Pieskow uderza w Polskę: "Bardzo agresywna postawa"
O nieustanne dążenie do konfrontacji oskarżył we wtorek Polskę i kraje nadbałtyckie Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla. Prawa ręka Władimira Putina twierdzi, że nastawione wrogo do Moskwy sąsiednie państwa "nie myśląc o konsekwencjach" zrobią wszystko, by eskalować napięcie.
31.01.2023 12:54
Wiele informacji, które podają rosyjskie media czy oficjele, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Dowodem na wrogą postawę niektórych państw wobec Rosji ma być nie tylko nastawienie do rosyjskich działań w Ukrainie i brak poparcia dla agresji Moskwy wobec sąsiada, ale przede wszystkim mobilizacja i apele, płynące z Polski i krajów bałtyckich o wspieranie dostawami broni walczącego z napastnikami Kijowa.
Swoje ubolewanie nad rzekomą agresją rzecznik rosyjskiego prezydenta przekazał dziennikarzom podczas konferencji prasowej. - Generalnie widzimy bardzo, bardzo agresywną postawę przedstawicieli krajów bałtyckich, przede wszystkim Polski. Są gotowe zrobić wszystko, aby sprowokować wzrost dalszej konfrontacji, prawdopodobnie bez zastanowienia się nad konsekwencjami - grzmiał Pieskow.
Pieskow uderza w Polskę: "Bardzo agresywna postawa"
Propagandzista Kremla nie podał jednak żadnych konkretnych zarzutów, zatem można wnosić, że Rosję rozczarowuje ogólna postawa oskarżanych przez Pieskowa krajów..
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Oczywiście, że jest to bardzo smutne, że w tych warunkach, powiedzmy, przywódcy głównych krajów europejskich, którzy są motorem wszystkich procesów europejskich, niestety nie odgrywają istotnej dla porządku roli i nie stanowią przeciwwagi do przywódców z ekstremistycznymi skłonnościami - stwierdził Pieskow.
Rzecznik Putina podkreślił jednak, że Moskwa nie ma zamiaru liczyć się z tą dezaprobatą, z jaką do rosyjskich wysiłków o "porządek i równowagę" podchodzi Zachód. - Jeśli chodzi o potencjalny dalszy wzrost stopnia zaangażowania krajów kolektywnego Zachodu w ten konflikt, to jest to oczywiste. Będzie wzrost. Bierzemy to pod uwagę. Ale powtarzamy raz jeszcze: to nie zmieni kursu wydarzeń - dodał Pieskow.