Spięcie w Rzeszowie. Jest pozew w trybie wyborczym
Karolina Pikuła, kandydatka na prezydenta Rzeszowa z ramienia Konfederacji pozywa w trybie wyborczym ubiegającego się o reelekcję Konrada Fijołka. Obecny prezydent stwierdził, że Konfederacja współpracuje z działającymi na szkodę Polski osobami z Rosji.
Pikuła podczas wtorkowej konferencji prasowej poinformowała o swojej decyzji. Wyjaśniła, że cała sytuacja zaczęła się podczas debaty kandydatów na prezydenta Rzeszowa, która miała miejsce 27 marca w Wyższej Szkole Prawa i Administracji. W trakcie rundy pytań wzajemnych Pikuła zapytała Fijołka o to, jak przygotował miasto i jego mieszkańców na ewentualne zagrożenie wojenne, czy w mieście są schrony, ile osób mogą pomieścić i gdzie się znajdują.
W odpowiedzi na to pytanie Fijołek stwierdził: "dla bezpieczeństwa zrobiłem znacznie więcej pani Karolino, chociażby dla cyberbezpieczeństwa w naszym kraju, bo wiecie, że koledzy Konfederacji z Rosji ciągle nas atakują".
Słowa te wywołały reakcję Pikuły, która podczas konferencji prasowej stwierdziła: "Pan Konrad Fijołek pozwolił sobie na insynuowanie ze stwierdzeniem 'wiecie państwo', czyli podkreśleniem tego, że wszyscy wiedzą (…), że Konfederacja współpracuje w jakiś sposób z osobami z Rosji, które działają na rzecz szkodzenia naszej ojczyźnie". Dodała, że jest to "uszczypliwość, kłamstwo i oczernianie nas, na co sobie nie pozwolimy".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Już dzień po debacie Pikuła wysłała do Fijołka pismo z żądaniem publicznych przeprosin. Chciała, aby sprostowanie pojawiło się na profilu facebookowym Konrada Fijołka oraz w wydaniu papierowym i internetowym "Nowin". Jednak Fijołek nie spełnił tego żądania, co skłoniło Pikułę do skierowania sprawy do sądu.
"Nie jest to dobre rozwiązanie"
Komitet wyborczy Pikuły domaga się od Fijołka publicznych przeprosin oraz wpłaty 3 tys. zł na rzecz fundacji Gajusz, która pomaga dzieciom przewlekle i nieuleczalnie chorym. Sąd musi rozstrzygnąć sprawę w trybie wyborczym w ciągu 24 godzin.
Konrad Fijołek, komentując sprawę, powiedział PAP: "Kandydaci, którzy nie mają programu, muszą korzystać z metod typu procesy. Nie jest to dobre rozwiązanie".