatur komputerowych, które nie znalazły się ostatecznie w projekcie Lady Data. To by dawało wyobrażenie o czym będzie ich kolejna kolekcja, jeśli zdecydują się na kontynuowanie kariery w przemyśle modowym. Gdyby odniosły sukces, kto wie, może nawet będziemy mogli obejrzeć osoby publiczne w strojach autorstwa tej jakże kreatywnej grupy.
W zasadzie to nie jest takie głupie: jakby ubrać premiera w czarną pelerynkę, założyć mu hełm niemiecki i powiesić na szyi zepsutą klawiaturę od peceta, wyglądałby jak Lord Vader. Na Facebooku dostałby na pewno całą masę lajków od wielbicieli „Gwiezdnych Wojen” i chociaż tyle by miał z tej całej irlandzkiej polityki.
To by w zasadzie wyczerpywało zasoby dobrych wiadomości z Irlandii, o których było mi ostatnio wiadomo. Może z wyjątkiem jeszcze jednego istotnego doniesienia w sprawie liczników na wodę. Opłata mianowicie ma nie dotyczyć osób, które czerpią bezcenny płyn z osobistej studni. Uważam więc, że w ramach oszczędności oraz sprzeciwiania się władzy, należy zacząć wykopy. To może być początek zupełnie nowej przygody. Znając irlandzkie szczęście, oprócz żył wodnych niejeden tubylec może natrafić na ropę naftową, złoto, brylanty, podziemny strumień whisky albo nawet kopalnię japońskich telewizorów. Nigdy nie wiadomo, Irlandczycy wiele potrafią. To taki naród, że tak powiem, który potrafi zrobić coś z niczego.
A teraz pozwólcie, że się oddalę. Mój syn domaga się poważnej debaty na temat przyszłości nadmuchiwanego kurczaczka. Kurczaczek jest irlandzki, powietrze z niego wyszło, trzeba go nadmuchać, ale gdzieś jest dziura. Co wpompuję, to wyleci, sprawa jest poważna. Czy nadmuchać kurczaczka, czy pozwolić mu odejść? Wyślij A na numer „1995-2007” albo B na numer „1916-1995”. Standardowa opłata za sms: 85 miliardów euro plus Vat.
Dobranoc Państwu.
Z Dublina, specjalnie dla Wirtualnej Polski, Piotr Czerwiński Kropka Com