Pijany wjechał pod pendolino. W Koszalinie usłyszał zarzuty
W Prokuraturze Rejonowej w Koszalinie 28-letni Krzysztof G. usłyszał zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym oraz kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. W sobotę, na przejeździe kolejowym w Borkowicach, mężczyzna wjechał pod rozpędzone pendolino.
Znak "stop" nic dla niego nie znaczył. Tak samo jak to, że wiózł ze sobą pasażerów.
Koszalin. 28-latek usłyszał zarzuty
28-letni Krzysztof G. był kompletnie pijany, gdy wjeżdżał na niestrzeżony przejazd kolejowy w Borkowicach pod Koszalinem. W sobotę 22 lutego zderzył się tam z pendolino relacji Kraków-Kołobrzeg. Cudem, żadna z osób znajdujących się w samochodzie nie odniosła obrażeń.
W poniedziałek G. usłyszał zarzuty w Prokuraturze Rejonowej w Koszalinie. - Krzysztof G. podejrzany jest o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym i prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna, kierowanym autem, wjechał na przejazd kolejowy i uderzył w bok przejeżdżającego pociągu, następnie zbiegł z miejsca zdarzenia - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski.
Zobacz też: Andrzej Duda liderem sondaży. "Pamiętam, jak w 2015 r. szorował niemalże po dnie"
Koszalin. Wjechali pod pendolino, byli pijani
Jak informuje radio RMF FM, wcześniej mężczyźni złożyli zeznania w prokuraturze. Według ustaleń policji podczas wypadku w aucie było trzech mężczyzn w wieku 21, 28 i 56 lat. Wszyscy zostali zatrzymani. Byli pijani. W wydychanym powietrzu mieli prawie 2 promile alkoholu. Nie odnieśli żadnych obrażeń.
Do winy przyznał się właśnie G., który miał pić wino i piwo. Jak przekazał prokurator Ryszard Gąsiorowski, 28-latek zeznał, że: "wjechał na przejazd kolejowy, bo był przekonany, że zdąży go przejechać przed nadjeżdżającym pociągiem". Mężczyzna miał tłumaczyć się tym, że codziennie jeździ tą trasą.
Czytaj również: Tragedia w Koszalinie. Śmiertelny wypadek na torach
Koszalin. Uciekli z miejsca zdarzenia
Po zdarzeniu G. miał zapytać się pasażerów o ich stan zdrowia. Gdy usłyszał, że "nic im nie jest", oddalił się z miejsca zdarzenia i udał się do domu. Tam został zatrzymany przez policję.
Z miejsca zdarzenia uciekł też jeden z pasażerów 28-latka. To utrudniło policji śledztwo i ustalenie kto kierował pojazdem. Trzeci z mężczyzn udawał gapia, ale został rozpoznany przez świadków z pociągu.
28-letniemu kierowcy samochodu grozi kara nawet 12 lat pozbawienia wolności. Nie był wcześniej karany za przestępstwa drogowe.
Źródło: RMF FM
Byłeś świadkiem wypadku? Daj znać na dziejesie.wp.pl. Czekamy na zdjęcia, nagrania oraz informacje!